Tomasz Wandas, Fronda.pl: Czym jest Boże miłosierdzie? Na czym polega fakt, że miłość jest miłosierna?

o. Kamil Szadkowski OFM: Człowiek powoli odkrywa świat jaki go otacza, poznaje, nawiązuje relacje, poszukuje spełnienia swoich marzeń, planuje. Dość często w tym wszystkim koncentrując się na swoim JA, gubi wartości płynące z doświadczenia spotkania ze światem duchowym. Ten rozdźwięk przeradza się w efekt zapominania, zapominania o drugim, innym, w każdym wymiarze. I tak właśnie się wielokrotnie działo w historii Narodu Wybranego – Izraela. Naród dążył do wielkości a gubił, mimo upomnień bożych dar miłości, dar który nie miał być przeznaczony tylko dla wybranych a miał stać się fundamentem funkcjonowania całej izraelskiej społeczności. Oczywiście i wówczas i dziś było dużo ludzi dobrej woli, pomagających, wspierających biednych, ale też były przeciwne postawy. To właśnie ogrom tych złych postaw, braku miłości, powodował interwencje Boga. Te interwencje miały charakter sprawiedliwości. Kiedy Bóg już nie znajdował sposobu aby Jego Naród Wybrany zrozumiał i wcielił w praktykę dzieło miłości, wówczas ich doświadczał. Mimo tak mocnego pedagogicznego podejścia do Izraelitów, Bóg natychmiast okazywał im swoje zaangażowanie, swoją miłość. W tym momencie przebaczał im ich winy i na nowo pragnął aby ponownie odkrywali Jego miłości i przenosili ją w praktyce na pomoc potrzebującym, odrzuconym, biednym, wykluczonym. Tak Bóg uczył Naród Wybrany na czym polega miłosierdzie. Jezus w Ewangeliach w piękny sposób przytacza nam opowieści o miłosiernym Ojcu, uczy jak w praktyce powinno wyglądać miłosierdzie. Miłość miłosierna patrzenie na siebie i na innych w sposób pokorny. Uznanie, że to nie moja JA a że wszystko jest darem Boga. Zamykanie się w sobie prowadzi do tego, że serce robi się „jak z kamienia”. Co nie prowadzi do dobrych rezultatów zarówno w społeczeństwie jak i w rodzinach. Skutki tego zapatrzenia się człowieka w siebie obserwujemy już dziś. Dlatego Bóg nas nieustannie uczy na czym polega miłość miłosierna.

Jak ocenia Ojciec Rok Miłosierdzia, który niedawno się zakończył?

 

To był tylko rok przypomnienia o tym o czym powinniśmy wiedzieć. Czym powinniśmy jako chrześcijanie żyć. Kierunki zostały nam wskazane przez papieża Franciszka. Może to prozaiczne, ale na Franciszkańskiej przypomniał o podstawach: o mówieniu – proszę, dziękuję, przepraszam. Te słowa nie tylko odnoszą się do relacji z bliźnimi ale i do relacji z Bogiem. Jeśli te relacje zostaną unormowane, zapanuje w nich pokój, to rzeczywistość Królestwa Niebieskiego stanie się realna. Powiedziałbym, że Rok Miłosierdzia nie tyle się zakończył co zyskał nowy etap. My dopiero jesteśmy na progu realizacji miłości miłosiernej w naszym życiu. Podczas Światowych Dni Młodzieży przedstawiono grupy i osoby, które na co dzień, bez afiszowania się są praktykami miłości miłosiernej. Siostra Małgorzata Chmielewska i ks. Jacek we wspaniały sposób świadczą o Jezusie, naśladując Go poprzez niesienie pomocy potrzebującym. Założone zgromadzenia przez św. Alberta podobnie realizują czynnie dzieła miłosierdzia już od wieku. To właśnie wskazanie na tych, którzy w praktyce niosą miłość miłosierną, jest kluczowym przesłaniem tego Roku. To wskazanie ma nam przypominać, że nie tylko oni są zobowiązani do ofiarowania swojego życia, czasu, talentów, miłości dla innych, ale że my jako chrześcijanie mamy to za podstawowe zadanie. Trudno podjąć się mimo wszystko oceny, gdyż owoce, jeśli będą, owoce tego Roku Miłosierdzia pojawić się mogą w dalszej perspektywie.

W jaki sposób my chrześcijanie mamy okazywać bliźnim miłosierdzie?

Uczniowie Chrystusa, czyli, ci którzy żyją Jego nauką, Ewangelią, mają zadanie szczególne. Jest wiele wspaniałych, ukrytych przed wzrokiem świata osób, które niosą pokornie miłość miłosierną i okazują ją tym, którzy jej potrzebują. Obecne czasy nieustannie nas ukierunkowują na to abyśmy byli zapatrzeni w siebie, widzieli swoje potrzeby, realizowali swoje marzenia. I tak coraz łatwiej odwracamy wzrok od tych którym powinniśmy pomagać. Pomoc oczywiście może dotyczyć rozmaitych przedziałów życia ludzkiego. Na pierwszym miejscu jest oczywiście pomoc materialna. Obok siebie istnieją bogactwo i nędza materialna oraz bogactwo i nędza duchowa. Wprowadzana czynnie miłość miłosierna pozwala zasypywać to wielkie pęknięcie, to pękniecie oczywiście najpierw obecne jest w sercu człowieka a potem pojawia się już w sposób widoczny w relacjach pomiędzy ludźmi. Ojciec Józef Witko udzielając wywiadu w najnowszej książce „W miłości nie ma lęku” mówi, że „współcześnie wielu ludzi żyje w paraliżującym lęku i niepokoju, a tym co może pokonać ten strach jest przyjęcie Bożej miłości, w której nie ma lęku”. Człowiek tak naprawdę mocno pragnie i poszukuje miłości ale jeśli te poszukiwania są ukierunkowane tylko na człowieka to przychodzi kres tej miłości. Motywem tych poszukiwań jest przede wszystkim zaspokojenie własnych pragnień. Powinno być miejsce na Boga, Ewangelię, które pokazują że wspólnie z tą najbliższą osobą można się udzielać, nie zamykać miłości w ramach uczucia, a przeobrazić ją w czyn, w niesienie pomocy innym. Te działania otwierają serce, oczyszczają. Czynią zdolnymi do jeszcze większej miłości. Rok Miłosierdzia przypomniał nam o tym. Podobnie było z orędziem Świętej Faustyny. Ona przypomniała o tym, że Bóg jest miłosierny. Od jej śmierci upłynęło wiele lat, zanim o miłosierdziu usłyszał świat. A przecież Ewangelia jest źródłem miłości miłosiernej. Trzeba było Świętej Faustyny aby o tym usłyszał i przypomniał sobie świat.

Czy warto być miłosiernym, dobrym, życzliwym dla drugiego człowieka?

Dobro zawsze wraca. Dobro to nic spektakularnego. Dobro się nie afiszuje.

Bardzo dziękuję za rozmowę.