Głośny w ostatnich czasach prof. Yuval Noah Harari z Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie snuje wizję świata po koronawirusie, która musi napawać niepokojem. Ten ateista, który neguje wolną wolę, istnienie duszy i Boga, pisze na łamach „Financial Times” m.in.: „W tym czasie kryzysu stoimy w obliczu dwóch szczególnie ważnych wyborów. Pierwszy jest pomiędzy totalitarną inwigilacją a upodmiotowieniem obywateli. Drugi pomiędzy nacjonalistyczną izolacją a globalną solidarnością”.

Z pozoru wydaje się, że pierwszy wybór jest oczywisty. Prof. Harari zwraca uwagę na nowoczesne metody inwigilacji zastosowane do monitorowania szerzenia się epidemii koronawirusa. Nowoczesna technologia używana w tej nadzwyczajnej sytuacji rozwija się z ogromną prędkością i pozwala zbierać coraz więcej informacji. To z kolei stwarza niebezpieczeństwo dla wolności jednostki, bo na podstawie zebranych danych można określić coraz bardziej, nie tylko gdzie dana osoba się porusza, ale także jaką ma temperaturę ciała, z kim się spotyka, jak reaguje na taką czy inną wiadomość. Środki zaś zastosowane w sytuacjach nadzwyczajnych mają tendencję się utrwalać, a system monitorowania mógłby pozwolić na określenie preferencji politycznych i reakcję np. na przemówienie lidera partii politycznej.

Zamiast tej wizji prof. Harari proponuje „upodmiotowienie obywateli” polegające na zaufaniu do... nauki i ekspertów do spraw zdrowia. 24-godzinne śledzenie stanu własnego organizmu według niego pozwoliłoby uniknąć ryzyka zachorowań i sytuacji temu sprzyjających. Mogłoby też umożliwić nam pociągnięcie rządu do odpowiedzialności, gdyby nie zareagował odpowiednio do sytuacji. Zaufanie do ekspertów jest jego zdaniem lepsze niż wiara w „nieuzasadnione teorie spiskowe i wyrachowanych polityków”.

Drugi wybór przedstawiony przez prof. Harariego jest jakby już w bardziej oczywisty sposób fałszywy. Na naszych oczach bowiem wizja globalistów została skompromitowana, gdy poszczególne kraje zamknęły granice, by chronić swoich obywateli przed epidemią. Jednak odpowiedzią Harariego na problem jest więcej globalizmu i potrzeba „globalnego planu”. W tym globalistycznym śnie o „światowej solidarności” Harari zdaje się nie uwzględniać różnic kulturowych. Pod tym względem jego wizja globalnego dzielenia się informacjami i współpracy jest naiwna. Jak pisze komentator „Life Site News”, w wizji Harariego „komunistyczny rząd, islamska teokracja czy brutalna dyktatura są wszystkie równe w tym ogromnym dążeniu do ocalenia życia. Przewiduje on swego rodzaju powszechną wspólnotę koordynowaną przez oświeconych liderów i technokratów”.

jjf/LifeSiteNews.com, ft.com