500+ nic nie dało. Polska wymierała - i wymiera nadal. Jak wynika z najnowszych danych Głównego Urzędu Statystycznego, w pierwszym półroczu tego roku ludność naszego kraju zmniejszyła się o 21 tysięcy osób. Niestety, na świat przez sześć miesięcy przyszło zaledwie 194 tysiące dzieci - czyli o 6 tysięcy mniej, niż w roku 2017.

Jak jednoznacznie z tego wynika, efekt 500+ jest po prostu żaden. Owszem, w początkowym okresie euforii po wprowadzeniu świadczenia urodziło się o kilka tysięcy dzieci więcej - ale to się już skończyło. Jak mówi w rozmowie z ,,Rzeczpospolitą'' prof. Piotr Szukalski, demograf z Uniwersytetu Łódzkiego, świadczenie 500+ wpłynęło jedynie na przyspieszenie decyzji o urodzeniu dziecka, ale już nie na ogólną liczbę urodzeń.

Co ciekawe minione półrocze jest też silnie nacechowane... zgonami. W roku 2017 liczba zmarłych Polaków była rekordowa. W tym roku miało być lepiej, ale jest gorzej - przez 6 miesięcy zmarło o 4,2 tys. osób więcej, niż w analogicznym okresie rok wcześniej.
Na 500+ PiS jednak nie poprzestaje. Partia rządząca wprowadza emerytury dla matek, które wychowały czworo dzieci i nie pracowały zawodowo. Jest aktualnie opracowywany projekt ustawy. Zwiększa się też liczba żłobków - od roku 2015 powstało miejsc opieki dla dzieci aż 59 tysięcy.

Zarazem zaznaczmy - nie oznacza to, że 500+ należy zlikwidować. To świadczenie pomogło stanąć na nogi wielu polskim rodzinom. Jego ogólne znaczenie jest na pewno bardzo pozytywne. Jednak fakt, że nie dało Polsce demograficznego ,,kopa'', musi zmusić do myślenia na znacznie glębszym poziomie.

Bo problem w tym, że prawdziwa przyczyna kryzysu demograficznego nie leży w bogactwie bądź biedzie. Zwróćmy uwagę: w wyjątkowo dostatnim kraju Unii Europejskiej, Niemczech, dzieci rodzi się bardzo mało. Tak samo fatalnie jest na drugim biegunie - w biednej i źle funkcjonującej Rosji. Dlaczego? Wspólne jest tylko jedno: nowoczesna mentalność. Współczesna kultura i sposób życia czyni po prostu wielodzietność modelem niewygodnym. Co więcej - wszędzie są obecne państwowe emerytury. Do tego dochodzi dostępność antykoncepcji. Skoro państwo zajmie się mną na starość, to po co mam się męczyć i wychowywać trójkę lub czwórkę dzieci, zdaje się mówić większość Europejczyków, czy szerzej, ludzi z krajów rozwiniętych. 

Tej mentalności nie zmienią żadne świadczenia. Być może należałoby pomyśleć o stopniowej likwidacji emerytur. Albo pójść drogą wspominanych tu Niemiec - czyli własny naród zastępować importem z Afryki. Powodzenia!

bb