Norweski sąd I instancji skazał mężczyznę na 6 lat więzienia za to, że podał swojej 20-letniej dziewczynie, która była w 12. tygodniu ciąży, koktajl owocowy z tabletkami poronnymi. Sprawa jest szokująca tym bardziej, że młoda mama w ogóle nie myślała nad tym, aby zabić swoje dziecko. Nieświadomie wypiła napój, który spowodował poronienie i poważny uszczerbek na zdrowiu. Jak zeznała w sądzie, chłopak próbował nakłonić ją do aborcji, ale gdy stanowczo odmawiała, postanowił sam dokonać wyroku śmierci na dziecku.

Mężczyzna twierdził, że ma wyrzuty sumienia, ale było to jedyne wyjście z sytuacji. Gdy przeczytał, iż tabletki poronne mogą w znaczny sposób doprowadzić do niepełnosprawności dziecka nie zabijając go, zdecydował się na podanie tabletek tak, aby zadziałały zgodnie z jego życzeniem. I stało się – dziewczyna najpierw czuła ogromne bóle brzucha, a pod wieczór poroniła. W trakcie wizyty u swojego lekarza zażądała badań, aby mieć pewność, że poronienie wywołane było przez wysoką dawkę tabletek aborcyjnych. Wyniki te wykorzystane były w trakcie rozprawy. Obrońca skazanego, ze względu na jego skruchę, apelował o wyrozumiałość dla swojego klienta i mniejszy wymiar kary; prokuratura domagała się bowiem 7 lat pozbawienia wolności.

Sprawa ta wyraźniej jeszcze naświetla nam problem dotyczący dopuszczenia w obieg sprzedaży pigułek wczesnoporonnych bez recepty. Oznaczałoby to bowiem, że każdy może po nie sięgnąć i doprowadzić do tragedii, jaka miała miejsce w Norwegii. Czy chcemy, aby kobiety i dzieci, które rozwijają się w łonach swoich mam, traktowane były jak te w czasach wojny, kiedy przeprowadzano brutalne eksperymenty i zabijano nienarodzone lub nowo narodzone dzieci wbrew rozpaczliwym protestom kobiet?

Aleksandra Musiał

Fundacja Pro - Prawo do Życia