Słowo Boże mówi nam wyraźnie, zatem może od tego zacznijmy:  „Nie znajdzie się pośród ciebie nikt, kto by przeprowadzał przez ogień swego syna lub córkę, uprawiał wróżby, gusła, przepowiednie i czary;  nikt, kto by uprawiał zaklęcia, pytał duchów i widma, zwracał się do umarłych. Obrzydliwy jest bowiem dla Pana każdy, kto to czyni. Z powodu tych obrzydliwości wypędza ich Pan, Bóg twój, sprzed twego oblicza. Dochowasz pełnej wierności Panu, Bogu swemu. Te narody bowiem, które ty wydziedziczysz, słuchały wróżbitów i wywołujących umarłych. Lecz tobie nie pozwala na to Pan, Bóg twój.” (Pwt. 18,10-14)

Rozumienie biblijne

Cóż to oznacza? „Przeprowadzać przez ogień.” Może oznaczać jakąś przenośnię, na pewno bibliści w tym, jak i w innych przypadkach mogą mieć różne teorie na ten temat. Niemniej nie wchodząc w mnogość interpretacji zatrzymajmy się na dosłownym znaczeniu, które nawiązuje do starożytnego pogańskiego, znanego w wielu kulturach, zwyczaju „przeprowadzania przez ogień”, które, za sprawą tego wersetu biblijnego jest synonimem czynu związanego z wymienionymi zaraz po nim „wróżbami, gusłami, przepowiedniami i czarami”.

Integrowanie, lecz z czym?

Zatem „przeprowadzać przez ogień”, oznacza czynność, która jest zakazana przez Biblię, jest to można śmiało powiedzieć, symbol takiej czynności. Dla tego też służy na tzw. „imprezach integracyjnych” do testowania grup ludzi, jak i poszczególnych jednostek względem ich wiary, jej znajomości, uprzedzeń wobec magii lub idolatrii, chęci lub niechęci przełamywania tego zakazu, jego znajomości, czy nieznajomości. Jeżeli jesteśmy organizatorami służbowej imprezy integracyjnej, chętnie zorganizujemy chodzenie po ogniu, ponieważ szukamy klucza do oceny wielorakich postaw moralnych pracowników. Czy pracownik na polecenie jest  skłonny zaryzykować poparzenie fizyczne, lub przełamanie zakazu religijnego. Jak on się zachowuje wobec takiej propozycji?

Próba „wiary”, lecz w co?

Ktoś może zarzucić mi, że piszę o sprawach oderwanych od życia. W wypadku takich wątpliwości należy poszukać w internecie, hasła „chodzenie po ogniu”. Czego dowiadujemy się? Iż jest to pomysł na służbową „imprezę integracyjną”, „Narzędzie motywacyjne.” (przykładowy spis współczesnego „chodzenia po ogniu” na różnego rodzaju imprezach integracyjnych http://www.firewalking.com.pl/aktualnosci.php )

Wikipedia poucza „Chodzenie po ogniu lub próba ognia (ang.: Firewalking) – akt przejścia boso po rozżarzonych węglach lub rozgrzanych kamieniach. Próba ognia w wielu kulturach jest praktykowana jako test lub dowód wiary.” Próba „wiary”. Lecz „wiary w co”? Czy próba „wiary”, o pogańskiej rytualnej genezie jest tym, czego ma prawo od nas żądać nasz szef podczas obowiązkowej imprezy integracyjnej? Czy „próba wiary” jest czymś, co ma być nam narzucane przez towarzystwo podczas wakacji? Czy faktycznie są to strefy służące do zabawy?

Sprawa wytłumaczalna, czy nadprzyrodzona?

Na stronach internetowych organizatorów imprez chodzenia po ogniu, niemal zawsze zapewniają iż nie ma to żadnego związku z demonami i nadprzyrodzonością. Kiedy jednak wypadało by się wytłumaczyć jak to w końcu działa, nie dostajemy żadnego przekonującego wytłumaczenia. Nie dostajemy wytłumaczenia, ponieważ ono nie istnieje. Choć może są jakieś hipotezy, niemniej zawsze naciągane.

