Gdzie się podziały wasze klasztorne świnki i cielaki?
Już nie ma. Tylko parę kotów kręci się tu i ówdzie bez prawa wstępu do klasztoru.

 

Co Wam takiego powiedziały w Wigilię, że je przegoniliście?
Nic nie powiedziały. Po prostu gospodarstwo przestało się opłacać. A ja w najlepszej zgodzie żyłem zawsze z pieskami. Ostatnio przywieźli mi takiego ze schroniska. Wielorasowy, wabi się Hi-Fi - bo inteligentny. Miałem zareklamować akcję adoptowania piesków ze schroniska. Ale w Tyńcu już psów nie mamy. Teraz opactwa pilnuje firma ochroniarska...

 

A próbował chociaż Ojciec rozmawiać ze zwierzętami 24 grudnia?
Nie. Zawsze wiedziałem, że to taka bajka.


Bajką jest też trochę opowieść, że do Jezusa przyszli trzej królowie.
No, są bajki i bajki. Wprawdzie Pismo Święte mówi o tym, że zwierzęta przemawiały, ale nie w związku z Bożym Narodzeniem. Przemawiały nawet rośliny, ale to było podane wyraźnie w konwencji bajki. Natomiast czytamy tam faktycznie o mędrcach ze Wschodu, którzy odbyli daleką podróż, by pokłonić się nowo narodzonemu królowi. Nie wiemy, ilu ich było. Ale tradycja trójki utarła się bardzo dawno, jeszcze w XI wieku, zwłaszcza w Kolonii nad Renem. Trzech, bo złoto, kadzidło i mirra. Ich relikwie leżą tam teraz w pięknej złotej trumnie w katedrze. A ponieważ mnisi do Tyńca przyszli z okolic Kolonii, a opat Aaron był jednocześnie arcybiskupem krakowskim, krakowska kapituła ma w herbie trzy korony po tych królach.

 

Aaron przywiózł jakieś ich szczątki z tej trumny?
Nic takiego w opactwie nie znaleźliśmy. Owocem ostatnich wykopalisk był jakiś celtycki pieniążek, ale kosteczki żadnej.

 

To jeszcze nic. Z datą Bożego Narodzenia też mamy problem.
Dionizy Exiguus, uczony mnich z połowy VI w., pewnych rzeczy nie wziął pod uwagę i cztery do siedmiu lat zgubił w swoich obliczeniach. Więc liczymy początek naszej ery z takim właśnie poślizgiem. No, ale trudno.

 

Nie ma też dowodów na rzeź niewiniątek.
Nie ma dowodów pozabiblijnych. Ale myślę, że to by do Heroda pasowało. Wiemy ze źródeł świeckich, że to nie był miły człowiek. Zamordował swojego pierworodnego syna Antypatra (z pierwszej żony Doris). Zabił też jedną ze swoich żon oraz jej synów, brata i matkę, którą wydał na śmierć głodową w więzieniu. Skądinąd był sprawnym władcą i zarządcą, znanym z zainicjowania budowy wielu monumentalnych budowli, m.in. rozbudował Drugą Świątynię. Zresztą, on w ogóle nie był Żydem.



A kim?
Idumejczykiem z Palestyny. To ktoś taki jak góral czy Ślązak. Była wtedy taka przepowiednia, że jeśli berło zostanie odjęte od Judy, stanie się coś nadzwyczajnie złego. Badania historyczne tamtego okresu są bardzo ciekawe. Kościół się im nie przeciwstawia, jeśli tylko są uczciwie przeprowadzane. Wiadomo, że dwa tysiące lat temu ludzie myśleli inaczej. Dlatego w Biblii napisane jest, że świat powstał w ciągu sześciu dni, choć wiadomo, że to przenośnia. To, podobnie jak historia Heroda, było pisane dla prostych nomadów. By łatwiej pojęli coś z Objawienia.



Taką przenośnią jest też zmarznięty Jezusek? Klimat w Palestynie przecież gorący.
Ale noce są bardzo zimne. Na pustyni nocą ludzie marzną, czasem tworzy się lód. Więc to, że Jezusek płacze z zimna, to mogła być prawda.

 

A stajenka prawdziwa?
To prawdopodobnie była grota, bo w Palestynie o drewno było wtedy niesłychanie trudno. Więc pasterze zaganiali bydło do grot. Ale to, że właściciel gospody wysłał ciężarną Maryję do tej groty, to wcale nie ze złego serca.



Nie?
Proszę pamiętać, że to był czas spisu powszechnego i wszystkie gospody były zatłoczone różnorakimi kupcami i podróżnymi. Każdy miał się zapisać w miejscu, w którym się urodził, taki idiotyzm, przepraszam, ale urzędnicy od dawna mają pomysły, które życia ludziom nie ułatwiają! Więc to nie tak było, jak się żalą w piosence: "nie było miejsca dla Ciebie". Właściciel gospody mógł powiedzieć zwyczajnie do Józefa: "Panie, tu tłok, brud, jak żona będzie rodziła? A tam w grocie niedaleko będziecie mieli zacisznie". Ten człowiek oddał przysługę Maryi.

 

A nie za zimno w tej grocie na rodzenie?
Widać nie za zimno, bo się Jezusek urodził i nie przeziębił. Widocznie wnętrze miała solidnie napromieniowane ciepłem.

 
 

No właśnie. Są tacy, co mówią, że Boże Narodzenie to pozostałości pogańszczyzny.Świat rzymski był światem pogańskim. Ale kiedy chrześcijaństwo zaczęło się rozszerzać, przejmowało powoli ichświęta. Rzymianie obchodzili w okolicach 24-25 grudnia święto niezwyciężonego słońca, invicti solis. No więc chrześcijanie to sprytnie przejęli. I dziś 25 grudnia czcimy Tego, o którym Pismo Święte mówi: z wysoka wschodzące Słońce - czyli Jezusa. Zresztą rozmaite ideologie przejmują od siebie święta i chcą zajmować miejsce jedne drugim. Na przykład choinka pochodzi ze środkowej Europy.

 

To też pogańskie?
Możliwe. U nas przedtem nie było choinki. Na Gody stawiało się snop zboża...

 

Na Gody?
To znaczy na Boże Narodzenie. Snop zboża w kącie izby, by mieć w ciągu roku obfitość i dostatek. A potem ktoś z Niemiec czy Austrii wymyślił, że choinka też może być. W końcu przyjęła się też w Polsce, tak samo jak choćby walentynki. Ale opłatek jest tylko nasz.

 

Polski?
Tak. Dawniej był taki zwyczaj, że dzielono się kołaczem. A w ogóle, gdy wychodziło się z domu, na stole stawiało się dzban z wodą lub mlekiem. Leżał tam też kawałek chleba i parę groszy. Tak, żeby przechodzący mógł wejść, posilić się i zabrać coś na drogę. Ja już tego tak dobrze nie pamiętam, ale moje babcie jeszcze tak. Zresztą, wydaje mi się, że na wschodzie Polski ten zwyczaj przetrwał, tak samo na wschodzie Europy - w Rosji, Rumunii. Wszędzie tam, gdzie ludzie są ubodzy i bardzo gościnni. A nie tak jak gdzieniegdzie: "pies zły, a gospodyni jeszcze gorsza". Do nas zresztą też mogą przyjść w Wigilię niezapowiedziani goście. W Tyńcu zawsze jest parę wolnych miejsc.

 

A jeśli Palikot przyjdzie?

Palikot to już poszedł do rentgena. I mówi: proszę o zdjęcie krzyża.

 

Całość wywiadu w "Dzienniku Zachodnim"