Publcysta Jacek Żakowski, mimo iż, delikatnie mówiąc, PiS raczej nie kocha, w ostatnim czasie potrafi dość ostro skrytykować Platformę Obywatelską. Tak było i w najnowszym felietonie na łamach "Gazety Wyborczej".

Dziennikarz zwraca się do „Ernesta Skalskiego, Dariusza Rosatiego & co", których nazywa "antysymetrystami". 

"Zamiast bronić obecnej PO, brońcie demokracji. To nie do końca to samo"-apeluje. Publicysta tłumaczy, że obrona Platformy Obywatelskiej za wszelką cenę "blokuje debatę", do której zwolennicy PO powinni "włączyć się twórczo". 

"Po dwóch latach widać, że status quo skazuje PO na opozycję, a PiS na rządzenie. Szukajmy razem wyjścia z tego klinczu"- przekonuje Żakowski. Zdaniem dziennikarza, hipotetyczna koalicja PO-Nowoczesna-PSL nie będzie w stanie poradzić sobie z Prawem i Sprawiedliwością, które "ma w odwodzie Kukiza", a poparcie dla tej partii wciąż rośnie. 

"Nie symetryści o tym decydują, lecz wyborcy, którzy nas nie czytają"- ostrzega Jacek Żakowski. Jego zdaniem, PiS może obalić tylko silny sojusz "partii, ruchów protestu, związków i organizacji zawodowych, ruchów miejskich, lokatorskich, Genderowych oraz środowisk politycznych – czyli wszystkich kontestujących PiS". 

Publicysta wskazuje, że krytyka wobec PO nie oznacza wsparcia dla PiS. 

"To koło ratunkowe rzucane, by ratować ją przed kolejną klęską. Po katastrofie wyborczej Platforma uciekła przed rozliczeniami w podkreślanie swojej opozycyjności i płytki roszady kadrowe"- podkreślił. Platformie dostaje się również za przyjmowanie w Polsce Erdogana i... Orbana. Publicysta uważa rówwnież, że PO nie dokonała rozliczeń np. w kwestii reprywatyzacji. Żakowski kolejny raz krytykuje również Andrzeja Rzońcę, głównego ekonomistę PO.

"To sugeruje powrót do neoliberalnych mrzonek"- ocenia. Stawia diagnozę, że "wrogów demokracji" nie można pokonać, samemu się tej demokracji wyrzekając. 

"Wierzycie, że z PiS-em można wygrać tylko partia typu „morda w kubeł i marsz za panią matką?”. To absurd."- ocenia publicysta, podkreślając, że jeżeli Platforma nie wyciągnie wniosków z porażek, jej szansa na wygraną w najbliższych wyborach parlamentarnych maleje.

Krytyczny głos z zaprzyjaźnionego radia musiałby Platformę zaboleć, pytanie jednak, czy sojusz partii opozycyjnych z lewackimi organizacjami i środowiskami nie byłby dla Polski gorszy, niż sama Platforma. O ile taki sojusz by w ogóle przetrwał...

yenn/wyborcza.pl, Fronda.pl