Rozmowa z biskupem Tadeuszem Pikusem, pionierem odrodzenia wspólnoty katolickiej w Moskwie
 
 KAI: Ksiądz Biskup był chyba – nie licząc duchownych, którzy przetrwali  okres totalitaryzmu pierwszym kapłanem – który odprawił Mszę św. na  schodach moskiewskiej katedry, wtedy zdewastowanej?
 
 - Tak, byłem pierwszym, który odprawił Mszę św. na schodach kościoła  p.w. Niepokalanego Poczęcia NMP, który dzisiaj jest katedrą w Moskwie.  Było to 8 grudnia 1990 r. Do ZSRR, do Moskwy przyjechałem już wcześniej,  9 kwietnia tego roku. Myślę, że każdy wtedy wiedział, o czym dziś może  już nie wszyscy pamiętają, że w ZSRR z początkiem rewolucji zaczęto  stosować zasadę „uwolnienia człowieka z błędnego, fałszywego  przeświadczenia i z fałszywej świadomości – idei Boga i religii”. W  związku z tym cały proces rewolucji nie był jednorazowym aktem przejęcia  władzy, ale dążył do przemiany świadomości człowieka, „uwolnienia” go  właśnie z tych „obciążeń”, jakimi była idea Boga i religia. Przez 70  lat, bo tyle trwała ta rewolucja, próbowano wyeliminować wszelkie znaki  związane z religią. Nie tylko z katolicyzmem, ale z każdym wyznaniem  chrześcijańskim i z każdą religią, a szczególnie z bardzo mocnym,  historycznie umocowanym w tym społeczeństwie prawosławiem. Stąd też,  kiedy tutaj przyjechałem spotkałem „pustynię religijną”.
 
 KAI: Jakie były początki działalności Ekscelencji w Moskwie?
 
 - Zamieszkałem w hotelu robotniczym i z nominacji księdza prymasa Józefa  Glempa byłem duszpasterzem Polaków w ZSRR. Ale nikt tutaj nie mógł  uznać tego tytułu, ponieważ nie istniały struktury Kościoła. Spotkałem  się z przedstawicielem ministerstwa ds. religii, które przyjęło do  wiadomości i zaakceptowało moją posługę w ZSRR. Nie otrzymałem jednak  żadnego dokumentu, potwierdzającego moją działalność. Choć trzeba  przyznać, że nie miałem większych przeszkód ze strony władz. Początkowo  odprawiałem Mszę św. w kaplicy hotelowej, ale jeszcze wcześniej w klubie  „Sierp i Młot” hotelu, w którym zamieszkałem. Natomiast później, kiedy  zachorował ks. Stanisław Możejko posługujący w kościele św. Ludwika na  Łubiance, poproszono mnie, żebym go zastąpił. W całej Rosji istniały  wówczas zaledwie dwa kościoły: jeden był w Moskwie, drugi w  Leningradzie, a trzeci powstawał w Marksie. Dwa pierwsze – twierdzono –  były własnością państwa francuskiego.
 
 Kiedy rozpocząłem pracę w kościele św. Ludwika, zorientowałem się, że  ludzie są zainteresowani religią, ale niewiele albo kompletnie nic o  niej nie wiedzą. Zdarzały się różne przypadki. Raz, po udzieleniu  Komunii św., kiedy siedziałem w konfesjonale podeszła do mnie kobieta z  hostią w ręku, pytając co ma z tym zrobić. Na moje pytanie skąd to ma,  odpowiedziała, że w kościele była kolejka, więc zajęła w niej miejsce i  tam jej to przekazano... Okazało się, że kobieta nie była ochrzczona.
 
 Można powiedzieć, że Rosja była, mówiąc ogólnie, pustynią religijną  zarówno w przestrzeni geograficznej jak i w sercach oraz umysłach ludzi.
 
 KAI: Jak zrodził się pomysł odprawienia Mszy na stopniach kościoła Niepokalanego Poczęcia NMP?
 
 - Pomysł ten pojawił się wśród wiernych, zrzeszonych w organizacji,  która już wtedy działała, a nazywała się Dom Polski. Oczywiście grono  pomysłodawców było znacznie szersze. Ludzie wiedzieli, że kościół tutaj  funkcjonował i ponad 50 lat temu został zamknięty. Zamieniono go na  miejsce różnego rodzaju przedsiębiorstw: fabryki, biura projektów...  Wygląd budynku był żałosny, lecz patrząc na jego styl architektoniczny –  neogotyk nadwiślański – można było rozpoznać pierwotne przeznaczenie.  Nikt o niego nie dbał, był tylko użytkowany. Na dachu rosły drzewa.  Budynek był zniszczony, nikt tam nie miał dostępu poza pracującymi tam  robotnikami. Wnętrze podzielone było na kilka pięter, na których  znajdowały się pokoje biurowe, warsztaty. Kiedy zobaczyłem ten budynek,  to zainteresowałem się nim, ponieważ w kościele św. Ludwika po pewnym  czasie zaczęło gromadzić się coraz więcej ludzi różnych narodowości, w  tym również Polacy i świątynia nie była w stanie podołać potrzebom  duszpasterskim.
 
