– To nie tylko bohater, ale też święty na nasze czasy – mówi Michał Tyrpa, prezes Fundacji Paradis Judaeorum. Od kilku lat zabiega ona o beatyfikację rotmistrza Witolda Pileckiego. W tej sprawie zwróciła się już do dwóch papieży i kilkudziesięciu biskupów.

Kard. Kazimierz Nycz dał fundacji ostateczną odpowiedź:. „Po zasięgnięciu opinii specjalistów kościelnych nadal nie znajduję podstaw do rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego; a więc sławy świętości w ujęciu kościelnym” – napisał. „Rzeczpospolitej” kardynał powiedział, że nie zamyka to jednak drogi do beatyfikacji w przyszłości. Wszystko się może zmienić, kiedy odnajdą się szczątki Pileckiego.

Rotmistrza Pileckiego (w 2013 roku mianowanego pułkownikiem) brytyjski historyk Michael Foot zaliczył do sześciu najodważniejszych ludzi ruchu oporu podczas II wojny światowej.  Namalował dwa obrazy dla kościoła w Krupie na dzisiejszej Białorusi, a w jednym z grypsów do żony z ubeckiej katowni zalecał czytanie dzieciom „O naśladowaniu Chrystusa" Tomasza a Kempis. Dlatego fundacja już w 2008 roku wystąpiła z wnioskiem o beatyfikację m.in. do papieża Benedykta XVI i kard. Kazimierza Nycza.

Michała Tyrpa przekonuje, że w przypadku rotmistrza kult religijny jest powszechny. O beatyfikację  modlą się paulini na Jasnej Górze, a jedna z sióstr nazaretanek ułożyła litanię do Pileckiego. Fundacja podpiera się też opinią o rotmistrzu byłego metropolity wrocławskiego kard. Henryka Gulbinowicza. „Dla mnie to był święty człowiek" – powiedział w 2009 r.

Odmowa kardynała jest zachętą dla wiernych do dalszej modlitwy – uważa Michał Tyrpa.

MT/rp.pl