Fronda.pl: Wczoraj Straż Miejska zabrała Wasz namiot. Oficjalny powód?

 

Samuel Rodrigo Pereira: Ludzie, którzy trzymali namiot przynieśli sobie krzesełka, żeby na nich usiąść. W odczuciu pani funkcjonariusz było to naruszenie mobilności namiotu. Przeczytałem informacje, jakoby miała być specjalna umowa z miastem, że namiot ma być mobilny. Takiej umowy nie było. To była kwestia naszej dobrej woli i tego symbolicznego nawiązania do wozu Drzymały. Co ciekawe, same krzesełka zostały na miejscu, więc ważniejsze w tym przypadku było zabranie namiotu i transparentów.

 

Transparenty zostaną Wam oddane? Wiecie, gdzie je zabrano?

 

Dziś nastąpi przekazanie tych przedmiotów, bo według prawa muszą być one nam zwrócone przez zarząd dróg miejskich. Postawiliśmy jednak drugi namiot, bo stan poprzedniego po wczorajszej pacyfikacji jest taki, że do niczego się nie nadaje. Oczywiście są też na nim transparenty, na których są wypisane cztery nasze postulaty.

 

Stoicie z namiotem już trzeci miesiąc. Jak myślisz, dlaczego akurat teraz Wam go zabrano?

 

Moim zdaniem, jest to związane z odsunięciem od śledztwa prokuratora Pasionka. Prawda jest taka, że ta sprawa coraz bardziej nabiera wymiaru międzynarodowego. Zarzuty są coraz bardziej konkretne, mają potwierdzenie w faktach, dokumentach. Dlatego prokurator Pasionek chciał m.in. odpowiedzialności politycznej Tomasza Arabskiego i Bogdana Klicha. Na dobrą sprawę, jego postulat pokrywał się z naszym pierwszym postulatem. Z tego powodu został odsunięty od śledztwa. Nie ukrywam, że odbieramy to jako takie odcinanie rąk podnoszonych na rząd Tuska. Tak jak Mariuszowi Kamińskiemu, który podniósł rękę na rząd Tuska, została odcięta, tak samo prokuratorowi Pasionkowi, a teraz inicjatywie obywatelskiej, jaką jest namiot Solidarnych 2010. Uważam, że to klasyczne nękanie nas.

 

Co przez to rozumiesz? 

 

Szukanie kruczków w prawie polskim, żeby zakłócać legalną manifestację, jak np. przed niedawnym spotkaniem z bohaterami filmu „Mgła”. Straż Miejska próbowała wtedy do niego nie dopuścić, twierdząc, że potrzebujemy zgody na nagłośnienie. To jest absurdem, bo prawo do manifestacji samo w sobie zakłada prawo do jej nagłośnienia. Tego typu sytuacje zdarzają się niemal codziennie, one często są niezauważalne, ale są doświadczeniem zwykłych ludzi, którzy nam pomagają i nas samych, którzy tam jesteśmy. To klasyczna forma nękania.

 

Czy odebranie Wam namiotu łączycie także z coraz popularniejszym cyklem wykładów i spotkań?

 

Pojawia się podejrzenie, że w sytuacji kiedy jest są kolejne spotkania, przychodzi na nie coraz więcej ludzi, ta forma komunikacji jest coraz lepsza – to spokojna, poważna rozmowa, o kulturze, o polityce, o społeczeństwie- to niektórym się nie podoba. Mieliśmy już 13. spotkań i one wszystkie przebiegały w pokojowej, spokojnej formie. Jeśli były jakieś zakłócenia, to ze strony osób, które szukały prowokacji. Uważam, że te spotkania stanowią pewien wkład w życie kulturalne i społeczne.

 

Nowy namiot, te same postulaty?

 

Tak, dokładnie. Wczoraj o 16:30 na Krakowskim Przedmieściu stanął nowy namiot. Forma protestu się oczywiście nie zmieniła, tak jak nie zmieniła się jego treść. Są to cztery postulaty: dymisja pięciu ministrów rządu Donalda Tuska, międzynarodowa komisja, zgoda na ekshumację ciał ofiar katastrofy oraz ujawnienie zdjęć satelitarnych z miejsca katastrofy. Te cztery postulaty się nie zmieniły i do czasu ich spełnienia, my będziemy nasz protest prowadzić, oczywiście pokojowo. Chcemy go urozmaicić naszymi spotkaniami, będzie ich oczywiście więcej. Jak do tej pory planujemy wykłady Piotra Semki, Bronisława Wildsteina, Marka Jurka, Andrzeja Nowaka. One się ciągle aktualizują, zgłaszają się nowi prelegenci. To ważne, żeby dodawać pewnej wartości intelektualnej temu protestowi.

 

Skąd Wasza determinacja? Zabierają Wam namiot, stawiacie kolejny. Znowu zabiorą, pewnie znowu postawicie...

 

To jest pewien krzyk obywatelski o normalne państwo. Dla nas to nie jest kwestia partyjna, ale tu chodzi o odpowiedzialność polityczną, o powagę i pewne standardy. Jeśli polski rząd nie staje na wysokości zadania, nie reprezentuje interesów obywateli, to będą oni inaczej żądali tej odpowiedzialności. Dopominamy się o tę odpowiedzialność, ale także o to, by Trybunał Stanu (bo m.in. do tego jest powołany) w sytuacji poważnego podejrzenia złamania konstytucji przez najwyższych przedstawicieli państwa, tę sprawę zbadał. Tak samo, jak Międzynarodowa Komisja, która w tym momencie jest jedyną odpowiedzią na ogłoszenie raportu MAK. Po 10 kwietnia, przy stałych deklaracjach, że są polepszane relacje polsko – rosyjskie, w rzeczywistości obserwowaliśmy pogłębiające się ich pogarszanie i jednoczesny brak jakiejkolwiek troski o interes państwa. Nie wspominając już o dwóch dowodach w sprawie, czyli wraku i czarnych skrzynkach. Ten namiot, nasz protest jest krzykiem o normalne państwo. Państwo, w którym istnieje coś takiego jak powaga, odpowiedzialność i troska o interes wspólny.

 

Rozmawiała Marta Brzezińska