 KAI- Na jakie trudności prawne natknęliście się i jak udało się je przezwyciężyć?
 
 - Obowiązywała wtedy konstytucja stalinowska z 1936 r., potwierdzająca  główną ideę panującą w ZSRR, że z punktu widzenia aksjologicznego  religia jest złem dla człowieka i społeczeństwa. Natomiast z punktu  widzenia prawnego publiczne wyznawanie wiary było przestępstwem wobec  państwa. Wszyscy sądzeni z powodu swojej religijności oskarżani byli z  tego tytułu, ponieważ opóźniali postępy komunizmu.
 
 Gdy chodzi o sprawę kościoła Niepokalanego Poczęcia NMP, to we wrześniu  1990 r. doszliśmy do wniosku, że należałoby rozpocząć starania o  odzyskanie tego kościoła. Postanowiliśmy, że zwrócimy się do władz  państwowych, jak również miejskich o zezwolenie na odprawienie Mszy św.  Wskazaną przez nas datą był 8 grudnia, czyli odpust Niepokalanego  Poczęcia NMP. Napisaliśmy prośbę do prezydenta ZSRR Michaiła Gorbaczowa i  do stołecznego mera. Należy podkreślić, że wiernych cechowała odwaga i  determinacja. Mianowicie, kiedy zwróciłem się do nich z prośbą i  informacją, że „obywatele ZSRR” – naród, pragnie, żeby odprawiona  została Msza św. 8 grudnia, oraz że zwracamy się o to z pismem do władz i  prosimy o podpisy wspierające naszą prośbę, wyrażoną w imieniu  wiernych, ponad 300 osób podpisało się pod naszym wnioskiem, podając  numer swojego dokumentu, umożliwiający ich identyfikację. Zgoda na  odprawienie Mszy św. 8 grudnia została nam wydana.
 
 Pragnę tutaj wtrącić, że w październiku tego roku, czyli przed jej  odprawieniem, w ZSRR zmieniono prawo dotyczące religii. Parlament Kraju  Rad, a później Duma Federacji Rosyjskiej całkowicie zmieniły w  prawodawstwie stosunek do religii. Uznały, że religia jest dobrem i jest  potrzebna, zaś publiczne jej wyznawanie nie jest przestępstwem.  Oczywiście prawo weszło w życie, urzędnicy je znali, ale do wielu ludzi  jeszcze to jeszcze nie dotarło.
 
 W moim odczuciu było to tak naprawdę nawrócenie ZSRR, w tym Rosji, ale  oczywiście nie wszystkich Rosjan. Nawrócenie Rosji – ponieważ państwo  przyznało wolność religijną każdemu człowiekowi. Byli tacy, którzy  uważali, że do 1993 r. to prawo było najbardziej liberalnym w świecie.  Każdy mógł nie tylko wyznawać, ale i zakładać swoją religię.
 
 KAI: Jak wyglądały przygotowania do odprawienia Mszy św.?
 
 - Kiedy otrzymaliśmy pozwolenie na odprawienie Mszy św., natychmiast  zaczęliśmy się do niej przygotowywać. Czasy były trudne, ale bardzo nam  pomogli przedsiębiorcy polscy, którzy tutaj pracowali, zarówno PKZ i  inne firmy. Oni przygotowali tę uroczystość od strony materialnej.
 
 KAI: Jaki przebieg miały uroczystości? Kto w nich uczestniczył?
 - Msza rozpoczęła się o godzinie 17.00, a więc po zmroku. Przyszło  bardzo dużo ludzi – kilkaset osób. Oczywiście teren i nas zabezpieczało  prawie tyle samo milicjantów. Nie wiadomo skąd pojawił się chór ze  Słowacji, który śpiewał młodzieżowe pieśni religijne. Mieliśmy zatem i  dobrą oprawę od strony liturgicznej.
 
