"Rzeczywiście, bawię się symboliką religijną, to dla mnie inspiracja, chociaż uważam się za człowieka wybitnie areligijnego. Jednak chyba jest w moim życiu miejsce na jakąś duchowość. Na razie jeszcze nie znam definicji tej duchowości, bo jestem eremitą, człowiekiem, który poszukuje. Ja chyba nie uznaje wartości stałych. Dla mnie wszystko jest energią, wszystko płynie. Nigdy nie mówię, że jestem, tylko że się staję. Myślę, że moje poglądy jutro będą inne niż dzisiaj. To jest piękne i gwarantuje ewolucję. Jeżeli się czegoś kurczowo trzymamy to umieramy, popadamy w stagnację. A jeśli ja mam prowokować to do dialogu. W przeciwieństwie do moich adwersarzy niczego nie narzucam młodym ludziom, którzy przychodzą na nasze koncerty. Czasem mówię, że coś jest 'be' bo jest mało ludzkie, skostniałe, nienaturalne, a przecież istnieje milion innych opcji. Mówię: chwytajcie się ich, próbujcie, smakujcie życie , zmieniajcie się, ja nie mam dla was żadnej odpowiedzi. Na całe szczęście. Najbardziej ekscytującą rzeczą w życiu jest podróż, nie cel. Celem będzie dzień kiedy pójdziemy do królestwa robaków, kiedy nas zakopią. Kiedy się skończy to jedno jedyne nasze życie na ziemi i w ogóle i to będzie koniec. A do tego czasu bawmy się, cieszmy się życiem, sobą i wszystkim co jest nam dane" - powiedział Darski.


Panie Nergalu, pan to co najwyżej jest wolnomyślicielem, bo eremita to bynajmniej nie "człowiek, który poszukuje", tylko mnich-pustelnik, który całkowicie poświęca swój żywot Bogu. Żeby się bawić symbolami i terminami religijnymi, pasowałoby przynajmniej znać ich prawidłowe znaczenie...

 

MO/rmf.fm