Adam Gmurczyk i NOP

 

O ile organizacje takie jak Młodzież Wszechpolska czy dzisiejszy ONR poszły w dobrym kierunku –  promowania patriotyzmu bez żerowania na negatywnych emocjach, tak ich starsi koledzy (a raczej konkurenci) z NOP – najdłużej działającej formacji narodowej po wojnie, zatrzymali się na podsycaniu niechęci, uprawianiu odrealnionej ideologii i posługiwaniu się prowokacjami budzącymi niesmak (jak chociażby wlepki „Faszyzm? My jesteśmy gorsi!”).

 

/

Liderem Narodowego Odrodzenia Polski jest Adam Gmurczyk. Jego kontrowersyjne decyzje nie są zaskoczeniem dla dawnych znajomych. – Gmurczyk to facet, który zbliża się do 50., chyba od kilku lat nigdzie nie pracuje na stałe, więc co i rusz szuka jakichś nowych współpracowników w których rozpaczliwie upatruje źródło swojego dochodu. Teraz padło na nacjonalistów z Ukrainy – mówi mój informator, który przez kilka lat był związany z Narodowym Odrodzeniem Polski.  – Jak to możliwe, że ktoś taki jak Gmurczyk kieruje partią polityczną? – pytam. – NOP to taka „wolna amerykanka” – w organizacji panuje bajzel. Nie ma jakichś sformalizowanych kryteriów wstąpienia do partii, więc mogą do niej przystąpić osoby, głoszące poglądy zupełnie odmienne od tzw. linii partyjnej. Sam Gmurczyk zajmuje tzw. służbowe mieszkanie – lokal partyjny, który jest niesamowicie zadłużony. – Czy istnieje jakaś forma sprawdzania kandydatów, aby do partii nie mogli wstąpić np. neonaziści? – dopytuję. – Nie. Żadna dokładna dokumentacja nie jest prowadzona. Jedyne na co stać Gmurczyka, to przechowywanie „kwitów” na byłych współpracowników. Przy NOP-ie kręcili się np. dziennikarze, którym Gmurczyk groził, że ujawni ich dawne partyjne powiązania. Wiele osób zraziło się do niego, partii, jak i całego ruchu narodowego. Myślę, że organizacjom lewicowym na rękę jest istnienie tworu takiego jak Narodowe Odrodzenie Polski, dzięki któremu można środowiskom patriotycznym przypiąć odpowiednią łatkę. – Ale do NOP - u zgłaszają się młodzi ludzie… – drążę dalej temat. – Tak, to prawda. I to jest właśnie najgorsze – odpowiada mój rozmówca. – Jako osoba znająca to środowisko, mogę poradzić młodym, żeby nie zawracali sobie głowy Gmurczykiem, NOP-em czy Bublem (Gmurczyk i Bubel kiedyś nawet współpracowali), ale - jeżeli chcą działać – niech wstąpią do innych organizacji narodowych albo stworzą jakieś lokalne stowarzyszenie.

 

Mój rozmówca pragnął jednak zachować anonimowość. Powód? Mściwość Gmurczyka, który – w swoim stylu – mógłby starać się zaszkodzić byłemu współpracownikowi. – Mściwość? Gmurczyk chyba deklaruje się jako katolik? – dopytuję. – Tak, „tradycyjny katolik”. Jego tradycjonalizm polegał na tym, aby nie chodzić na „novusa” (Mszę św. wg Mszału Pawła VI – przyp. red.) czyli w ogóle nie chodzić do kościoła. Natomiast kiedy załatwiliśmy z chłopakami tradycyjną Mszę św., Gmurczyk zawsze znalazł jakiś powód, żeby na nią nie iść. Taki z niego katolik – śmieje się dawny znajomy lidera Narodowego Odrodzenia Polski.

 

 

Nowi przyjaciele

 

Niedawno NOP-owcy pochwalili się na swoim portalu internetowym kontaktami z ukraińskim ugrupowaniem Swoboda. Wspomniana partia powstała w 1991 r. jako Socjal-Nacjonalistyczna Partia Ukrainy (przedstawiciele środowisk kresowych doszukuję się tu analogii do NSDAP). W 2004 organizacja zmieniła nazwę i symbolikę (od tej pory występuje jako Ogólnoukraińskie Zjednoczenie Swoboda). Nie zmieniło się jedno – antypolonizm i uprawianie apologii Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińskiej Powstańczej Armii.

