Nowy raport z USA pokazuje, że rzeczywistość wygląda inaczej. Niemieccy biskupi nieświadomie mogli przyczynić się do zabicia nienarodzonych.

Charlotte Lozier Institute opublikował dane, według których tzw. tabletki „po” mają działanie wczesnoporonne. Niektóre z nich mogą uniemożliwić embrionowi zagnieżdżenie się w macicy, co doprowadza de facto do wczesnej aborcji. Twórcy raportu przyjrzeli się trzem najbardziej rozpowszechnionym w USA rodzajom tabletek „po”, sprzedawanym pod różnymi markami.

„Wiele badań potwierdziło, że najbardziej popularne środki zapobiegające ciąży wykorzystywane w nagłych wypadkach mogą powodować śmierć embrionów” – powiedziała Susan E. Wills z Charlotte Lozier Institute.

Tymczasem niemiecki episkopat, pomimo istniejących już wtedy kontrowersji wokół tabletek „po”, zezwolił katolickim szpitalom na używanie tego środka w przypadkach gwałtu. Eksperci ostrzegali, że chociaż wiele badań sugeruje, jakoby takie środki nie działały wczesnoporonnie, to trzeba wyraźnie zaznaczyć, że niekiedy mogą mieć takie działanie.

Przewodniczący Papieskiej Akademii Życia, bp Ignacio Carrasco de Paula, w ten sposób wyjaśnia nauczania Kościoła w materii ofiar gwałtów:

„Oto, czego uczy Kościół w tej sprawie: w przyoadku gwałtu należy podjąć wszystkie możliwe działania, które mogą zapobiec ciąży, ale jej nie przerywają. To, czy dany środek jest klasyfikowany jako antykoncepcyjny czy powodujący aborcję, muszą ocenić lekarze i naukowcy, a nie Kościół”.

Miejmy nadzieję, że Kościół niemiecki zmieni swoją decyzję dotyczącą używania takich środków w obliczu nowych danych. Inaczej, bezpodstawnie odrzucając ryzyko zabicia embrionu, może swoim rozporządzeniem przyczynić się do śmierci nienarodzonych dzieci.

Pac/protectthepope