Europa powinna położyć nacisk na zatamowanie fali uchodźców, stworzenie emigracyjnych obozów przejściowych w Afryce i odcięciu od zysków mafii czerpiących gigantyczne zyski z przemytu ludzi.

Zatrzymać falę

Unia Europejska nie radzi sobie z bieżącą reakcją na napływający strumień uchodźców z ogarniętej wojną Północnej Afryki. Oprócz korytarza morskiego, zbierającego krwawe żniwo, powstał jeszcze bardziej dynamiczny, korytarz bałkański, przez który próbuje dostać się na kontynent kilkaset tysięcy ludzi, zdecydowanych na wszystko.

Jedyną odpowiedzią, którą zdaje się mieć Bruksela, w właściwie Berlin, bo w kluczowych kwestiach dla problemu słyszymy zwykle Angelę Merkel, a nie Donalda Tuska, jest przyjmowanie uchodźców i rozlokowywanie ich w poszczególnych krajach. W ostatnich dniach kanclerz Niemiec zapowiedziała dyscyplinującą rozmowę z Polską na temat zwiększenia liczby uchodźców do rozlokowania w naszym kraju.

Rozmowa przyniosła chyba natychmiastowe skutki, bo premier Kopacz od razu powiedziała, że sprawa 2200 ludzi, których mieliśmy przyjąć początkowo, będzie rozpatrywana ponownie i owa liczba będzie prawdopodobnie zwiększona. Jest więc niewykluczone, że zamiast kilku tysięcy, do naszego kraju przybędzie kilkadziesiąt tysięcy uchodźców, zapewne rozłożonych na raty.

Niemcy karcą Kopacz

Dlaczego można spodziewać się silnych nacisków w kwestiach imigracyjnych? Powodów jest wiele. Jednym z podstawowych jest fakt, że według statystyk w Polsce żyje najmniej obcokrajowców w Europie. Polacy są społeczeństwem homogenicznym, gdzie zaledwie 0,1 proc. ludności to przybysze z zewnątrz. Takimi statystykami może pochwalić się jedynie Rumunia i Bułgaria.

W innych krajach, szczególnie na Zachodzie, liczby te są dużo większe. We Francji liczba obcokrajowców wynosi ok. 6 proc., we Włoszech zbliża się do 8 proc., w Niemczech przekroczyła 9 proc., a w Hiszpanii już 12 proc. 4 proc. obcokrajowców mieszka w Czechach, a blisko 23 proc. we Szwajcarii. Polska z jej słabo rozbudowanym systemem socjalnym jest po prostu zbyt mało atrakcyjna dla imigrantów.

Cudzoziemcy traktują nasz kraj jako przystanek przesiadkowy w podróży do Niemiec, Holandii, Wielkiej Brytanii czy Skandynawii. Polska nie jest także atrakcyjna ze względów cywilizacyjnych, postrzegana jako kraj nietolerancyjny, konserwatywny, a przez to kulturowo obcy, a nawet mało bezpieczny. Dotyczy to oczywiście imigrantów spoza Europy, bo dla Ukraińców czy Białorusinów  jest wręcz odwrotnie – Polska jawi się jako ziemia obiecana.

Interwencja nieunikniona

Dlatego polski rząd powinien czynnie włączyć się formowanie nowej polityki wobec uchodźców, a nie biernie godzić się na narzucanie niekorzystnych ustaleń. Podstawą takiej polityki jest stworzenie obozów przejściowych na kontynencie Afrykańskim, tak aby imigranci mogli wrócić do swoich domów po uspokojeniu się sytuacji w ich krajach.

Kolejnym elementem powinno być odcięcie od gigantycznych zysków mafii, które bogacą się na przemycie ludzi, który często kończy się śmiercią szmuglowanych. Te zorganizowane grupy przestępcze zarabiają krocie na handlu ludźmi, a przedtem na pracownikach sezonowych, którzy okupują Włochy, Francję czy Hiszpanię. Mafia kontroluje też taksówki, które za przewóz ludzi pod unijne granice zarabiają po kilkadziesiąt tysięcy euro miesięcznie od jednego samochodu.

Niestety prawdopodobnie sytuacji nie da się rozwiązać bez interwencji militarnej sił międzynarodowych w Syrii i Iraku. Im szybciej Zachód będzie podejmował odważne decyzje, tym szybciej problem się rozwiąże. Opieszałość i liczenie na cud, będzie wyłącznie pogarszało i tak złą sytuację.

Tomasz Teluk