Sejm zdecydował w mijającym tygodniu, że będzie dalej pracował nad obywatelskim projektem ustawy o ograniczeniu handlu w niedzielę. "Obecne przepisy mówią tylko o zakazie pracy w handlu przez 13 dni świątecznych w roku" - przypomina Danuta Rutkowska z Państwowej Inspekcji Pracy.

Podpisy pod obywatelskim projektem w sprawie ograniczenia handlu w niedzielę zebrano z inicjatywy Sekretariatu Banków, Handlu i Usług NSZZ "Solidarność". Szef Handlowej "Solidarności" Alfred Bujara przypomina, że w projekcie jest wiele odstępstw od zakazu handlu. Czynne w tym dniu będą mogły być na przykład stacje benzynowe, małe piekarnie, sklepy na dworcach kolejowych i lotniskach, kioski z prasą. Handlować będą mogły również małe, osiedlowe sklepy - pod warunkiem, że za ladą stanie ich właściciel.

Ponadto handel będzie mógł się odbywać w dwie kolejne niedziele poprzedzające święta Bożego Narodzenia, w ostatnią niedzielę przed Wielkanocą, w ostatnią niedzielę stycznia, czerwca, sierpnia oraz w pierwszą niedzielę lipca.

Ograniczenie handlu w niedzielę podoba się wielu ludziom ale projekt ma też wielu przeciwników, którzy uważają, że straci na tym gospodarka. Zdaniem Artura Skiby - członka zarządu Stowarzyszenia Agencji Zatrudnienia i prezesa Antal - firmy rekrutującej specjalistów, te obawy są bezzasadne. Dodaje, że zakaz handlu w niedzielę nie oznacza, że Polacy będą mniej kupować. Zrobią zakupy w sobotę albo w tygodniu. Według Artura Skiby, zakaz nie powinien przełożyć się ani na gospodarkę ani na miejsca pracy.

Pod obywatelskim projektem w sprawie zakazu handlu w niedzielę podpisy złożyło 350 tysięcy Polaków.

dam/IAR