Znany muzyk rockowy, lider zespołu T.Love, Muniek Staszczyk wielokrotnie opowiada o swojej wierze. Ostatnio udzielił wywiadu dość nietypowego, ponieważ rozmawiał ze swoim synem, dziennikarzem portalu Aleteia. 

Staszczyk opowiadał o tym, jak rozwijała się jego wiara, co sądzi o takich sprawach, jak np. czystość przedmałżeńska, zastanawiał się wraz z synem, dlaczego młodzi ludzie odchodzą od Kościoła i czy w ogóle da się oddzielić Boga od Kościoła jako instytucji.

Wokalista wyznał, że był wychowany w rodzinie katolickiej, uczęszczał na lekcje religii, przyjął Pierwszą Komunię Świętą, a w dzieciństwie chodził z kolegami do kościoła. "Zimą można było się po drodze nawalać kulkami z dzieciakami z innych szkół"-wspomina muzyk. Muniek Staszczyk przyznaje, że jako dziecko nie przeżywał głębokich refleksji religijnych, jednak modlił się w sytuacjach stresujących. 

Jako że pochodzi z Częstochowy, artysta chodził wraz z babcią na Jasną Górę, choć miejsce to interesowało go bardziej ze względu na fakt, że kręcono tam "Potop", a pod Klasztorem długo stała atrapa armaty z filmu. Pytany, kiedy przyszło załamanie czy kryzys wiary, Muniek Staszczyk odpowiedział:

"W 1982 roku umarła moja babcia i jej śmierć trochę mnie przystopowała, kazała zastanowić się nad kruchością życia. Oczywiście równolegle to był czas buchającego erotyzmu, masę imprez i tak dalej. Ale nigdy nie odrzuciłem Boga, nie wyrzekłem się Go". Choć wiary w Boga muzyk nigdy nie porzucił, to przez długi czas, tak jak i dziś czyni wielu młodych ludzi, odrzucał Kościół jako instytucję, był wobec niej bardzo krytyczny. Dziś jednak Staszczyk wie, że "tego nie da się odłączyć".

"Kościół ustanowił Jezus Chrystus dwa tysiące lat temu. Tak jak apostołowie, tak i księża mają swoje wady. Trzeba się za nich modlić i pamiętać, że tam, gdzie jest wielka łaska, tam też wielki grzech."-przypomniał lider zespołu T.Love. Jak zaznaczył, należy oczywiście "wyczyścić to, co jest do wyczyszczenia, a nie zamiatać pod dywan". Zapytany, czy dzisiejsza młodzież odrzuca katolicyzm, artysta odpowiedział, że wydaje mu się, że dziś "bardzo 'cool' jest być przeciwko Kościołowi". Muniek Staszczyk taką postawę odbiera jako dziecinną. 

"Młodzi się wstydzą powiedzieć, że chrześcijaństwo im się podoba. Szukają w innych duchowościach, jodze, jakichś kwiatach lotosu. A nawet Dalajlama mówił, że najlepiej trzymać się rodzimej wiary"-zauważył artysta. Jak dodał, w obecnym kryzysie narodzi się "mocny duch"i nawet, jeżeli nie będzie "masy", "ilości"- będzie za to "jakość".

Lider zespołu T.Love podkreślił w rozmowie ze swoim synem, że warto jest wierzyć, ponieważ Bóg daje nam wszystko "za darmo", a także: że nie trzeba być idealnym człowiekiem, żeby wierzyć, Boga najczęściej spotykamy, tkwiąc "w takim bądź innym syfie", od którego On nas odciąża- wskazuje wokalista, który wymienia w tym kontekście także "większy spokój, harmonię w działaniu, odpowiedzi na wiele pytań, uproszczenie wielu rzeczy, które wydają ci się niemożliwe"- tu przypomina, że z Bogiem nie ma rzeczy niemożliwych. Staszczyk przekonuje również, że wiara daje również większe poczucie sensu, a od Boga otrzymał więcej "profitów" niż od "całego rockowego hedonizmu".

"On pomaga w relacjach międzyludzkich, wyprostowuje je albo pomaga się uwolnić od toksycznych powiązań. Relacja z Bogiem daje taką czystą, prostą radość. W dzisiejszym, rzekomo bardzo wyzwolonym, a tak naprawdę mega zniewolonym świecie, to jest bardzo ciekawa podróż, pełna zakrętów i zaskakujących rozwiązań"- wyliczał artysta, który mówił również, że modlitwa w domu nie jest tym samym, co modlitwa w Kościele, ponieważ najważniejsze, aby korzystać z sakramentów, które pogłębiają wiarę.

"Co z tego, że jest wielu głupich księży? Możemy się oczywiście kwasić w nienawiści do pedofilii i tak dalej, ale od tego są sądy"-ocenił. Zdaniem muzyka, warto skupić się przede wszystkim na dobrych stronach Kościoła, których jest "cała masa".

"Nie wiem, gdzie byśmy dziś byli, jako Polacy, gdyby nie Kościół. Może pod rządami Putina?"-zastanawiał się artysta.

yenn/aleteia.org, Fronda.pl