Podobno bojkot produktów firmy Maspex zakończył się fiaskiem. Podobno Tiger nie przestał się sprzedawać, ba, sprzedaje się nawet lepiej. Podobno dział marketingu firmy puchnie z dumy, że udało im się nabrać pół Polski na stary numer z atakowaniem wartości i szarganiem świętości. Podobno. Po serii obrzydliwych reklam marki Tiger, odnoszących się do katastrofy w Smoleńsku, Święta Bożego Ciała i rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego, sprzedaż produktu wzrosła o 0,7%. W niektórych segmentach.

Pod koniec sierpnia w mediach pojawiła się informacja, że pomimo kryzysu wizerunkowego, sprzedaż napoju energetycznego Tiger wcale nie spadła, a wręcz przeciwnie, wzrosła. I na tym większość komentatorów skończyła lekturę raportu opublikowanego przez Centrum Monitorowania Rynku, na podstawie danych obejmujących „ok. 400 sklepów niezależnych i z tzw. miękką franczyzą o pow. do 300 m.kw.” Badanie nie objęło pozostałych 5,5 tysiąca sklepów, ale sprzedaż o 0,7% została odnotowana, intensywnie nagłośniona i szeroko komentowana. Miażdżący sukces został odtrąbiony.

Główna konkluzja raportu warta jest powtórzenia: wzrost sprzedaży Tigera o 0,7% w 400 wybranych sklepach, z niemal 6 tysięcy, które zwykle podlegają badaniu. Koń by się uśmiał, jednak Matka Kurka połknął tę przynętę jak młody rekin, szybciutko wyciągnął daleko idące wnioski i machnął elaborat na okoliczność bezsensowności podejmowania sprzeciwów społecznych i bojkotowania nieuczciwych producentów. Z punktu widzenia logiki nastąpiła tu kumulacja błędów materialnych, formalnych a nawet entymematów (tak, jest takie słowo). Okazuje się, że wyszkolony socjolog nie jest odporny na reklamę, zwłaszcza gdy ta reklama propaguje sukces marki i wzrost sprzedaży o 0,7% w marginalnym segmencie rynku. To co dopiero zwykły konsument?

Jeśli ktoś z was poczuł się dotknięty, urażony, znieważony, spotwarzony reklamami Tigera, albo jakimikolwiek poczynaniami innych producentów, handlowców czy usługodawców, niech po prostu nie kupuje ich produktów, nie korzysta z usług i zachęca do tego swoich przyjaciół, znajomych i rodzinę. Jeśli ktoś ma ochotę nazywać te akcje bojkotem, sprzeciwem konsumenckim, ignorowaniem konkretnych marek- bardzo proszę. Nie tylko ma do tego święte prawo, ale jest to jego prospołeczny obowiązek. W przypadku reklam Tigera powtórzę to, co napisałem kilka tygodni temu: nie ma takich słów, którymi Maspex mógłby przeprosić Polaków za swoje postępowanie. Koniec, kropka.

Jedyną skuteczną receptą, przedstawioną przez pana Piotra jest budowanie mody na nowe, inne zachowania. I to właśnie się dzieje. Młodzi ludzie budują modę na patriotyzm, na poszanowanie przeszłości, godności i wartości. Realną, rutynową konsekwencją takich postaw musi być bojkot firm, produktów, usług, podmiotów, które tym wartościom szkodzą. Inaczej mielibyśmy do czynienia z pustosłowiem. Głosowanie portfelem jest czymś naturalnym i oczywistym. Samo „generalne potępienie”, „społeczna presja” nie wystarczą, jeśli nie idą za nim faktyczne, codzienne działania. Bo na czym miałoby polegać sprowadzenie marki Tiger lub firmy Maspex "do narożnika"? Że jak? Za kołnierz i do kąta?

Konsumencki bojkot produktów czy usług nieuczciwych rynkowych graczy wydaje się najbardziej trafną reakcją na działania godzące w wartości, we wspólnotę, w dobrze pojęty interes społeczny. Nie ma w tym absolutnie nic złego. Zabiegi prawne często nie mogą być zastosowane, tak jak w tym przypadku. Ciekaw jestem szkicu pozwu lub zawiadomienia do prokuratury w sprawie plakatów reklamujących Tigera, w pisaniu których Matka Kurka jest przecież ekspertem. I stwierdzam to bez cienia ironii. Tym razem ogromna szkoda została przecież wyrządzona ale w taki sposób, że winowajcę trudno będzie ukarać na drodze sądowej. Jeśli jest inaczej, czekamy na skuteczne zawiadomienie do prokuratury albo draft pozwu, który będzie mogła wykorzystać np. Reduta Dobrego Imienia.

Co jakiś czas pojawiają się w przestrzeni społecznej zjawiska kulturowe, ekonomiczne, polityczne, wymagające natychmiastowej, zdecydowanej reakcji.  Pozostawienie ich samym sobie musi niszczyć tkankę społeczną, wartości i wzmacniać zbiorową bierność. I nie twierdzę wcale, że każdy sprzeciw konsumencki dowolnego produktu przynosi zamierzony efekt, ale w tym przypadku warto zaczekać na całościowe wyniki sprzedaży tej firmy. Bojkot, nie tylko tego konkretnego napoju, ale też pozostałych marek Maspex’u musiał zaboleć producenta i będzie go jeszcze słono kosztować, aż do momentu, kiedy Tiger nie zniknie z rynku. Bo takie są niezmienne prawa przyrody.

Zabawy w Pana Boga kończą się najczęściej fatalnie. Fajnie jest, oczywiście, od czasu do czasu wcielić się w rolę Pytii, ale wtedy trzeba szczególnie uważać na to, co się wdycha.

Paweł Cybula