W "Super Expressie" były prezydent Lech Wałęsa udzielił kuriozalnej odpowiedzi na pytanie, dlaczego zginął Paweł Adamowicz. Winą za tę tragiczną i niepotrzebną śmierć, polityk obciążył... Jarosława Kaczyńskiego. 

"Dlatego, że mamy u władzy Kaczyńskiego. Zachowuje się jak łotr. On swoimi działaniami podzielił naród i pośrednio spowodował to nieszczęście"- stwierdził Wałęsa w wywiadzie dla "Super Expressu". Kiedy dziennikarka zwróciła uwagę, że nie tylko partia rządząca posługiwała się agresywnym językiem, odpowiedział:

"To, co robiła druga strona, to był tylko odzew. Najlepszy przykład to to, co próbowano zrobić ze mną. Większego łotrostwa nie trzeba"- ocenił były prezydent, którego zdaniem włodarz Gdańska padł ofiarą mordu politycznego, choć "nie bezpośrednio". W ocenie pierwszego przywódcy "Solidarności", obecną sytuację spowodował stworzony w Polsce "klimat"

"Dojdzie do wojny domowej, jeśli ci ludzie nie zawrócą z takiej drogi.  Paru ludzi wymaga porządnych badań medycznych. Kaczyński, Rydzyk, Macierewicz"-podkreślił. Na pytanie, co powiedziałby dziś tragicznie zmarłemu prezydentowi Gdańska, Wałęsa odpowiedział:

"Gdybyś mnie posłuchał, to losy może potoczyłyby się zupełnie inaczej…"

Później dodał jeszcze, że gdyby Adamowicz go posłuchał (i nie wystartował w wyborach prezydenckich?) Wałęsa musiałby dziś żegnać własnego syna, Jarosława, który również kandydował w wyborach samorządowych jesienią 2018 r. 

yenn/SE.pl, Fronda.pl