Leszek Żądło

Co jednak na ten temat sądzi polski specjalista od New Age Leszek Żądło? Kiedy zaproponowano m chodzenie po ogniu, ogarnęły do wątpliwości. „Przypomniałem sobie, jak kiedyś czytałem o takim rytuale w Indiach. Po wielu latach przygotowań, medytacji i oczyszczania, ci, którzy czuli się godni, mogli poddać się próbie ognia. Czując, że dojrzeli do tego sprawdzianu, zgłaszali się do nauczyciela, a ten ich weryfikował i dopuszczał tych, którzy wydawali się być odpowiednio przygotowani. Uczestnicy rytuału przebiegali przez rozżarzone węgle pozostałe po spaleniu kilkuset kilogramów drewna (ok. 600-800 stopni C). I mimo tak starannych przygotowań, niektórzy odnosili obrażenia. To miało świadczyć o ich nieuczciwości, grzeszności, bądź o nieczystych intencjach. Tymczasem ja miałem uczestniczyć w podobnym rytuale bez przygotowania. Nieprzygotowani byli także pozostali uczestnicy. Trudno byłoby o nich powiedzieć, że czują się bezgrzeszni. Ale … ciekawość zwyciężyła u większości z nas. Prowadzący uspokoił wszystkich wątpiących, że to bezpieczne, ponieważ odbywa się zgodnie z tym, czego nauczali Kahuni. Nastał więc czas przygotowań. Grupa zebrała się przed żarem pozostałym z ogniska i zaczęła miarowo tupać bosymi stopami w rytm muzyki bębnów. Tymczasem bardziej świadome osoby odprawiały modlitwę o wytworzenie warstwy ochronnej energii między ogniem, a stopami uczestników eksperymentu. Osoby te powierzyły też bożej opiece i ochronie zarówno siebie, jak i pozostałych uczestników.  Po kilkunastu minutach prowadzący zarządził, że wszyscy mają się ustawić w rządku i przebiec przez żar ogniska. Zdyscyplinowana grupa wykonała polecenie i … nikomu nic się nie stało.” O czym my tu czytamy. Do jakiego Boga się modlono? A więc był to rytuał religijny? Lecz jakiej religii?

Leszek Żądło nie obawia się używać w kontekście chodzenia po ogniu słowa „Magia” „Magia ognia była znana i praktykowana w wielu rejonach świata. Poza Polinezją praktykuje się ją w Indiach, ale i na Bałkanach. Tam towarzyszy od setek lat grupie chrześcijańskich gnostyków – bożogrobców. Można sądzić, że góralskie skoki przez płonącą watrę to pozostałość obrzędów wywodzących się z tamtej kultury. Rytuał chodzenia po ogniu spotykamy coraz częściej i w naszym kraju. Towarzyszy on kilku imprezom o charakterze psychotronicznym. W tego typu eksperymentach wzięło udział mnóstwo ludzi, ale brak jakichkolwiek doniesień o obrażeniach.” Autor opracowania, choć potwierdza istnienie takich faktów, nie podaje jednak wytłumaczenia, jaką mocą się to dzieje „Mało kto wie, jak to wytłumaczyć. Naukowe i pseudonaukowe wyjaśnienia odnoszące się do fizyki są zupełnie nieadekwatne. Wydaje się, że tylko metafizyka umożliwia nam zrozumienie tego, co się dzieje podczas podobnych obrzędów. Metafizyka to dziedzina wiedzy mówiąca o mocy umysłu. Na razie nie sposób potwierdzić jej twierdzeń w sposób naukowy, ale nie sposób też im zaprzeczyć. Badania statystyczne coraz częściej potwierdzają wpływ umysłu na konkretne wydarzenia, ale na materię...? Myślę, że przyjdzie czas i na takie badania. Jednak zapewne ci, którzy twierdzą, iż to tylko zbiorowa sugestia, lub zbiorowy obłęd, nadal nie będą chcieli przyjąć ich wyników do wiadomości. Łatwiej zapewne będzie im uwierzyć, że to sprawka szatańska. Ale szatan nie ma z tym nic wspólnego.  O konszachty z władcą piekieł chrześcijanie posądzali Kahunów od pierwszego zetknięcia się z nimi. Ale to u nich tradycja, że kiedy napotykają na inną religię, od razu „wiedzą, kto za nią stoi”. Posądzenia mogły się wydawać uzasadnione. Otóż Kahuni oprócz magii białej stosowali i czarną.”

