Śledząc obrady komisji śledczych i porównując ich funkcjonowanie z obradami chociażby Komisji Weryfikacyjnej wiceministra Patryka Jakiego możemy dojść do jednego prostego wniosku: zarówno komisjom śledczym jak i komisji min. Jakiego potrzebne są nowe uprawnienia. I nie chodzi tu jedynie o prawo w zakresie nakładania doraźnych kar finansowych za niepoważne zachowania, unikanie odpowiedzi, wygłupy, czy bezpardonowe utrudnianie pracy posłom. Poza uprawnieniami prokuratorskimi, jakie daje komisjom ustawa z 1999 roku, powinny im towarzyszyć zespoły lekarskie ds. orzekania o poczytalności, niepełnosprawności umysłowej czy możliwości dalszego wykonywania zawodu lub sprawowania urzędu z uwagi na stan zdrowia czy podstawowe braki mentalne.

„Nie wiem”, „nie znam”, „nie kojarzę”, „nie rozumiem pytania”, „nie odnajduję w pamięci”- to jedne z najczęstszych odpowiedzi, jakie słyszymy od wysokich urzędników państwowych, prawników, byłych ministrów czy premierów. Do rekordzistów należą: pani prokurator Barbara Kijanko, syn byłego premiera Tuska, Michał Tusk, znany też jako Józef Bąk, były minister transportu, odpowiedzialny m.in. za zakup pociągów Pendolino i drogich zegarków, Sławomir Nowak, oraz zeznający ostatnio prezydent Gdańska, posiadacz wielu talentów i mieszkań, Paweł Adamowicz. Przy takim poziomie niepamięci, nieumiejętności zrozumienia pytań, niekojarzenia podstawowych faktów, niemożliwości rozpoznawania twarzy i dawnych znajomych, wątpię czy ci państwo dostaliby etat na kasie w Kauflandzie. Nawet po znajomości.

Przeprowadziłem w swoim życiu setki rozmów rekrutacyjnych, i przyznam szczerze, że bałbym się zatrudnić na przykład takiego ministra Nowaka, czy prezydenta Adamowicza nawet na stanowisku sprzątacza, bo nie miałbym pewności, czy każdego dnia nie będę musiał kupować nowego mopa i odkurzacza, ponieważ pracownik „nie odnajduje w pamięci” gdzie akurat pozostawił rzeczony sprzęt pracowniczy. Gdyby ktoś taki stawił się na rozmowie kwalifikacyjnej, nie wysyłałbym go nawet na okresowe badania kontrolne ale od razu do specjalisty z zakresu chorób górnych dróg umysłowych. Zespoły orzekające ZUS, przyznające renty inwalidzkie, też mogłyby się wreszcie na coś przydać.

Co znamienne, paraliż umysłowy i pamięciowy, jaki ogarnia świadków przed komisją, opuszcza ich zazwyczaj bardzo szybko, gdy tylko wyjdą z Sali Kolumnowej i mogą wypowiadać się swobodnie do kamer bez wiszącej nad nimi sankcji z paragrafu 233 kk, o składaniu fałszywych zeznań. Wtedy wszystko im się przypomina, a nawet więcej- odzyskują intelektualny wigor, dowcip i lotną złośliwość, kierując rubaszne szpasy i złośliwe uwagi pod adresem próbujących ich przesłuchiwać przed chwilą posłów. Nie kryją też swojego oburzenia na nieludzkie traktowanie i słów potępienia za ocierające się o łamanie praw człowieka praktyki, jakimi byli przed chwilą poddawani.

Może się jednak okazać, że są to nie tylko przypadki czysto medyczne, ale mamy tu do czynienia z działaniami sił nadprzyrodzonych. Dlatego, być może, wskazane byłoby dołączenie do komisji delegatów Episkopatu w osobach księdza postulatora, gdybyśmy mieli do czynienia z cudami, oraz księdza egzorcysty, gdyby jednak zachowania świadków przed komisjami miały związek z siłami nieczystymi i demonicznymi opętaniami. Być może właśnie dlatego zaprzysiężenie na Pismo Święte było niegdyś nieodzownym elementem przesłuchań na każdej sali sądowej. Dziś do tego zwyczaju należałoby dodać próby krucyfiksu, wody święconej i egzorcyzmowanej soli, obowiązkowo dla każdego świadka przed wszystkimi przesłuchaniami. Efekty mogłyby być zadziwiające.   

Jak do tej pory największym postrachem dla stających przed komisjami świadków miały być dwa elementy: publiczny ostracyzm w razie zrobienia z siebie krętacza, idioty lub cwaniaka, oraz ewentualne sankcje prawne w przypadku, gdyby taki świadek został przyłapany na składaniu fałszywych zeznań. Obydwie te sankcje są skrajnie niewystarczające i nieskuteczne. Hucpa i bezczelność przejawiające się w aktywności politycznej po stronie reprezentantów opozycji osiągnęła już takie pułapy, że struganie z siebie standardowego pajaca przed komisją śledczą nie robi już na publice większego wrażenia. Jeśli zaś ktoś zostałby przyłapany na składaniu fałszywych zeznań, zawsze znajdzie się jakiś usłużny, znajomy sędzia, który nie dopatrzy się znamion przestępstwa w ordynarnym łgarstwie. Bo po to właśnie są koledzy w niezreformowanym wymiarze sprawiedliwości.

Paweł Cybula