Kompromis z Londynem na ostatnim unijnym szczycie, mimo niekorzystnych zmian w kwestii zasiłków dla naszych rodaków, trzeba ocenić pozytywnie. Po pierwsze, oddala się perspektywa Brexitu. Po drugie, stanowi precedens, który Polska kiedyś będzie mogła wykorzystać.

Brytyjski hamulcowy

Zatrzymanie Zjednoczonego Królestwa w Unii wydaje się być priorytetem dla wszystkich jej członków. Wobec Londynu poszło się na spore ustępstwa. Widać powszechna jest obawa, przed niekontrolowalną spiralą wydarzeń, uruchomioną przez potencjalny Brexit. Polską jest szczególnie zainteresowana pozostaniem Wielkiej Brytanii w UE, dlatego Beata Szydło była gotowa poświęcić część praw socjalnych naszych rodaków na wyspach. I nie chodzi to tylko o podobny poglądy naszych krajów w kwestii stosunków z USA czy europejskich aspiracji Ukrainy. Dużo większe znaczenie ma zachowanie równowagi w Europie.

Oczywistym jest, że wyjście Wielkiej Brytanii z UE znacząco wzmocni pozycję Niemiec w tej wspólnocie. Potencjalna niepodległość Szkotów zaburzy równowagę także w NATO. Jednak pozostanie Brytyjczyków w Unii ma największe znaczenie dla przeciwników superpaństwa europejskiego. Londyn jest największym hamulcowym projektów federalizujących Unię Europejską. Wielka Brytania znacząco różni się od państw kontynentalnych, co znacznie utrudnia pogłębianie integracji. Potencjalny Brexit wzmocniłby zwolenników budowy Stanów Zjednoczonych Europy. Poza Londynem nie ma w Europie tak silnych przeciwników eurofederalizmu.

Unia szersza niż głębsza

Kompromis z Davidem Cameronem miał jeszcze jeden efekt, pozwalający optymistycznie patrzyć na rozwój stosunków w Unii Europejskiej. Najbardziej symbolicznym jest wyłączenie Londynu z klauzuli „ever closer union”. Brytyjczycy już nie muszą brać udziału w zacieśnianiu integracji. Ale najważniejszy jest szereg ustaleń dotyczących wyłączeń z polityki wspólnotowej, jak w wypadku zasiłków dla imigrantów, jak i mocniejsze prawo veta w przypadku propozycji uderzających w Londyńskie City. Rozwiązania te idą dokładnie w poprzek projektów federalizacyjnych. Co prawda, wywalczony dawno temu „brytyjski rabat” nie stanowił precedensu, ale obecny kompromis mógłby być w przyszłości wykorzystywany przez innych członków Unii.

Już dzisiaj Niemcy czy Holendrzy powtarzają postulaty Camerona o ograniczenia świadczeń socjalnych dla imigrantów. Jakkolwiek są to rozwiązania niekorzystne dla Polaków pracujących na zachodzie, to jednak warto wspierać kierunek rozwoju Unii, pozwalającej swoim członkom na wyłączenie z niektórych polityk wspólnotowych. Ograniczenie brytyjskich zasiłków dla Polaków, było ceną nie tylko uniknięcia Brexitu, ale i stworzenia ważnego precedensu politycznego. Wygląda na to, że zwycięstwo opcji STAY w brytyjskim referendum ma znaczenie nie tylko dla różnorodności wewnątrz UE, ale i dla poziomu suwerenności innych jej członków.

Bartosz Bartczak