 Wydaje mi się że autor już zakończył rozważania w tym miejscu, ponieważ powiedział magia biała” i „magia czarna”. W zakończeniu tekstu Leszek Żądło załagodził używając ogólnika „moc sprawcza umysłu”. Tam gdzie współczesny New Ageowiec używa określenia „moc sprawcza umysłu”, tam jakby mówił „nie mam nic konkretnego do powiedzenia” Posłuchajmy:  „Nawet ktoś, kto nie wierzy w sprawczą moc umysłu, powinien się nad tym zastanowić, ponieważ w ostatnim czasie mamy do czynienia ze zbyt dużą zbieżnością między tym, czym ludzie zaśmiecają swe umysły, a tym, co dzieje się w otaczającym ich świecie. Jeśli pojmiemy, jakie siły to czynią, zrozumiemy również, na czym polega działanie magii przyrody.” (http://www.ezosfera.pl/leszek/artykul/213 ) Jak dla mnie wyjaśnienie, że jest to magia, było by trafniejsze, a przypisywanie wszystkiemu „sprawczej mocy umysłu” jest próbą wyjaśniania jednego niewyjaśnionego poprzez drugie niewyjaśnione. Czym jest ta „sprawcza moc umysłu”? I czy da się zrozumieć czym jest działanie magii, skoro ona z zasady działa w pozarozumowy sposób?

Mark Winslow

Różnego rodzaju imprezy z chodzeniem po ogniu od dawna były praktykowane w USA i dla tego jest tam większa niż u nas świadomość, że chodzenie po ogniu ma charakter rytualny i inicjacyjny. Przytoczmy zdanie duchownego, już z lat 60: Chciałbym dodać nieco z mojej perspektywy, jako chrześcijański duchowny, a zarazem były uczeń myśli hinduistycznej. Są dwie możliwości, aby przejść boso po rozżarzonym węglu i nie poparzyć się poważnie. Albo jest to oszustwo, albo ma miejsce ochrona od nadprzyrodzonych mocy. Nie wydaje się, aby to w tym przypadku było oszustwo. Tak jak istnieje prawo dostępna dla ludzi od  Boga Trójjedynego, tak istnieje również prawo i ochrona dostępna dla ludzi od szatana i jego demonicznych sojuszników. "Cud" chodzenia po żarze jest zazwyczaj związany z fałszywymi bogami i zwodniczymi kultami. Dr Kurt Koch, światowej sławy autorytet w sprawie relacji chrześcijan do okultyzmu, kategoryzuje prawdziwe chodzenie po ogniu jako jeden z diabelskich czynów. A moje własne doświadczenia potwierdzają jego pogląd.” Mark Winslow, First Mennonite Church, Allentown (The Morning Call, November 27, 1985)

Kurt Koch

Kurt E. Koch (1913-1987) był ewangelickim teologiem, pastorem i misjonarzem, doktorem teologii z uniwersytetu w Tybindze, który w trakcie swojej posługi odwiedził wiele na wszystkich kontynentach. O każdym napotkanym przypadku zniewolenia robił chociaż krótką notkę, w ten sposób przez wiele lat zebrał 20 000 świadectw, które następnie uporządkowywał w różnego rodzaju tematyczne antologie. Rozdział na temat chodzenia po ogniu znajduje się w: Kurt E. Koch, The Devil's Alphabet, Kregel Publications , 1969 s. 54-57

Kurt Koch na początku rozdziału podaje krótki przegląd wschodnich kręgów kulturowych w których praktykuje się chodzenie po ogniu. W każdym z tych miejsc, to zjawisko ma swoją specyfikę. W Indiach chodzących po ogniu przygotowuje się w okresie trzymiesięcznej medytacji. Po tym przygotowaniu przechodzą przez ogień bez najmniejszych oznak bólu. Następnie Koch podaje przykład z wysp Bali, gdzie wierni chodzą po ogniu wcześniej zahipnotyzowani przez kapłanów. Potem opisuje przykład z wysp Fidżi, gdzie chodzi się nie po węglach, lecz po nagrzanych w ogniu kamieniach, wcześniej będąc wprawionym w trans hipnotyczny.

