- W Polsce planujemy wybudowanie dwóch elektrowni jądrowych w terminie jak najszybciej możliwym czyli w latach 2020-2025. To jest dobre, bo Polska powinna różnicować krajowa produkcję prądu elektrycznego, podobnie jak staramy się różnicować drogi importu surowców energetycznych. Ponad 90 proc. energii elektrycznej jest produkowana z węgla kamiennego i brunatnego. Dobrze jakby choć kilkanaście procent energii było dostarczanych z elektrowni jądrowych.

 

To jest również technologia, która napędza inne dziedziny gospodarki. Reżim technologiczny, który jest wymagany przy budowie elektrowni jest najwyższej jakości. Firmy, które dostosują się do tego będą rozchwytywane w Polsce jako najbardziej wyspecjalizowane i wiarygodne. W perspektywie kilkunastu lat okaże się również, że jeśli chcemy odgrywać jakąkolwiek rolę w regionie to musimy taką energią dysponować.

 

W Szwecji 30 proc. prądu pochodzi z energetyki jądrowej, choć tam nie buduje się nowych elektrowni tylko modernizuje istniejące. Finowie, którzy bardzo dbają o soją niezależność energetyczną i polityczną stawiają drugą elektrownie jądrową.

 

U nas są protesty. W Mielnie 94 proc. mieszkańców wypowiedziało się nawet przeciw budowie. Być może jest to kwestia informacji, być może nietrafnego wyboru lokalizacji. W Żarnowcu wszystko wskazuje na to, że mieszkańcy chcą tej inwestycji. Jestem tutaj jak najbardziej za poważnym dialogiem z mieszkańcami tych okolic. W Żarnowcu poprawiła się dzięki temu lokalna infrastruktura komunikacyjną, gdzie do Trójmiasta można dojechać kolejką.

 

Organizacje zielonych z Niemiec protestują przeciwko tym budowom w Polsce, ale jest to protest ideologiczno-formalny. Oni powinni zająć się tym, co się dzieje w ich kraju, a nie u nas. Jestem za elektrowniami jądrowymi, przy zachowaniu wszystkich reguł bezpieczeństwa i dialogu społecznego – dodaje Naimski.

 

Not. Jarosław Wróblewski