Ostatnio akcję prawną przeciwko takiej „dyskryminacji” podjął w Wielkiej Brytanii niepełnosprawny 66-letni Gordon Ross, który uważa, że jest dyskryminującym go fakt, że osoby, które mogłyby mu pomóc w samobójstwie zostaną za to pociągnięte do odpowiedzialności.

Ross, były producent telewizyjny, cierpi obecnie na zaawansowaną chorobę Parkonsona. Utracił już czucie w rękach i nogach, i nie może sam się ubierać, ani spełniać jakichkolwiek potrzeb osobistych. Mieszka w domu opieki w Glasgow i chciałby, jak sam zapewnia, w pewnym momencie sam się zabić. Ale jako, że jest chory, to nie ma takiej szansy, co oznaczać ma… dyskryminację.

– Sądzę, że jako osoba niepełnosprawna jest obecnie dyskryminowany. Każdy inny, w każdych okolicznościach, może samodzielnie wybrać, czy zakończyć swoje życie. Z powodu mojej niepełnosprawności ja takiej możliwości jestem pozbawiony – tłumaczył. – Nie chcę kończyć mojego życia, ja chcę żyć tak długo jak będzie to możliwe. Jeśli jednak mój stan pogorszy się do tego stopnia, że będę chciał podjąć takie działania (mowa o samobójstwie) chcę wiedzieć jakie działania zgodne z prawem podjąć, by ktoś mi w tym pomógł – podkreślał.

Zasady zabijania chcących umrzeć przez samobójstwo w Wielkiej Brytanii są już ustalone, ale zapisy te obejmują tylko Anglię. Szkocja na razie nie zajęła się jeszcze „ważkim” problemem likwidacji na życzenie chorych i niepełnosprawnych.

TPT/Bbc.co.uk