 

/

To właśnie Swoboda protestowała w 2009 r. przeciwko usunięciu nielegalnie postawionego pomnika UPA w Masywie Chryszczatej w Bieszczadach. Jak informował portal Kresy.pl, Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego w Sanoku wydał decyzję o jego rozbiórce, jako samowoli budowlanej, co wywołało furię przedstawicieli ukraińskiej partii „Swoboda”, którzy wezwali Ministerstwo Spraw Zagranicznych Ukrainy, aby "nie dopuściło do tej bluźnierczej akcji".  Frakcja Wszechukraińskiego Zjednoczenia "Swoboda" w Radzie Miejskiej Lwowa wystąpiła również z odezwą przeciwko "zniszczeniu pomnika ukraińskich powstańców, którzy w 1947 roku prowadzili działania bojowe na etnicznie ukraińskich ziemiach, które obecnie wchodzą w skład Polski", a decyzję PINB w Sanoku nazwała "wrogimi działaniami wobec narodu ukraińskiego" . Ukraińscy nacjonaliści zwrócili się również do  Konsulatu Generalnego Rzeczypospolitej Polskiej we Lwowie, aby wpłynął na skasowanie przez władze województwa podkarpackiego decyzji o likwidacji pomnika UPA.  Na tym nie koniec. "Swoboda" zagroziła, że zwróci się do władz ukraińskich z żądaniem zastosowania podobnych działań w stosunku do miejsc pamięci Polaków poległych na terytorium Ukrainy.

 

W tym przypadku mieliśmy jednak do czynienia z działaniami na drodze prawnej. Pogrobowcy ukraińskich faszystów nie zawahali się jednak użyć również siły. 28 lutego 2010 r. środowiska kresowe wybrały się w 66. rocznicę zagłady mieszkańców polskiej wioski Huta Pieniacka na Tarnopolszczyźnie na miejsce zbrodni, aby uczcić pamięć swoich bliskich, bestialsko zamordowanych przez ukraińskich szowinistów z SS Hałyczyna i UPA. Co ich spotkało na miejscu? „Na miejscu przywitały nas faszyzujące grupki "Swobody", które zablokowały drogę Polakom udającym się na modlitwę pod pomnik pomordowanych Żydów i Polaków w 1944 r. Uroczystości ku czci pomordowanych zakłócał harcownik Oleh Pańkewycz, lider "Swobody" w obwodzie lwowskim, który miał pretensje do naszych rodaków, że przyjeżdżają modlić się na ukraińskiej ziemi.” – relacjonuje Witold Orłowski (Kresy.pl).

 

Ubiegłoroczny incydent jakoś nie przeszkodził działaczom Narodowego Odrodzenia Polski zaprosić do Warszawy przedstawicieli Ogólnoukraińskiego Zjednoczenia „Swoboda”, którzy wystąpili do władz NOP z deklaracją nawiązania współpracy. Do spotkania doszło 29 lipca br. Narodowe Odrodzenie Polski reprezentowali Adam Gmurczyk i Konrad Bednarski, „Swobodę” – Vasyl Pavlyuk, sekretarz Rady Miejskiej m. Lwowa, Taras Osaulenko z Kijowa, szef wydziału zagranicznego partii oraz Stanisław Stohniy, przedstawiciel OZ „S” w Polsce.

 

/
 

„Omówiono m.in. stan projektów polsko-ukraińskich realizowanych we Lwowie na rzecz polskiej społeczności. Wskazano na wspólne dla obu narodów zagrożenia, płynące ze strony Unii Europejskiej, NATO i odradzającego się imperializmu rosyjskiego” – relacjonowali uczestnicy spotkania na portalu Nacjonalista.pl. Działacze wspomnieli również, że tematem rozmów była m.in. promocja „wartości narodowych i sprzeciwianie się tendencjom szowinistycznym w Europie (temat omówiony także w kontekście historycznych stosunków polsko-ukraińskich)”. Uzupełnienie tego lakonicznego stwierdzenia można znaleźć na tym samym portalu. W tekście „Współpraca z ukraińskimi nacjonalistami?” Wojciech Trojanowski (ten sam, który jako „WT” wobec środowiska Frondy użył określenia „katoliccy” dziennikarze) napisał: „Przeszłość nie powinna jednak przysłaniać teraźniejszości, a zwłaszcza przyszłości. W 1965 roku polscy biskupi w liście do swoich niemieckich braci zawarli historyczny już zwrot: Przebaczamy i prosimy o przebaczenie. Był to kamień milowy na długiej drodze pojednania między naszymi narodami. Na owe czasy był to swoisty „rewolucyjny akt”, co skwapliwie wykorzystała komunistyczna propaganda, oskarżając biskupów o zdradę i zaprzedanie interesom niemieckim….” W ten – jakże górnolotny – sposób Trojanowski uzasadnił kolaborowanie swoich kolegów z NOP z neobanderowcami. Dlaczego publicysta portalu Nacjonalista.pl, uzurpuje sobie moralne prawo do występowania w imieniu wielu Polaków – szczególnie rodzin ofiar rzezi wołyńskiej? No cóż… Jeżeli ktoś uzurpuje sobie prawo do decydowania kto jest katolikiem, pozwala sobie również na występowanie w roli sędziego spraw niezwykle trudnych i delikatnych.