 Mszę św. koncelebrowało kilku księży, pojawił się diakon. Przebraliśmy  się w baraku. Przewodniczyłem tej Mszy św. Procesyjnie wnieśliśmy duży  krzyż do prowizorycznego ołtarza, ustawionego na schodach. Mieliśmy  nawet nagłośnienie, co umożliwiło dobry kontakt z wiernymi. Kiedy  rozpoczęła się procesja z zapalonymi świecami, wodą święconą, z pełną  oprawą, poświęciłem to miejsce i zgromadzonych tam ludzi.
 
 Trzeba powiedzieć, że wokół świątyni leżały stosy kabli, drutów,  żelastwa i śmieci. Wszystko wyglądało żałośnie. Natomiast dla ludzi,  szczególnie starszych mieszkańcy Moskwy, z których wielu było  ochrzczonych w tej świątyni, przyjęło tu pierwszą Komunię św., bliskie  spotkanie z tym miejscem miało niesamowite znaczenie. Podchodzili do  murów i głaskali cegły jakby to były żywe stworzenia. Oczywiście byli  ogromnie wzruszeni.
 
 Poprosiłem wcześniej, żeby kto może przyniósł ze sobą świecę. Wielu  miało je ze sobą i w tym mroku zapalili je i zaśpiewali pieśń „Pod Twą  obronę, Ojcze na niebie”. Rozpoczęła się Msza św. Trwała około półtorej  godziny. Nikt nie wychodził przed zakończeniem, dochodziły za to nowe  osoby. Natomiast przechodnie nie wiedzieli co się dzieje. Trochę  przestraszeni przyspieszali kroku, bo nie wiedzieli co się może  wydarzyć. Pierwsza taka publiczna uroczystość odprawiana na zewnątrz  budziła w nich lęk.
 
 Na tę uroczystość zaprosiliśmy duchownych prawosławnych. Przyszli i na  początku nam towarzyszyli, ale nie zostali na Mszy. Czytania mszalne  mówiły o grzechu pierworodnym. Pytanie kierowane przez Boga do Adama:  „Gdzie jesteś?”, właściwie odpowiadało tej sytuacji, ponieważ świątynia,  z której – jak mówili miejscowi – wypędzono Boga, wyglądała żałośnie.  Miała wygląd czegoś, co umiera. Można ją było porównać do człowieka, do  rodziny a nawet do narodu, który po odrzuceniu Boga przeżywa swoje życie  na modłę tego budynku: niszczeje i kona.
 
 KAI: Kiedy i w jaki sposób pojawił się pomysł kontynuacji rozpoczętego dzieła?
 
 - Na wiosnę znowu zwróciliśmy się z prośbą z podpisami wiernych do tych  samych władz o odprawianie Mszy św. przy tej świątyni w każdą niedzielę.  Otrzymaliśmy zgodę. Kontynuowałem więc odprawianie Mszy w tym miejscu,  zawsze w południe. W czasie tych Mszy próbowaliśmy pokazywać czym jest  Kościół, kto w nim się znajduje.
 
 Kiedy siostry zakonne chciały odnowić śluby zakonne w swoim domu,  namówiłem je, aby zrobiły to na schodach kościoła wobec ludzi, żeby  zobaczyli skąd się biorą siostry zakonne, dowiedzieli się trochę o ich  życiu, charyzmacie. Wierni przyjęli to bardzo dobrze. Dla wielu było to  nowe doświadczenie.
 
 Na czerwiec 1991 r. siostry zakonne Maria Stecka i Maria Szwejcer  przygotowały dwie osoby dorosłe – matkę i córkę – do chrztu. Też  poproszono mnie, żebym ochrzcił je w domu, Zaproponowałem im chrzest w  czasie Mszy św. na schodach. Panie wyraziły zgodę i pod koniec czerwca w  południe rozpoczęła się Msza św. Była piękna pogoda, niebo błękitne bez  żadnej chmury. Kiedy miałem dokonywać obrzędu polania głowy, wtedy z  czystego, błękitnego nieba spadły grube krople deszczu. Zastanawiałem  się czy polewać głowy wodą, czy wystarczy deszcz z nieba...
 
 KAI: Czy Ksiądz Biskup może powiedzieć, że był świadkiem realizowania  się proroctw Matki Bożej z Fatimy o nawróceniu Rosji, o tym, że ze  Wschodu przyjdzie nowy powiew wiary, który odnowi wiarę narodów Europy  Zachodniej?
 
 - Nie mam takiego przeświadczenia. Wydaje mi się, że właściwszym byłoby  powiedzenie, iż pojawiła się wówczas wielka duchowa szansa autentycznego  dialogu ekumenicznego między Wschodem i Zachodem. Że był to powiew  wiary zarówno na Wschód, jak i Zachód. Tego świadectwa jedności i wiary  ujętych w formę nowej ewangelizacji skierowanej do ludzi ochrzczonych,  ale już nie wierzących, potrzebuje i Wschód, i Zachód.
 
