Trwają wytężone poszukiwania lidera totalnej opozycji. W jak tragicznym stanie znajduje się obecnie Platforma Obywatelska może świadczyć opublikowany w ostatnich dniach sondaż, gdzie na czoło wyścigu o fotel lidera tej formacji znalazł się Borys Budka, w towarzystwie byłej premier Ewy Kopacz i aktualnego szefa partii Grzegorza Schetyny. Całość dopełnia młoda, niezużyta jeszcze twarz Rafała Trzaskowskiego, ale że polityka to nie tylko estetyka, dlatego w nowym rozdaniu większe szanse miałby zapewne gracz wagi cięższej, były minister obrony narodowej, Tomasz Siemoniak, który szczęścia na tym polu już wcześniej próbował.

„Borysław Budka będzie nowym ministrem sprawiedliwości”- oświadczyła w 2015 r. podczas oficjalnej prezentacji swojego gabinetu premier Ewa Kopacz, co świadczyło zarówno o możliwościach intelektualnych byłej premier, jak i potencjale politycznym i rozpoznawalności we własnych szeregach samego Borysława. Dzieła dopełnił sam Grzegorz Schetyna, który w ostatnich dniach oświadczył, że: „Kamila Gasiuk-Pihowicz i Borysław Budka to twarze wielkiej heroicznej walki na posiedzeniu Sejmu…” We władzach Platformy nadal nie ma pewności jak naprawdę ma na imię najbardziej popularny wśród jej członków kandydat na przewodniczącego. Miara upadku. 

W ferworze walki o trybunał, prawo do aborcji, ubeckie emerytury, kornika drukarza i wolne sądy, zapominamy o podstawowych kryteriach ocen politycznych liderów największej partii opozycyjnej. Pomysł Donalda Tuska na zarezerwowanie sobie miejsca w fotelu lidera Platformy za pomocą Ewy Kopacz, na wypadek powrotu z europejskich salonów, nie był wcale taki zły. Z tym, że był kompletnie nierealny. Tusk, który wcześniej skutecznie wycinał wszelkie osobowe zagrożenia z bezpośredniego otoczenia, przecenił zasoby intelektualne swojego zaplecza i nie docenił woli zemsty za poniesione upokorzenia, odsuniętego na boczny tor Grzegorza „zniszczę Cię” Schetyny. Pod nieobecność „słońca Peru”, Schetyna wykorzystał posiadane przez siebie zasoby terenowe, bardzo szybko przejął kontrolę w PO i powyrzucał z niej dla przykładu kilku krnąbrnych krzykaczy, kwestionujących nowe kierownictwo. Problem jednak pozostał. Nowy lider przejął sztandar partii i triumfalnie prowadzi ją ku przepaści. 

„Grzesiu, boczkiem, boczkiem, a jak przychodzi co do czego, to tchórzy (…) Idealny numer dwa. (…) Taki knajacki styl trochę. To jest za mało na premiera. On nie czaruje ludzi.” 

Brawurowy portret lidera PO sporządził w prywatnej rozmowie jej wiceprzewodniczący, Radosław Sikorski. Nagrania z „Sowy” skutecznie wykluczyły z gry o wysokie pozycje zarówno samego Sikorskiego, jak i większość ewentualnych poważnych kandydatów z kręgów totalnej opozycji. Rzecz nie tylko w tym, kto brał udział w słynnych biesiadach ale o kim i w jaki sposób mówiono podczas tych spotkań. Ustrzeleni w ten sposób zostali m.in. Sienkiewicz, Rostowski, Graś, czy Sławomir Nowak. 

Za każdym niemal znanym nazwiskiem z Platformy ciągnie się jakiś, za przeproszeniem, „smród”. Tomasz Siemoniak? Przetarg na Caracale, tablice Mendelejewa i lampka w oczy podczas oficjalnego przemówienia. Ewa Kopacz? "Metr w głąb", kotleciki w pociągu, kierowanie ruchem i słynne „stawianie loda”. Hanna Gronkiewicz-Waltz? Reprywatyzacje i 55 tys. warszawiaków wyrzuconych na bruk. Jan Vincent Rostowski? VAT. 

Nie lepiej jest też poza Platformą. Mateusz Kijowski? Przekręty i lewe faktury. Władysław Kosiniak- Kamysz? Na jego konto idą afery PSL’u, biznesy posła Burego, wybory samorządowe z 2014 r., czy gazowe umowy z Rosją. Władysław Frasyniuk sam wyłożył się już na pierwszej kontrmiesięcznicy. Czarne konie padają jak muchy.

A co z „gabinetem cieni”? Posłami Nitrasem, Brejzą, Szczerbą, Grabcem, Neumannem, Grabarczykiem, Tomczykiem? Szkoda gadać. Są cieniami, a jeszcze częściej parodią samych siebie. 

Momentami odnosi się wrażenie, że zmęczeni długoletnim bojem przywódcy PO najchętniej oddaliby komuś wszystkie zabawki a sami uciekliby na koniec świata, żyjąc wygodnie z rentierskich oszczędności. Jednak mocodawcy nie pozwalają. Zaciągnięte zobowiązania a często też perspektywa postępowań prokuratorskich, trzymają ich mocno na miejscu. Nie każdy może zostać doradcą rządu na Ukrainie. W pewnym momencie nadzieją do przejęcia masy upadłościowej po Platformie był młody, zdolny ekonomista z bujną czupryną i zawadiackim uśmiechem. Jednak gdy się okazało, że uczeń Balcerowicza nie potrafi prawidłowo wypełnić przelewu, a zamiast puczu woli wakacje z blondynką na Maderze, wajchowy załamał ręce. I teraz jest w kropce. 

Paweł Cybula