 

Przejdźmy dalej:

 

„Uważni obserwatorzy ukraińskiego ruchu nacjonalistycznego dostrzegą z pewnością olbrzymie zmiany, jakie nastąpiły w jego obrębie w ostatnich kilku latach. Postulaty ścisłej współpracy z Polską zawarte w programie Wszechukraińskiego Zjednoczenia „Swoboda”, poparcie dla powstania Domu Polskiego we Lwowie wypowiedziane ustami radnego tej partii, postulat przedstawicielstwa narodowego dla mieszkających na Ukrainie Polaków (Wywiad z radnym Swobody, Kurier Galicyjski nr 6 (130) z 1-14 kwietnia 2011 r.) etc. etc. Podobne podejście do współczesnych zagrożeń, podobne diagnozy rzeczywistości, obrona Wartości, świadomość położenia geopolitycznego naszych ojczyzn – to dziś łączy polskich i ukraińskich nacjonalistów. Dzieli jedna rzecz – historia.”

 

Należy postawić pytanie jakie to niby, „olbrzymie zmiany” nastąpiły w ukraińskich ruchu nacjonalistycznym, skoro wspomniane wcześniej incydenty wydarzyły się w ciągu ostatnich dwóch lat? Jeżeli jednak dla aktywistów Narodowego Odrodzenia Polski to mało – jako przykład – można podać chociażby postawę przewodniczącego Miejskiej Lwowskiej Organizacji partii Swoboda Iwana Hryndy, który 11 lipca we Lwowie powiedział dziennikarzom, że reklamy świetlne wyrażające uznanie dla Dywizji SS „Galizien”, które zostały ustawione na ulicach Lwowa, propagują "najwyższe wartości duchowe". ("Plakaty pojawiły się z inicjatywy lidera partii „Swoboda” Ołeha Tiahnyboka w ramach projektu „Skarb Narodu” - twórczego projektu wychowawczego, który realizujemy już dwa lata i który propaguje najwyższe wartości duchowe"). 

 

Jak poinformował Wiesław Tokarczuk, Iwan Hrynda twierdził także kategorycznie, że Dywizja SS „Galizien” nie brała udziału w zbrodniach przeciwko ludzkości, a wszyscy, którzy oskarżają o to Dywizję SS „Galizien”, szerzą kłamstwa w celu politycznych spekulacji. 

 

Czy to za mało dla przedstawicieli Narodowego Odrodzenia Polski? Chyba tak, czytając szokujące słowa Wojciecha Trojanowskiego:

 

„Bądźmy szczerzy – próby narzucania identycznej oceny historycznych wydarzeń są z góry skazane na niepowodzenie. Czy będzie to postać Stepana Bandery, czy Ukraińskiej Powstańczej Armii, nacjonaliści w Polsce i na Ukrainie będą formułowali odmienne wnioski. Psychika narodowa, charakter narodu, doświadczenia rodzinne, przekazywane z pokolenia na pokolenie historie, klęski i tragedie narodowe – wszystko to wpływa na sposób postrzegania wzbudzających emocje kwestii historycznych. Tak już jest i tego nie zmienimy. Pamięć nie może uzurpować sobie prawa do ciągłego antagonizowania bratnich narodów. Pamięć nie może przekreślić wyzwań przyszłości.”

 

Jak rozumiem, setki tysięcy ofiar ukraińskiego szowinizmu, to wyłącznie jednostronne postrzeganie historii przez polskich badaczy? Bestialsko zamordowane kobiety i dzieci to tylko „element sporny”, nad którym można przejść do porządku dziennego w trakcie wspólnych pogawędek przy piwie? A po wszystkim wytrzeć sobie gębę pięknym, chrześcijańskim przesłaniem polskich biskupów?

 

Niech Narodowe Odrodzenie Polski robi co chce. Może nazwać mnie „Żydem”, „żydowskim pachołkiem”, „judeochrześcijaninem” i kim tam jeszcze zapragnie… Tylko błagam, niech w manifestach nie epatuje swoim wyimaginowanym patriotyzmem.

 

Aleksander Majewski