 KAI: Ksiądz Biskup wchodzi w skład Zespołu Episkopatu Polski, który  prowadzi dialog z podobnym Zespołem reprezentującym Patriarchat  Moskiewski. Te dwa Zespoły przygotowują dokument o pojednaniu narodu  polskiego i rosyjskiego. Jak te prace przebiegają w chwili obecnej i  jakie są perspektywy dalszego dialogu?
 
 - Uważam, że sama idea nawiązania dialogu między Kościołami lokalnymi,  jakimi są Kościół katolicki w Polsce i Kościół prawosławny w Rosji, jest  bardzo dobra. Przez wiele setek lat byliśmy sąsiadami, ale pod względem  jedności religijnej – podzieleni. Dlatego ważny jest sam fakt takiego  spotkania i poszukiwania współpracy Kościołów na płaszczyźnie  duszpasterskiej, co stanowi jeden z celów naszych działań. Jest to  niewątpliwie wydarzenie historyczne. Niezgoda międzywyznaniowa, trwająca  od 1054 r. do 1965 r. była formalnie zatwierdzona przez ekskomuniki.  Dzisiaj te ekskomuniki już nie istnieją, zostały zdjęte. Właściwie można  powiedzieć, że w przypadku braku jedności nie ma alternatywy dla  dialogu ekumenicznego oraz międzyludzkiego.
 
 Oprócz podziału wyznaniowego były w historii również konflikty między  naszymi narodami. Zatem dopełnieniem celu ekumenicznego postawionego  przez Kościoły lokalne, byłby ich wkład w pojednanie narodów rosyjskiego  i polskiego. Wychodzimy tutaj z pozycji teologicznych, z nauki  Chrystusa, Jego nakazu, Jego modlitwy, żebyśmy „byli jedno” jako  chrześcijanie. Taki dialog i współpraca Kościołów może być wielką pomocą  dla pojednania narodów. Jedność bowiem między ludźmi rozwija się w  sferze ducha i oprócz wymiaru deklaratywnego wiąże się głównie z  indywidualnym nawróceniem człowieka. Nikt nie może dokonać aktu  pojednania za kogoś drugiego. Pomoc Kościołów może sprzyjać nawiązaniu  właściwych relacji, na zasadach partnerskich, w innych dziedzinach  życia: społecznego, kulturowego, gospodarczego czy politycznego. U  podstaw jedności między ludźmi trwałym fundamentem jest jedność duchowa.
 
 Wreszcie trzeci cel to danie współczesnemu światu wspólnego świadectwa wiary.
 
 KAI: Jak to wygląda na dzień dzisiejszy?
 
 - Na pewno nasz dialog nie jest łatwy dlatego, że Zespół ze strony  Kościoła Katolickiego w Polsce, jak i Zespół ze strony Kościoła  Prawosławnego w Rosji muszą brać pod uwagę nie tylko swoje przekonania,  ale również przekonania tych, których reprezentują: Kościół katolicki  wiernych w Polsce, a Kościół prawosławny swoich wiernych. Ale nie tylko  wiernych – musi także dostrzegać niewierzących, ponieważ w przypadku  pojednania narodów niektóre sprawy dialogu wykraczają poza kwestie  religijne.
 
 Owoce dialogu, w bardzo wielkiej mierze, są uzależnione od świadomości i  uczestnictwa wiernych. Jest pewne przeświadczenie, że Polacy oczekują  pojednania na płaszczyźnie religijnej i pojednania między narodami.  Oczywiście nie bezwarunkowo, ale na zasadzie uznania prawdy, w duchu  uczciwości, szczerej postawy, by po uznaniu wzajemnym przewinień i  krzywd (szczególnie najnowszej historii) móc powiedzieć, choć niekiedy z  wielkim bólem, ale z pełnym przekonaniem: „Przebaczamy i prosimy o  wybaczenie”. Kwestie rzetelnej oceny historii – mam takie  przeświadczenie – nie leżą w naszej gestii i musiałyby być rozstrzygane w  naukowych gremiach historyków i innych specjalistów.
 
 Ze strony Kościoła prawosławnego w Rosji sprawa jest jeszcze bardziej  złożona, ponieważ zarówno ten Kościół jak i narody byłego ZSRR  doświadczyły 70 lat życia w komunizmie, gdzie trudno było mówić o  jakimkolwiek dialogu. Dochodzi do tego świadomość imperialna  społeczeństwa. Dlatego podejmowanie wolnych decyzji, otwarcie się jeden  na drugiego nie przychodzą od razu, wymaga to odwagi wysiłku i czasu.
 
