Dziś w mediach w Polsce pojawiła się informacja o nasilających się atakach na katolików w Irlandii Północnej. O komentarz do sprawy poprosiliśmy mieszkającego w Iralndi o.Bartłomieja Parys, misjonarza werbistę. 

O.Bartłomiej Parys SVD: Te konflikty, napięcia są tu w Irlandii określane mianem the troubles. Dotyczy to rzeczywistości, która istnieje od lat 60- tych. To co się zwykło nazwać się konfliktem katolicko- protestanckim tyle ma wspólnego z prawdą co powiedzenie, że nasze relacje z Rosją to konflikt katolicko- prawosławny. To nie jest w żaden sposób konflikt na tle religijnym. Jest to konflikt na tle etnicznym. Większość tzw. unionistów są to protestanci, a większość zwolenników federacji w Irlandii Północnej są to katolicy. Przecina się to na styku polityczno- etnicznym, a nie na religijnym.

Podam taki przykład: przed kilku laty kiedy Polacy, katolicy przyjeżdżali do Belfastu mieli problem z akceptacją ze strony miejscowych katolików, a przecież jest to to samo wyznanie.

Konflikt, o których mowa, przez lata narastał, ale w 1998 roku podpisano w Belfaście "tzw. Porozumienie Wielkopiątkowe". Miało ono doprowadzić do pojednania i rozbrojenia IRA. Rzeczywiście po podpisaniu porozumienia doszło tylko do jednego zamachu w mieście Omagh.

Te napięcia ponownie zaczęły narastać w ubiegłym roku z powodu tzw. konfliktu o flagę. Większość w tamtejszym parlamencie zdobyli, umownie nazywani, zwolennicy separacji. Taki malutki symbol flagi, która powiewała na budynku parlamentu cały rok został ograniczona do 18 dni w roku. To wywołało furię oraz zamieszki. Trwałe one kilka miesięcy. Ze względu na te zamieszki wprowadzono pewne restrykcje wobec doroczne parady unionistów, co na pewno spotkało się z negatywną reakcją zainteresowanych.

Napięcia powracają, jednak te ostatnie nie były na tyle silne, by mówiono o nich jako w najważniejszych newsach. Są to tylko napięcia tylko na tle etnicznym. W żaden sposób nie są to napięcia na tle religijnym.

Not.Ab