Nie rozumiem oburzenia posłów na Wandę Nowicką, która nie potrafiła odciąć się od swojego syna określającego oficerów zamordowanych przez Sowietów mianem darmozjadów. Ja nie widzę w tym nic zaskakującego. Wanda Nowicka nie może się odciąć od popierania ludobójstwa w Katyniu, bo w ten sposób musiałaby się odciąć od siebie samej. Kobieta ta jest przecież nie tylko zwolenniczką ludobójstwa nienarodzonych (rocznie ginie w wyniku aborcji ponad 54 miliony dzieci), ale też od lat sama pracuje nad tym, by w Polsce ginęło jak najwięcej dzieci. Syn zaś tylko kontynuuje linię mamusi, i dowodzi, że likwidować można nie tylko „pasożyty” w łonie matki, ale też „darmozjadów z Katynia”. To prosta konsekwencja, która nie powinna zaskakiwać.

 

Tomasz P. Terlikowski