 Także w Kościele katolickim jeszcze do Soboru Watykańskiego II nie było  otwarcia na dialog. Było raczej jednoznaczne wymaganie, że druga strona  ma się nawrócić, gdyż jest schizmatycka i heretycka. Dotyczyło to  zresztą postawy obu stron. Natomiast od czasu Soboru Watykańskiego II  nastąpiły pewne zmiany. Ludzie już inaczej pojmują te kwestie.
 
 Mówiąc ogólnikowo, Kościół prawosławny, w przeciwieństwie do Kościoła  katolickiego, nie miał swojego „Soboru Watykańskiego II”. Ostatni sobór  powszechny uznawany przez prawosławie odbył się w 787 r. – to bardzo  dawne dzieje. Potrzebne jest więc aktualne spojrzenie na problemy  dzisiejszego świata i ich rozwiązywanie, także spokojne spojrzenie na  kwestię pojednania. W związku z tym dialog między naszymi Kościołami ma  swoje uwarunkowane tempo, które bym nazwał tempem „sytuacyjnym”,  uzależnionym od okoliczności jakie istnieją w Kościołach katolickim i  prawosławnym, w narodach polskim i rosyjskim.
 
 KAI: Jakie zadania stoją przed Kościołem Katolickim w Rosji po 20 latach przemian? Co powinien on jeszcze zrobić?
 
 - Tu jest jeden problem: wykorzystanie pewnej szansy, która być może  jeszcze istnieje, by przy trwającym dialogu teologicznym   katolicko-wszechprawosławnym rozpocząć – na jasnych zasadach współpracy  misyjnej, ewangelizacyjnej i duszpasterskiej – przekazywanie wiary,  nadziei i miłości ludziom tej ziemi, na której żyjemy. Będzie to  zwycięstwo obydwu Kościołów na ich drodze do pełnej i widzialnej  jedności.
 
 KAI: Czyli sprawa ekumenizmu jest najważniejsza?
 
 - Tak, misja i ekumenizm, które są jak dwie strony medalu, są  najważniejsze dla Kościoła, szczególnie w narastających tendencjach  emigracyjnych i globalizacyjnych. Dlatego że tak historycznie się  ułożyło, czy nam się podoba, czy nie, że w Rosji prawie tysiąc lat  dominował i brał odpowiedzialność za rozwój życia duchowego narodu  Kościół prawosławny. Katolicy też tam żyli, ale nie byli z zasady  pochodzenia rosyjskiego, byli przybyszami, imigrantami. Współdziałanie  Kościołów z poszanowaniem wolności człowieka dałoby szanse na rozwój  ewangelizacji, duszpasterstwa, formacji ludzi, którzy mieszkają na tych  ziemiach. Byłoby to wspaniałe świadectwo, bazujące na uświęceniu tych  ludzi, którzy tu mieszkają, przede wszystkim dające im prawdę i dobro.  Ta szansa jeszcze istnieje, by – przy zachowaniu różnorodności –  przeżywać obopólną radość ze swojej bliskości oraz ze wzrostu obu  Kościołów zarówno w wymiarze duchowym jak i społecznym.
 
 Dodam jeszcze, że pokutuje schemat, który jest niekościelny,  utożsamiający wyznanie czy religię z narodowością. Mówienie: „  Polak-katolik”, „ Rosjanin-prawosławny” czy „ Niemiec-protestant” jest  niewłaściwe. Chrześcijaństwo jest religią uniwersalną. Św. Paweł mówi,  że wśród uczniów Chrystusa „nie ma już Żyda, ani Greka”, wszyscy są  jedno w Chrystusie. Nie wyrzekając się swojej przynależności narodowej,  wszyscy chrześcijanie są jedno w Chrystusie. Mylące jest mówienie:  Kościół polski, rosyjski, niemiecki itp. Jest jeden Kościół Chrystusowy,  który może mieć swoich wiernych w Polsce, Rosji, Niemczech itd.  Należałoby to bardzo mocno sobie uświadomić. Jesteśmy braćmi i siostrami  w Jezusie Chrystusie bez względu na narodowość, bez względu na miejsce  zamieszkania, poziom społeczny, wykształcenie, rasę itd. Wszyscy  jesteśmy powołani do jednej rodziny dzieci Bożych.

 
                 
                         
                         
                         
                         
                
 
                     
                     
                     
                     
                     
                     
                     
                     
                     
                     
                     
                     
                     
                     
                     
                     
                     
                     
                     
                     
                     
                     
                     
                     
                     
                     
                     
                     
                     
                     
                     
                     
                     
                     
                     
                     
                     
                     
                    