Kilkanaście lat temu rozmawiałem z pełnomocnikiem rządu Izraela do spraw zwrotu mienia żydowskiego w Europie Wschodniej. Pan Naphali Lau-Lavie stwierdził wówczas, że współpraca z Polską, podobnie jak z Rumunią, jest wzorowa i nie ma do niej żadnych uwag. Po tak długim czasie wydawać się mogło, że sprawa zwrotu lub ewentualnych odszkodowań jest dawno załatwiona…

A tymczasem wczoraj wieczorem minister spraw zagranicznych Izraela Yair Lapid zaatakował Polskę na Twitterze za zmianę ustawy – Kodeks postępowania administracyjnego, mającej na celu przeciwstawienie się dzikiej, złodziejskiej reprywatyzacji. Izraelczyk zarzucił Polakom niemoralne postępowanie i negowanie Holocaustu. Ustawę zatwierdzoną przez parlament nazwał hańbą, która zaszkodzi stosunkom między obu krajami.

Do sprawy odniósł się w obszernej wypowiedzi działacz społeczny Jan Śpiewak, który nową ustawę nazwał „ogromnym sukcesem środowisk lokatorskich i wszystkich, którzy walczyli z mafią reprywatyzacyjną”. Jednak odniósł się on również do głosów krytycznych: „Dzisiaj najgłośniej nie protestują kancelarie prawne zainteresowane reprywatyzacją (ich klienci zarobili gigantyczne pieniądze na niekonstytucyjnych decyzjach sądów), ale ambasada USA i Izraela. Jako Polak pochodzenia żydowskiego i człowiek, który połamał na reprywatyzacji zęby mogę im powiedzieć, żeby zostawili Polskę w spokoju.”

W tym miejscu trzeba dodać, że nie powinno chodzić tu tylko o kancelarie polskie, lecz również zagraniczne, które korzystając z dotychczasowych „dziurawych” przepisów współdziałały z różnymi zorganizowanymi grupami przestępczymi.

Dalej Jan Śpiewak stwierdza: „Przez 30 lat USA i Izraelowi nie przeszkadzały mafie reprywatyzacyjne, które rozkradały tysiące nieruchomości (przede wszystkim w Krakowie i Warszawie) należących przed wojną do polskich obywateli pochodzenia żydowskiego. Ich służby nie miały o tym wiedzy? Śmiem wątpić.”

Mogę mu odpowiedzieć, że wiedziały o tym doskonale i nie zrobiły nic. Pasowało im rozkradanie majątku, często pożydowskiego. Wiem, bo rozmawiałem o tym osobiście panią ambasador Izraela w Warszawie Anna Azari. Ta kulturalna, sympatyczna kobieta widziała problem, lecz czuła się bezsilna.

P.J.Z.