Jak podaje "Rzeczpospolita", pojawił się nowy wątek w sprawie Tomasza Komendy, skazanego za brutalne morderstwo, którego nie popełnił. Chodzi o badanie wariograficzne przeprowadzone wkrótce po zbrodni, ale- jak się okazuje- niewykorzystane. 

Według dziennika, dowody, które prokurator prawdopodobnie pominął, wskazywały na możliwy udział w gwałcie i zabójstwie Małgorzaty Kwiatkowskiej Ireneusza M. Mężczyzna jest dziś podejrzanym w tej sprawie. 

Po kilku miesiącach od znalezienia ciała nastolatki prokurator Renata Procyk-Jończyk, prowadząca wówczas śledztwo, zleciła badania wariograficzne. Przebadano wykrywaczem kłamstw dwóch chłopców, którzy w dniu śmierci Małgosi opuścili dyskotekę razem z dziewczyną i mogli widzieć podejrzanego Ireneusza M. Badanie wariografem przeprowadził biegły sądowy, Jacek Bieńkuński. 

Wyniki wykazały, że jeden z chłopców może mieć "bezpośredni i rzeczywisty związek ze zgwałceniem 15-latki, a drugi może wiedzieć lub domyślać się, kto brał udział w tej zbrodni, i ukrywać jakieś fakty związane z tym czynem"- podała gazeta. Jak podkreślono w dzienniku, badanie nie wykazało żadnych informacji o możliwym udziale w całej sprawie Tomasza Komendy.

Niesłusznie skazany na 25 lat pozbawienia wolności mężczyzna wyszedł na wolność w połowie marca. Po 18 latach odsiadki okazało się, że komenda jest niewinny. Teraz będzie domagał się odszkodowania na kwotę co najmniej 10 mln złotych. Co warto zaznaczyć, żadne pieniądze nie zrekompensują Tomaszowi ani jego najbliższym osiemnastu lat gehenny.

ajk/Rp.pl, Fronda.pl