Brandon Jenkins chciał dostać się na radioterapię na uczelni publicznej Community College z hrabstwa Baltimore.

Na rozmowie kwalifikacyjnej powiedziano mu, że nie powinien tak otwarcie mówić o swojej wierze w Boga.

Według aktu oskarżenia Adrienne Dougherty, dyrektorka specjalizacji radioterapii, otwarcie przyznała, że odrzucenie Jenkinsa miało także motywy antyreligijne.

„Rozumiem, że religia jest ważną częścią Pańskiego życia i to było ewidentne w listach rekomendacyjnych. Jednak to pole [radioterapia – przyp. red.] nie jest miejscem dla relgii”. „Mamy wielu pacjentów, którzy przychodzą do nas na leczenie i wyznają różne religie. Są też tacy, którzy nie wierzą w nic” – dodała kobieta. Udzieliła też Jenkinsowi cennej rady: „Na rozmowach kwalifikacyjnych w przyszłości byłoby może dobrym pomysłem odłożyć na bok własne myśli i wierzenia” – stwierdziła.

„Szkoły wyższe rutynowo dyskryminują chrześcijan, jednak rzadko tak otwarcie potwierdzają tę dyskryminację” – powiedział adwokat Jenkinsa.

Jaki błąd popełnił młodzieniec podczas rozmowy kwalifikacyjnej? Został zapytany: „co jest dla Pana najważniejszą rzeczą?”. Odparł: „mój Bóg”.

Według adwokata nie było więcej pytań dotyczących religijności, a sam Jenkins wcale o niej nie mówił. Odniesienia do chrześcijaństwa zawierały jednak listy rekomendacyjne. To, wraz ze słowami Jenkinsa podczas rozmowy, wystarczyło by go zdyskwalifikować.

Pac/foxnews