Następnie Kurt Koch, wierny swojej metodologii, podaje poszczególne przypadki, z którymi zetknął się podczas swojej pracy duszpasterskiej. Kurt Koch udzielał porady organizującemu chodzenie po ogniu w Japonii. Ten  przyznał się do sztucznego wytwarzania tych działań i powiedział, że naprawdę oszukiwał swoją  publiczność. Platforma była wykonana w taki sposób, iż chodzący po niej byli tylko częściowo obserwowani przez widzów i z ich punktu nie widać było, że żar znajduje się w jednym miejscu, a chodzi się w innym. Na pytanie, czy zawsze jest to fałszowane, odpowiedziano, że "Nie. Większość  jest prawdziwa. Czasami tylko jest to sfałszowane ze względu na turystów. " Zdaniem Kurta Kocha jest prawdopodobna hipoteza transu i hipnozy. Widać to na przykładzie matki, która bez szwanku przeszła przez ogień trzymając na rękach niemowlę. Niemniej kiedy przez nieuwagę upuściła dziecko, ono szybko zmarło na skutek poparzenia. Czym jest jednak trans i hipnoza? Są to nadal ogólne określenia na rzeczywistość od której dystansuje się prawdziwa psychologia.

Kurt Koch podsumowuje swoje przemyślenia, że zjawiska firewalking uważa za autentyczne i że są one czynione mocą demoniczną, co szczególnie jest widoczne w świadectwach nawracających się na chrześcijaństwo. Przykład numer 69 opisuje jak w Republice Południowej Afryki, w środowisku pracowników plantacji cukru naprawdę chodzono po ogniu. Przygotowywano się do tego aktu okresem diety wegetariańskiej i innych wyrzeczeń. Relacjonująca to osoba zapytana, czy jest możliwe, aby posiadała władzę nad ogniem pochodzącą z własnej podświadomości, odparła " To niemożliwe ". Człowiek ten "Wyznał swoje grzechy, a wkrótce stał się Chrześcijaninem i stracił moc spacerowaniu po ogniu”.

Ciągle rozeznawania jest kwestia, czy prawdziwi chrześcijanie powinni brać udział w takim demonicznym show, ponieważ jest prawdopodobne, iż chwilową ochronę przed płomieniami daje szatan swoim wyznawcom. A co szatanowi daje takie uprawnienia? Otóż działa to nadal w tej samej logice naśladowcy, małpującego zachowania Boga. Jako Lucyfer podrabia cuda z Biblii i pewne działania Boże. Bóg przecież ochronił trzech młodzieńców w piecu ognistym (Dn 3), a więc szatan stara się o podobne, zwodzące rzeczy. Prawdziwy boży starotestamentalny cud miał miejsce w poważnych okolicznościach prześladowań wierzących w jedynego Boga, natomiast szatan powoduje dzisiaj swoje sztuczki w niepoważnych okolicznościach naszej pychy, ryzykanctwa i rozbawienia.

Jestem chrześcijaninem i nie zrobię tego

Wygląda na to, iż każda osoba, która jest chrześcijaninem (lecz nie tylko, zakazy są przecież starotestamentalne) powinna mieć prawo odmowy do uczestniczenia w takiej imprezie. Chodzenie po ogniu, jako rytuał New Age, jest wkroczeniem w nasze życie religijne, a tym nie powinien zarządzać szef naszego biura, czy pracownica działu promocji, która najczęściej nie ma pojęcia co tak naprawdę organizuje.

Maria Patynowska