Czyja to wina, jeśli nie tego, który zamienił Polskę w „państwo teoretyczne”?

Prokuratura wojskowa ustaliła podobno, że piloci nie mieli ważnych uprawnień do pilotowania tupolewa. Nie mieli prawa usiąść za sterami tego samolotu.

Jeśli tak, to - pozostając w poetyce tajemniczego esemesa – pozostaje ustalić, kto ich do tego skłonił, żeby to akurat oni tam usiedli?

Dlaczego do lotu z prezydentem ktoś wyznaczył pilotów bez uprawnień?

Przecież ani Prezydent, ani Jego kancelaria, nie dobierali załogi samolotu.

Prezydent pilotów palcem nie wskazywał, nikt z kancelarii ich z imienia i nazwiska nie zamawiał. Ich wyznaczenie to była odpowiedzialność dowództwa 36 pułku, podległego MON, a szefem MON był Bogdan Klich z PO, a szefem Klicha był Donald Tusk.

Wszystko zawierało się w obrębie odpowiedzialności rządowej.

Czy tej odpowiedzialności zabrakło z powodu głupoty, czy zdrady?

Załoga bez uprawnień to nie wszystko. Było jeszcze nieczynne lotnisko. Pamiętamy z kontroli NIK-u, że lotnisko „Siewiernyj” nie figurowało w spisie czynnych lotnisk, a więc w świetle prawa było nieczynne. To było kartoflisko, nie lotnisko. Ktoś jednak zdecydował, żeby ten samolot w to kartoflisko poleciał i to dwa razy, najpierw 7 kwietnia z premierem, potem, 10 kwietnia z Prezydentem.

I nikt nie powie, że to prezydent odpowiadał za wybór lotniska. Nie. Prezydent miał być bezpiecznie dowieziony do Katynia, a jakim samolotem, na które lotnisko, z jaką załogą, w jakich warunkach – to wszystko była odpowiedzialność służb podległych nie prezydentowi, tylko rządowi. 36 pułk podlegał rządowi. Odpowiedzialny za ochronę Prezydenta BOR – też podlegał rządowi, a dowódca BOR, który nie zapewnił ochrony Prezydenta, po Smoleńsku dostał od Bronisława Komorowskiego generalskie szlify...

I jeszcze ta mgła, która też dodatkowo czyniła ten lot nieuprawnionym...

Kiedy dziś patrzą na te zadowolone gęby, to ciśnie się pytanie – z kogo się śmiejecie?

Przecież to jest akt oskarżenia właśnie na was!

Wina Tuska? Tak jest - wina Tuska!

To on stał na czele tego całego bałaganu, tego państwa teoretycznego, które samolot z Prezydentem i dużą częścią państwowej elity, wysłało na nieczynne lotnisko, z nielegalna załogą, we mgłę...

Janusz Wojciechowski/Salon24.pl