Portal forsal.pl przywołuje postać 65 letniej pani Marii, która mieszka w Birmingham.

"Jestem wdzięczna Wielkiej Brytanii za to, że mogę tutaj mieszkać. Nie muszę wybierać, czy kupić chleb, czy lekarstwa, czy może raczej zbierać na trumnę." - mówi kobieta.

Zjawisko emigracji polskiego emeryta narasta o czym świadczą nie tylko obserwacja rzeczywistości, lecz również liczby. W statystykach ZUS możemy wyczytać - w 2009 r. z jego kont przelewano za granicę 25 tys. rent i emerytur, to pod koniec zeszłego roku było ich już 43 tys. Jedenaście lat temu, kiedy wchodziliśmy do Unii Europejskiej, takich przelewów było tylko 18,8 tys.

Jednakże i te dane nie są miarodajne, gdyż wiele osób nie korzysta z możliwości bezpośredniego przelewania świadczeń z kont ZUS na te, które założyli w krajach, gdzie teraz mieszkają.

Seniorzy wyjeżdżają, by popilnować wnuczków, pogotować domowe obiady, pomóc. To największa grupa. Jednak nie brak też takich, których do emigracji zmusiła bieda. Również znajdziemy niewielką grupkę zamożnych emerytów, którzy szukają lepszego miejsca do spędzenia jesiennych lat życia. Lepszej opieki medycznej, czy szerszej oferty kulturalnej.

Szacunkowe liczby – 1,4 do 1,8 miliona emigrantów – uwzględniają jedynie osoby w wieku produkcyjnym (15 – 65 lat), bez dzieci i seniorów.

W kontekście emigracji nie mówmy tylko o młodych. „Szansę” cytując panią Komorowską mają również seniorzy.

KZ/Forsal.pl