Nowa niemiecka koalicja rządząca oficjalnie zobowiązała się do podejmowania działań na rzecz europejskiego państwa federacyjnego. "Niezwykle ambitny cel na dziś. Żaden inny rząd europejski nie idzie tak daleko w swoich wizjach, jak Niemcy w swojej umowie koalicyjnej" - czytamy w felietonie Christopha Hasselbacha, opublikowanym przez Deutsche Welle.

Hasselbach podkreśla, że wizje coraz ściślejszej i większej integracji mają długą tradycję w historii Unii Europejskiej. Zauważa jednak także, że dzisiaj nie ma po nich śladu, czego najdobitniejszym wyrazem był Brexit.

"Ale nie tylko Brytyjczycy są eurosceptyczni. W marcu 2018 r. premier Holandii Mark Rutte powiedział w Berlinie: „Istnieje ta narracja o nieuchronności ściślejszej współpracy w europejskim państwie federalnym. Nie podoba mi się ten straszny język o coraz ściślejszej unii”. Rutte mówił o „romantycznej” wizji unii politycznej, z którą nie chce mieć nic wspólnego" - pisze Hasselbach.

Zacytował także słowa Donalda Tuska z czasów, kiedy ten pełnił funkcję przewodniczącego Rady Europejskiej. "Nie jest właściwą odpowiedzią na nasze problemy forsowanie pełnych zachwytu i w istocie naiwnych euroentuzjastycznych wizji całkowitej integracji, niezależnie od tego, jak dobre intencje mają ich orędownicy" - powiedział wówczas Tusk.

Hasselbach przypomniał także, że niegdyś bardzo proeuropejscy Francuzi i Holendrzy odrzucili pomysł konstytucji europejskiej już w 2005 roku. Autor zaznaczył, że takie pomysły zostały odrzucone także przez Węgry i Polskę.

Stąd też w ocenie Hasselbacha zapis o działaniach na rzecz europejskiegopaństwa federacyjnego jest jest "odważny".

"Jeśli partie rządzące rzeczywiście w to wierzą, to w obliczu realiów europejskiej polityki szybko się to nie uda. Właściwie nikt w Europie tego nie chce" - autor zacytował słowa politologa Johannesa Varwicka z Uniwersytetu w Halle.

"Kiedy uświadomimy sobie, że nie możemy rozwiązać wielkich problemów, czyli zmian klimatycznych, migracji, pandemii, konfliktu z Rosją itd. jako pojedyncze państwa narodowe i nie chcemy zostawiać wszystkiego Chinom czy USA, potrzebujemy dalszej integracji europejskiej" - powiedział z kolei Daniel Roeder z organizacji Puls Europy, która chce nadać nowy sens integracji europejskiej.

Jednak w ocenie Roedera europejskie państwo federacyjne to nie do końca to, do czego należy dążyć.

Hasselbach podkreśla, że w takich dziedzinach jak handel i przepływ towarów, UE mocno zbliżyła się do federacji. Jednak w innych kwestiach państwa nie zrzekły się suwerenności i są gotowe co najwyżej do koordynacji i wzajemnej współpracy.

Jako przykład tendencji federacyjnych, Hasselbach wskazał powołany w ubiegłym roku Fundusz Odbudowy.

"Jednocześnie fundusz ten pokazuje, jak kontrowersyjne mogą być wspólne projekty. Szczególnie, gdy chodzi o pieniądze, pojawia się pytanie: kto płaci, kto korzysta? W bogatych krajach UE regularnie pojawia się widmo unii transferowej, czyli wsparcia finansowego dla biedniejszych państw. Już samo to jak dotąd zdusiło w zarodku ideę federalnej Europy" - zauważa autor.

Z kolei w ocenie wymienionego już Roedera, UE obecnie to "krucha konstrukcja". " Bez akceptacji (integracji europejskiej) nie ma dalszego rozwoju, a bez dalszego rozwoju nie ma akceptacji. Musimy przezwyciężyć ten dylemat, w przeciwnym razie obawiam się złych rzeczy dla Unii" - powiedział Roeder.

jkg/deutsche welle