"Złodzieje i bandyci kojarzą nam się z dresami. Niestety, w dzisiejszej rzeczywistości są to wyrafinowane formy oszukiwania państwa, a więc i obywateli. Poprzednia ekipa rządowa nie zwracała na to uwagi i rokrocznie wypływało z budżetu kilkadziesiąt miliardów złotych" – mówi Mateusz Morawiecki wicepremier, minister rozwoju i finansów w rozmowie z Anną Grabowską w najnowszych wydaniu "Tygodnika Solidarność". 

"Państwo ma wtedy sens, gdy jego konstytucją jest solidarność" - stwierdził Morawiecki.

Jak mówił wicepremier i minister rozwoju oraz finansów, chciałby, aby Polska gospodarka była solidarna:

"I to solidarność jest moim największym marzeniem. Chciałbym, by nasza gospodarka była solidarna, tak z punktu widzenia wartości niematerialnych, jak i materialnych. One zresztą są ze sobą złączone. Tak jak Eugeniusz Kwiatkowski realizował swoje zadania jednocześnie rozumiejąc siłę państwa, tak później ta idea, w czasach komunizmu, została przez państwo koszmarnie wypaczona. W efekcie, w III Rzeczpospolitej państwo było wrogiem, którego trzeba było się wystrzegać, podatki były haraczem. Polacy nie wiedzieli, że te, kraje które osiągnęły największy sukces, posługiwały się do jego osiągnięcia właśnie państwem. To np. Korea, Japonia, Tajwan czy wcześniej Niemcy i Francja".

Jak dodawał Morawiecki, czas powrócić do dobrych wzorców gospodarczych:

"Dziś przywracamy właściwe proporcje roli państwa, podobnie jak minister Kwiatkowski przed II wojną światową. Chcemy rzeczywiście angażować państwo tam, gdzie to potrzebne: w dyplomację ekonomiczną, wytyczanie nowych kierunków rozwoju, we wspieranie niektórych przedsięwzięć, w ratowanie branż perspektywicznych, które jednak potrzebują pomocy państwa".

emde/"Tygodnik Solidarność"