O sprawie pisaliśmy całkiem niedawno:

Administracja Obamy popiera niemieckie utworzone za czasów Hitlera prawo, zabraniające rodzicom prowadzenia edukacji domowej

Dziś apelacja złożona przez rodzinę Romeike doczekała się rozstrzygnięcia. Niestety nie jest ono dla jej członków korzystne. Sąd podtrzymał decyzję urzędników Obamy.

Ponieważ w Niemczech za nielegalne uważa się w ogóle nauczanie domowe, a nie wyłącznie religijne, to Rada Imigracyjna uznała, że ich zdaniem Romeike nie doświadczają prześladowań z powodu wiary, a co za tym idzie nie kwalifikują się do tego by otrzymać, w świetle prawa amerykańskiego, status uchodźcy. Federalny sąd apelacyjny podtrzymał tę decyzję wydaną w maju tego roku, co oznacza, że Romeike, których oddanie homeschoolingowi kosztowało tysiące euro grzywien, zostaną deportowani jeżeli Sąd Najwyższy nie zgodzi się pochylić nad ich sprawą.

Jeśli zostaną zmuszeni do powrotu, Romeike mogą narazić się na kolejne szykany i kary pieniężne, wszak Departament Sprawiedliwości nie widzi w tym nic zdrożnego. Za to przewodniczący Home School Legal Defense Association, Michael Farris, który reprezentuje rodzinę w sądzie, uważa, że sąd się myli twierdząc, że zakaz homeschoolingu w Niemczech nie jest motywowany religijnie.

- Niemiecki Sąd Najwyższy mówił, że nauczający w domu z powodów religijnych powinni być namierzani i wielokrotnie karani, a jednak nasz wymiar sprawiedliwości nie widzi w tym nic złego - powiedział Farris - Prokurator generalny i sąd ignorują rozstrzygające dowody i próbują odesłać z powrotem rodzinę, która stara się legalnie pozostać w naszym państwie.

- Mamy nadzieję, że Sąd Najwyższy pójdzie inną drogą i zobaczy co pierwotnie orzekł sędzia imigracyjny: że ta rodzina i inni nauczający w domach z powodów religijnych w Niemczech są prześladowani za to co ich zdaniem, jest najlepsze dla wychowania ich dzieci.

Nawet obamowski departament sprawiedliwości przyznaje, że ograniczenie religii odgrywa rolę w niemieckim prawie edukacyjnym, jednocześnie uznając to w swojej pokrętnej logice, za uprawnione. Ale zdaniem Farrisa: "To jeszcze nie koniec. Idziemy z tą sprawą do Sądu Najwyższego, ponieważ mocno wierzymy, że ta rodzina zasługuje na wolność, na której zbudowany został ten kraj".

Zdaniem Farrisa "opinia sądu apelacyjnego zawiera dwa oczywiste błędy: pierwszy, całkowicie zignorowano niemieckie orzeczenie, w którym przyznaje się, że głównym powodem zakazu nauczania w domu jest ograniczanie oddziaływania religijnego mniejszości. Drugi błąd sąd apelacyjny popełnia w momencie, gdy nie odnosi się do przekonania, że prawa rodzicielskie są tak fundamentalne iż żaden rząd nie może odmówić rodzicom prawa do wyboru alternatywy wobec szkół państwowych".

Termin złożenia petycji do Sądu Najwyższego, przez rodzinę Romeike, upływa 13 października.

MCC/LSN