Coraz więcej firm chwali się swoimi działaniami i strategiami na rzecz przeciwdziałania globalnemu ociepleniu i neutralności klimatycznej. W wielu przypadkach te deklaracje pozostają jednak pustymi frazesami.

- Firmy dostrzegają, że na świecie coś się zmienia i chciałyby aktywnie kształtować te zmianę - Deutsche Welle cytuje słowa Sabine Nallinger z zarządu fundacji Stiftung2Grad, która działa na rzecz neutralności klimatycznej.

Do fundacji przystąpiło już ponad 30 przedsiębiorstw.

- Także kierujący firmami dyskutują przy kolacji ze swymi dziećmi o tym, na ile ich przedsiębiorstwa, za które odpowiada tata albo mama, są przygotowane na przyszłość  - powiedziała Nallinger.

Rozczarowuje jednak analiza zobowiązań klimatycznych, które dobrowolnie przyjęły na siebie firmy. Wytyka im się przede wszystkim brak przejrzystości i nieporównywalność celów. Nie wiadomo także, co firmy rozumieją pod pojęciem "neutralności klimatycznej" oraz w jaki sposób zbierają i kontrolują dane na ten temat.

- Jedna firma może skoncentrować się przy rejestrowaniu emisji tylko na jednym małym obszarze, realizować w nim minimalne działania, równoważyć pozostałe emisje poprzez dokupowanie certyfikatów, a potem mówić: jesteśmy neutralni klimatycznie - powiedział w rozmowie z Deutsche Welle Nicolas Kreibich, jeden z autorów takiego badania.

Zdaniem Kreibicha nie jest to żadna działalność ekologiczna, a "zwykły greenwashing". Mianem greenwashingu określa się takie działania, które mają na celu wywołanie w klientach przeświadczenia, że dany produkt powstał w zgodzie z zasadami ekologii, podczas gdy w rzeczywistości wcale tak nie jest.

Przeciwieństwem greenwashingu byłaby w ocenie Kreibicha firma, która "dążąc do neutralności klimatycznej, rejestruje całość emisji na całym łańcuch tworzenia wartości".

Podkreśla się, że dla osoby, która nie posiada fachowej wiedzy, odróżnienie prawdziwie ekologicznych firm od firm stosujących greenwashing jest praktycznie niemożliwe.

- Dlatego istnieje niebezpieczeństwo, że neutralność klimatyczna stanie się pojęciem, które nic nie oznacza - stwierdził Kreibich.

Zdaniem Kreibicha potrzebne jest wyznaczenie jednolitego standardu lub etykiety, którą można oznaczać produkty jako "neutralne klimatycznie" lub "zgodne z porozumieniem paryskim". Problematyczne jest jednak to, kto miałby stworzyć taką etykietę. Rzecz idzie bowiem o dobrowolne zobowiązania przedsiębiorców, a nie ustawowy obowiązek.

Presję na wytworzenie takich standardów może wywrzeć sektor finansowych lub sądy.

jkg/deutsche welle