Wicepremier oraz minister rozwoju i finansów, Mateusz Morawiecki w programie "Gość Wydarzeń" odniósł się do kwestii rekonstrukcji rządu. Premier Beata Szydło potwierdziła dziś oficjalnie, że w listopadzie dojdzie do zmian w jej rządzie. 

Prominentni politycy Prawa i Sprawiedliwości od pewnego czasu zapowiadali, że na półmetku kadencji, czyli w połowie listopada, rząd Beaty Szydło podsumuje swoją dotychczasową pracę i może dojść do rekonstrukcji. 

Poszczególni ministrowie podkreślali wielokrotnie, że każdy z nich musi liczyć się z oceną jego pracy i ewentualną wymianą. Co myśli na ten temat szef resortów rozwoju i finansów? Czy obawia się o swoje stanowisko?

"Nie jestem przywiązany do swego krzesła. Każdy będzie poddany obiektywnej ocenie. (…) Podjąłem się rekonstrukcji polskiej gospodarki i na tym się kontynuuje. (…)"- powiedział Morawiecki w rozmowie z Beatą Lubecką na antenie Polsat News.

Jak zapewnił wicepremier, dziś co najmniej cztery razy kontaktował się z szefową rządu.

"Nasze relacje są bardzo dobre, profesjonale, uzgadniamy ze sobą, to co trzeba. Mam swoje zadania i je wykonuje"- zaznaczył polityk. 

Mateusz Morawiecki odniósł się również do zarzutów dotyczących deficytu budżetowego. 

"Ten rok skończymy w deficycie budżetowym. Tylko że niebywałe było to, że pomimo ogromnego programu społecznego, który finansujemy, ok. 60 mld zł na 500+ i inne cele społeczne, których nie potrafili znaleźć nasi poprzednicy, my mamy deficyt budżetowy niższy."- powiedział minister. Jak dodał, mimo iż na koniec roku budżet będzie deficytowy, to deficyt jest jednym z  najniższych w historii

"Będzie wynosił prawdopodobnie poniżej 50 mld zł jeśli chodzi o deficyt sektora finansów publicznych, a deficyt budżetu państwa myślę że nieco powyżej 30 mld zł"-zapewnił Morawiecki. Jak podkreślił wicepremier, co roku zwiększane są wydatki na służbę zdrowia i to o takie kwoty, jakie nie śniły się poprzednikom. W tym roku ma to być o 3 mld zł więcej, niż zostało założone. 

Minister rozwoju i finansów był pytany również o przegłosowane na forum Rady Unii Europejskiej porozumienie w sprawie zasad delegowania pracowników. Ta sprawa podzieliła Grupę Wyszehradzką. Czechy i Słowacja opowiedziały się za stanowiskiem Rady UE. Polska i Węgry- odwrotnie. 

"Grupa Wyszehradzka nie jest monolitem. I to muszę przyznać. Staramy się integrować ale nie zawsze się udaje"- stwierdził minister.

yenn/Polsat News, Fronda.pl