W programie „Polityczna Kawa” red. Tomasz Sakiewicz rozmawiał ze swoimi gośćmi nt. tegorocznego Marszu Niepodległości i zarzutów, jakie padają wobec policji, która wedle wielu opinii miała dopuszczać się nadużyć. W odpowiedzi na te zarzuty MSWiA opublikowało film ze zbiegu Al. Jerozolimskich i Nowego Światu, który ma być dowodem na profesjonalizm funkcjonariuszy. Rzecznik Marszu Niepodległości Damian Kita przekonuje, że w filmie pojawia się również fragment, który wskazuje na udział prowokatorów w Marszu.

Ze względu na pandemię koronawirusa, Marsz Niepodległości miał w tym roku odbywać się w formie zmotoryzowanego rajdu. Wielu uczestników wzięło w nim jednak udział pieszo. Dochodziło do zamieszek i starć z policją. Organizatorzy Marszu przekonują, że doszło do nadużyć ze strony policji. To sami funkcjonariusze mieli ich zdaniem zatrzymywać samochody i kazać uczestnikom dalej iść pieszo. W ocenie Stowarzyszenia Marsz Niepodległości policja eskalowała napięcia, prowokowała uczestników i nadużywała przemocy. Pobita przez policjantów, mimo kamizelki z napisem PRESS, miała zostać m.in. dziennikarka „Newsweeka”, Renata Kim. W wyniku działań policji ciężko ranny został również fotoreporter „Tygodnika Solidarności” Tomasz Gutry, który z bliskiej odległości został postrzelony w twarz z policyjnej broni gładkolufowej.

W odpowiedzi na zarzuty o niewłaściwe działania policji MSWiA opublikowało nagranie z miejskiego monitoringu, na którym utrwalono zajścia ze zbiegu Al. Jerozolimskich i Nowego Światu w czasie Marszu Niepodległości. Na fragment tego filmu uwagę zwrócił w programie „Polityczna Kawa” na antenie Telewizji Republika rzecznik Marszu Niepodległości Damian Kita.

- „Trzeba potępić działania prowadzące do eskalacji napięcia i przemocy. Wiele materiałów nadal do nas spływa, analizujemy je. Ciekawy jest jeden wątek. Na nagraniu opublikowanym przez MSWiA widać czoło Marszu oraz za nim, sporą grupę kibiców. Ci jednak nie zwrócili uwagi na to miejsce (okolice bramy z szyldem Empiku -red.). Po tym pojawiło się kilkanaście osób w pełni ubranych na czarno, rzucających się w oczy. Wtedy zaczęło się całe zamieszanie” – mówił.

Damian Kita odniósł się również do kwestii blokowania zmotoryzowanych uczestników Marszu przez policję.

- „Marsz się udał. 95 proc. uczestników Marszu Niepodległości odpowiedziało na wezwanie i w wielotysięcznej kawalkadzie ludzie się zebrali. Szybko doszły do nas niepokojące sygnały, że zmotoryzowani nie są wpuszczani na trasę przejazdu. My sami mieliśmy pojazdy techniczne, mające nawigować, pomagać; zostały zatrzymane przez drogówkę. Analogicznie wiele tysięcy samochodów zostało zatrzymanych na terenie Warszawy. Nie mogli wjechać na trasę, którą wcześniej zarekomendowała nam policja” – opowiadał rzecznik Marszu Niepodległości.

Dodał, że w Internecie dostępne są nagrania, na których widać, jak na rondzie de Gaulle’a wysiadają ubrani po cywilnemu policjanci z pałkami teleskopowymi.

O tym, że nie udało mu się dostać na Marsz Niepodległości samochodem, mówił w programie Tomasza Sakiewicza szef warszawskiego klubu „Gazety Polskiej” Adam Borowski:

- „Na wysokości Dworca Centralnego wydawało się, że możemy wjechać i ustawić się; policja zablokowała jednak ten wjazd, mówiąc nam, że piesi już ruszyli, co nie było prawdą. Skierowali nas na wiadukt nad Alejami Jerozolimskimi. Wpadliśmy w potworne korki. To było wielominutowe oczekiwanie. Zdołaliśmy zawrócić więc się stamtąd ewakuowaliśmy” – relacjonował.

kak/Telewizja Republika, niezależna.pl