<<< JUŻ JEST. KOLEJNY TOM DZIEJÓW POLSKI PROF. NOWAKA! Ta książka powinna znaleźć się w każdym polskim domu! >>>


- Ujawnienie dokumentów komisji Ciemniewskiego jest ogromnym sukcesem, zwłaszcza w odniesieniu do Lecha Wałęsy. Pewne dokumenty zachowały się tylko tam – mówi portalowi Fronda.pl Zbigniew Girzyński.

IPN ujawnił akta komisji Jerzego Ciemniewskiego. Komisja ta została powołana w czerwcu 1992 roku, tuż po odwołaniu rządu Jana Olszewskiego. Jej członkowie mieli zbadać sposób wykonania przez ówczesnego Ministra Spraw Wewnętrznych Antoniego Macierewicza uchwały lustracyjnej.Dokumenty wytworzone w toku prac Komisji wyjaśniają kryteria zakwalifikowania nazwisk 64 osób jako osobowych źródeł informacji komunistycznych organów bezpieczeństwa państwa, ponadto informują o procederze niszczeniu w UOP dokumentacji peerelowskiej bezpieki.

Sprawę komentuje Zbigniew Girzyński, historyk, były poseł PiS.

Jakub Jałowiczor: Jak to się stało, że akta komisji Ciemniewskiego czy lista Milczanowskiego, czyli dokumenty wytworzone kilka lat po rozwiązaniu SB trafiły do IPN i zostały utajnione?

Zbigniew Girzyński: To efekt świadomej decyzji politycznej, kierownictwa najpierw Urzędu Ochrony Państwa potem jego spadkobierczyni, czyli Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Poszczególni szefowie tych służb wykorzystywali każdy możliwy pretekst, aby dokumenty te przez wiele lat utajniać. Było to ewidentnym wykorzystywaniem procedur prawnych, a nie wypełnianiem przepisów prawa. Dlatego razem z panem Piotrem Woyciechowskim i innymi osobami, które zawsze walczyły o to, aby odsłaniać rzeczy, które powinny być ujawnione, a które były ukrywane przez III RP, występowałem na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy, żeby doprowadzić do ujawnienia tego typu dokumentów. Efektem tego było znaczące przyspieszenie przekazywania zbiorów z tzw. zbioru zastrzeżonego IPN do zbioru ogólnego, choć nadal wymaga to intensywnych prac. Drugim sukcesem było odtajnienie listy Milczanowskiego. Wreszcie to, co stało się obecnie, czyli ujawnienie dokumentów komisji Ciemniewskiego też jest ogromnym sukcesem, zwłaszcza w odniesieniu do Lecha Wałęsy. Pewne dokumenty zachowały się tylko tam, ponieważ były prezydent swoją teczkę dostał swego czasu do ręki i nie oddał jej w całości.

Innymi słowy, w aktach komisji są dokumenty, które Wałęsa zabrał (a w każdym razie które nie wróciły)?

Istnieje na to szansa. Jednak dowiemy się tego, kiedy będzie możliwość zapoznania się z tym materiałem. Nie mamy też pewności, co zniknęło po wypożyczeniu teczki „Bolka” przez Lecha Wałęsę. Możemy zatem tylko domniemywać, że to będą te same materiały. Jednak stuprocentowej pewności mieć nie będziemy.

Czy te dokumenty przybliżą nas do prawdy o TW „Bolku” i relacjach Wałęsy ze Służbą Bezpieczeństwa?

Dla mnie te relacje nie wymagają już przybliżenia. Dwaj historycy, pan Sławomir Cenckiewicz i pan Piotr Gontarczyk sprawę tę bardzo szczegółowo przedstawili w swojej książce o Lechu Wałęsie wydanej przez IPN już ładnych kilka lat temu. To, co można było wówczas przebadać, zrobili bardzo sumiennie i rzetelnie. Tylko ludzie złej woli, dla których prawda nie istnieje, a istnieją tylko ich własne marzenia (bo trudno to nawet nazwać osądami) miewają wątpliwości co do tego, jak wyglądały relacje między Lechem Wałęsą a Służbą Bezpieczeństwa.

A czy inne osoby z tych 64, których dotyczą dokumenty komisji Ciemniewskiego mogą się obawiać zawartości akt?

Tego nie wiem. Myślę, że już po ujawnieniu listy Milczanowskiego dokumenty w dużej mierze są już jest jawne. Jednak zawsze może istnieć coś, co dopiero teraz wyjdzie na światło dzienne. Nie mniej jednak ujawnienie akt Ciemniewskiego bardzo mnie cieszy.  

NIESAMOWITY KALENDARZ NA ROK 2016! ZE ŚWIĘTĄ HILDEGARDĄ!