Tylko kilka kobiet na świecie zdobyło się na to, żeby wyruszyć na Biegun Południowy, śladami Amundsena. Teraz tego zadania podjęła się 51-letnia Polka – Małgorzata Wojtaczka.

Samotny marsz w poprzek Antarktydy to 1200 km i około 50 – 60 dni marszu na nartach w śniegu i lodzie. Obecnie nasza rodaczka opuściła już bazę ALE u podnóża góry Vivion, po czym dostarczono ją małym samolotem do lodowej zatoczki Herkules Inlet, znajdującej się na krańcu Antarktydy.

W całym marszu najbardziej niebezpieczny jest fakt, że trzeba być zupełnie samowystarczalnym – Polka nie ma żadnej asysty. Z tego powodu musi za sobą ciągnąć ważące 100 kg sanie transportowe z sprzętem, żywnością, specjalnym paliwem do kuchenki.

Dzienna trasa liczy około 20 km. Maszeruje się głównei pod wiatr, który w tym miejscu dmucha z siłą ok. 3 stopni w skali Beauforta, temp. -20 stopni Celsjusza. Ogromnym zagrożeniem są też szczeliny lodowcowe oraz wiatry huraganowe o prędkości ponad 100km/h. Wówczas temperatura spada poniżej -30 stopni Celsjusza.

Polka znana jest już z wielu innych wypraw, jak opłynięcie Spitsbergen, Przylądka Horn i dotarcie na Antarktydę jachtem. Brała też udział w ekspedycjach polarnych. Trasa, w którą udała się teraz, po raz pierwszy pokonana została przez kobietę w 1994 roku, dokonała tego Norweżka Liv Arnesen. Spośród Polaków samotnie Biegun Południowy zdobył jedynie Marek Kamiński.

dam/TVP.Info,Fronda.pl