Wieluń i Westerplatte - miejsca symboliczne, gdyż tam właśnie rozpoczęła się najtragiczniejsza wojna w dziejach ludzkości.

W Wieluniu na tablicy pamiątkowej, umieszczonej w 1959 r. na miejscu szpitala zbombardowanego przez Niemców w pierwszym dniu wojny, czytamy: „Tu dokonał się 1 września 1939 r. o godz. 4.40 pamiętny akt bezprawia, przemocy i zbrodni hitlerowskiej na bezbronnej ludności miasta Wielunia”. Jednak fakt rzezi Wielunia był zapomniany przez całe dziesięciolecia. Dziś uważany przez wielu Polaków za symboliczny początek ataku Niemiec na Polskę w 1939 r., symbol okrucieństwa wojsk niemieckich. Wieluń był pierwszym miastem niemal doszczętnie zniszczonym podczas II wojny światowej.

Pierwsze strzały II wojny światowej padły niedaleko granicy polsko-niemieckiej – w Krzepicach, potem w Szymankowie, w Wieluniu i na Westerplatte.

Wieluń można określić mianem symbolicznego miejsca, gdzie rozpoczęła się dla Polaków II wojna światowa. Miasteczko zamieszkiwane było przez ok 15 tys. mieszkańców i w tym właśnie prowincjonalnym mieście 1 września 1939 r. o godz. 4.40 niemieckie lotnictwo przeprowadziło atak bombowy. Wieluń przed wojną leżał w odległości ok. 15 km od granicy II Rzeczypospolitej z III Rzeszą Niemiecką. Nie stacjonowały tam żadne oddziały wojskowe, nie było także zakładów przemysłowych. Wieluń nie był nawet węzłem komunikacyjnym. Jego mieszkańcy mogli się więc czuć w miarę bezpiecznie mimo groźby wybuchu konfliktu zbrojnego z Niemcami. W Wieluniu nikt nie spodziewał się ataku z powietrza – nie było ku temu żadnych logicznych przesłanek.

O 4.02 w powietrze wzbiło się 29 obładowanych bombami stuckasów z 4 Floty Powietrznej Luftwaffe. Za sterami siedzieli piloci, którzy mieli za sobą doświadczenie wyniesione z wojny domowej w Hiszpanii. Grupą dowodził kapitan Walter Siegel. Maszyny skierowały się ku Polsce.

Bombowce Siegla nie miały przed sobą długiej drogi, gdyż ich celem był Wieluń. Większość mieszkańców jeszcze spała. O 4.40 rozpętało się piekło. W ciągu kilku minut zachodnia część miasta praktycznie przestała istnieć – pod uderzeniami bomb rozpadały się kamienice, budynki gospodarcze, w gruzach legł szpital. Naloty trwały do popołudnia. Łącznie niemieckie samoloty zrzuciły na miasto 380 bomb o łącznej wadze 46 ton. Zginęło około 1200 mieszkańców, co stanowi mniej więcej osiem procent. Wieluń został zniszczony w 75 procentach.

– Wielunia żadną miarą nie można było uznać za cel wojskowy. Miasto nie było bronione. Wokół znajdowały się niewielkie oddziały kawalerii, które miały prowadzić rozpoznanie. Główna linia obrony przebiegała kilkadziesiąt kilometrów dalej, na linii Warty i Widawki – tłumaczy prof. Tadeusz Olejnik, historyk, autor książki "Wieluń - polska Guernica".

Niemiecki atak na Wieluń przez długi czas był nieco zapomniany.

– Przez 20 lat po wojnie praktycznie się o nim nie mówiło. Za faktyczny początek wojny historycy uznawali atak na Westerplatte, które stało się synonimem bohaterstwa polskich żołnierzy. Tymczasem wojna rozpoczęła się właśnie od bestialskiego zniszczenia bezbronnego miasta – podkreśla prof. Olejnik.

Niemiecki dziennikarz Joachim Trenkner przedstawił w mediach prawdę o zrównaniu z ziemią Wielunia przez Luftwaffe. W 1989 r. niemiecka telewizja publiczna wyemitowała przygotowany przez niego film dokumentalny o nalocie na Wieluń. W Polsce w 1999 r. ukazał się artykuł Trenknera „Wieluń, czwarta czterdzieści”

Dziś wśród historyków przeważa opinia, że to Wieluń był pierwszy.

Kz/Wirtualnapolonia.com/polska-zbrojna.pl