Podniosą na was ręce i będą was prześladować. Wydadzą was do synagog i do więzień … niektórych z was o śmierć przyprawią. I z powodu mojego imienia będziecie w nienawiści u wszystkich. Ale włos z głowy wam nie zginie. Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie (Łk 21,12.16–18).

 

Pan Jezus głosi nam pewien paradoks: z jednej strony prześladowania, więzienia, a nawet śmierć, z drugiej zaś zapowiedź, że „włos nam z głowy nie spadnie”. Przypominają się w tym miejscu Jego błogosławieństwa, szczególnie:

 

Błogosławieni jesteście, gdy /ludzie/ wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie (Mt 5,11n).

 

Zazwyczaj myśląc o błogosławieństwie, widzimy je w postaci pomyślności na ziemi, życzliwości ludzkiej, zdrowia… Tutaj natomiast, podobnie jak w dzisiejszej Ewangelii, także padają paradoksalne słowa: mamy się radować z doświadczenia prześladowań i oczerniania nas! W naszej doczesnej perspektywie brzmi to jak ironia, ale tym bardziej widać, jak Pan Jezus niezmiernie konsekwentnie myśli o wszystkim w kontekście królestwa Bożego i mówiąc o szczęściu (błogosławieństwie), myśli o radości życia wiecznego. Życie doczesne jest na tyle znikome w porównaniu z życiem, do którego zmierzamy, że nawet wszelkie cierpienia są czymś niewielkim w porównaniu z przyszłą chwałą.

 

Dzisiejsze czytania liturgiczne: Dn 5,1-6. 13-14. 16-17. 23-28; Łk 21, 12-19

 

Ale błogosławieństwa oraz obietnica z dzisiejszej Ewangelii niekoniecznie muszą się odnosić jedynie do przyszłej chwały królestwa Bożego. W rozmowie z uczniami, gdy oni przypomnieli Mu, że dla Niego opuścili wszystko, Jezus im obiecał:

 

Zaprawdę, powiadam wam: Nikt nie opuszcza domu, braci, sióstr, matki, ojca, dzieci i pól z powodu Mnie i z powodu Ewangelii, żeby nie otrzymał stokroć więcej teraz, w tym czasie, domów, braci, sióstr, matek, dzieci i pól, wśród prześladowań, a życia wiecznego w czasie przyszłym (Mk 10,29n)

 

Jak to jest, najlepiej zobaczyć na przykładach konkretnych ludzi. Kiedyś Elżbieta powiedziała do Maryi: Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona (Łk 1,42). Kiedy jednak spojrzymy na Jej życie, to widzimy, że było ono pełne cierpienia. Spotkało Ją to, co najtrudniejsze w życiu kobiety: pozostała wdową, pozbawioną wsparcia, a na koniec na Jej oczach zamordowano w okrutny sposób Jej Syna. Nieco inaczej było w życiu św. Pawła, ciągłego wędrowca, wielokrotnego więźnia, ściganego, bitego i nawet kamienowanego. Można by wymienić wiele innych podobnych postaci np. św. Jana Chrzciciela. W ich życiu realizowało się jednak to, co obiecał Pan Jezus. Doświadczyli oni prawdziwej więzi rodzinnej w gronie tych, którzy słuchali Boga i starali się wypełniać Jego przykazania. Prawdziwe błogosławieństwo polega na bogactwie życia, które zawsze jest wymianą miłości między osobami. I ci, którzy idą ścieżkami Chrystusa, spotykają ludzi im podobnych, autentycznie otwartych i pełnych miłości. Królestwo Boże już tutaj posiada swoje zakorzenienie.

Na świecie nieustannie trwa walka nie z „ciałem i krwią”, ale z mocami ciemności (zob. Ef 6,12). Jej terenem jesteśmy my sami. Ta walka nas całkowicie przerasta. Nie rozumiemy w pełni jej charakteru. Dlatego walcząc według własnej idei, możemy zrobić wiele głupstw, a nawet stać się orężem w ręku Złego. Niezmiernie istotna jest w tej walce prostota w otwarciu na Boga:

Postanówcie sobie w sercu nie obmyślać naprzód swej obrony. Ja bowiem dam wam wymowę i mądrość, której żaden z waszych prześladowców nie będzie się mógł oprzeć ani się sprzeciwić (Łk 21,14n).

Błogosławieństwo wcale nie musi oznaczać pomyślności w tym życiu ani być zgodne z naszym wyobrażeniem o nim. Oznacza ono zawsze nasze zakorzenienie w Bogu, źródle wszelkiego życia i dobra. Naszym największym zagrożeniem nie jest cierpienie, brak pomyślności, choroba… ale zło, które sami robimy. Ono nas odcina od życia, czyli odbiera błogosławieństwo. Jeżeli doznawane prześladowania i cierpienia nie odcinają nas od Boga, to właściwie nic złego się nam nie dzieje. I takiego spojrzenia uczy nas Pan Jezus.

W dzisiejszym pierwszym czytaniu podczas tak zwanej „uczty Baltazara” król usłyszał od Daniela:

Uniosłeś się przeciw Panu nieba…. Bogu, w którego mocy jest twój oddech i wszystkie twoje drogi, czci nie oddałeś. Dlatego posłał On tę rękę, która nakreśliła to pismo. A oto nakreślone pismo: mene, mene, tekel ufarsin. Takie zaś jest znaczenie wyrazów: Mene – Bóg obliczył twoje panowanie i ustalił jego kres. Tekel – zważono cię na wadze i okazałeś się zbyt lekki. Peres – twoje królestwo uległo podziałowi; oddano je Medom i Persom (Dn 5,23–28).

Ta uczta i los Baltazara są dobrą ilustracją tego, na czym polega prawdziwe błogosławieństwo i jakie są konsekwencje jego braku.

Włodzimierz Zatorski OSB | Jesteśmy ludźmi