Marta Brzezińska: Widzi Ojciec sens obchodzenia Walentynek? Nie powinniśmy sobie okazywać czułości każdego dnia?

 

O. Ksawery Knotz OFM Cap: Gdyby nie było Walentynek, to pewnie szybko ktoś wymyśliłby inne „święto miłości”. Pewnie, że uczucie trzeba pielęgnować każdego dnia, ale przecież w życiu jest wiele wydarzeń, które świętujemy w szczególny sposób. Walentynki są takim właśnie świeckim świętem, kolejną okazją, by ukochanej osobie podarować kwiaty, zaprosić do kina czy na kolację. I dlatego ludzie lubią to święto. Ale nie można zapominać, że randki w małżeństwie też są potrzebne.

 

Dlaczego?

 

W życie małżeństwa szybko wkrada się przytłaczająca codzienność, obowiązki, często troski i problemy. Ludzie siedzą w domu, oglądają telewizję, ... . Potrzebna jest więc mobilizacja i świadomość, że małżonkowie też powinni czasem pójść razem w jakieś sympatyczne miejsce i razem spędzić czas, inaczej niż co dzień, odświętnie.

 

Właśnie, mówi Ojciec o codzienności, która wkrada się w związki. Chyba nic nie jest tak dobrym lekarstwem na nudę, jak urozmaicenia. Wczoraj media huczały o pierwszym w Polsce katolickim sex shopie. Czy tego typu „urozmaicenia”, gadżety naprawdę są potrzebne?

 

Zacznijmy od tego, że Alkowa Małżeńska nie reklamuje się jako sex shop. Ta nazwa ma negatywne skojarzenia dla katolików i jeśli ktoś chce zrobić na złość tej inicjatywie, to właśnie tak ją nazwie. Widziała Pani ich ofertę?

 

Tak, oczywiście, odwiedziłam stronę Alkowy Małżeńskiej – stąd moje pytanie – czy katolikom rzeczywiście potrzebne są te wszystkie lubrykanty, żele do masażu, seksowne bielizny?

 

Byłoby rzeczą nienormalną, gdyby mąż nigdy nie kupił żonie jakiejś ładnej bielizny, albo nie zabrał jej do sklepu, by sama sobie coś wybrała jako prezent dla niej. Ludzie starają się ładnie ubierać, dbając o swój wygląd nie powinni też zapominać o troskę o siebie w w kontekście seksualnym. Normalne małżeństwo powinno dbać o wystrój swojej sypialni. Katolicy nie śpią w jakimś barłogu, bo jest to wyjątkowa przestrzeń miłości małżeńskiej. Trzeba mieć niepoukładane w głowie, żeby kwestionować wartość wystroju sypialni małżeńskiej, bo alternatywą nie jest spanie „byle gdzie” i „byle jak”. Co to ma wspólnego z chrześcijaństwem? Co ma wspólnego ładna pościel albo perfumy? Czy chrześcijaństwo musi być smutne i brzydkie? Jest przecież wiele osób, dla których ładny zapach ukochanej osoby jest bardzo ważny! Znam wiele sytuacji, kiedy żona kupuje mężowi perfumy o jej ulubionym zapachu i lubi, kiedy na przykład zasypiając, tuli się do niego tak pachnącego. To jest jakaś wartość, dobro. Dlaczego by zatem nie zaproponować ludziom takich możliwości? Weźmy żele intymne. Przecież jest wiele problemów z podjęciem współżycia z powodu bólu w jego trakcie, suchości w czasie niepłodnym. Jeżeli propagujemy pełny akt seksualny, jesteśmy przeciwni stosunkom przerywanym, to dlaczego nie pokazać ludziom, że są żele, które mogą pomóc we współżyciu seksualnym i mogą je znacznie ułatwić? Ludzie o takich żelach w ogóle nie wiedzą. Potem żona unika współżycia i zaczynają się konflikty w małżeństwie a nawet grzechy. A jak ktoś potrzebuje aparatu do określania fazy niepłodnej, bo nie radzi sobie z klasycznymi metodami NPR? To co lepiej, aby stosował pigułkę hormonalną? Ile osób wie o takich wynalazkach? Gdy żona kupuje balsam do ciała mówi mężowi „kocham Cię, zależy mi na Tobie, chcę o Ciebie dbać, chcę się starać” albo „potrzebuję, abyś mnie dłużej i staranniej pieścił”. To jest złe? Jeśli ktoś jest nienormalny, to wszystko zohydzi, sprowadzi do sex shopu, do rozerotyzowania, erotyki poza miłością i więzią. To tak jakby sklepom z ornatami, kielichami, kadzidłami zarzucać odejście od ducha liturgii eucharystycznej. Każdy sakrament ma wokół siebie otoczkę biznesową, której celem jest uczynić piękniejszym, ważne wydarzenie. Także sakrament małżeństwa, choćby cały rynek skoncentrowany wokół ślubu i wesela. Co kobiety mają nie kupować białej sukni, aby ładnie wyglądać? A w sypialni nie można czuć się piękną? Współżycie seksualne jest ważnym elementem realizacji sakramentu małżeństwa i jeżeli uważa się je za wielkie dobro, wartość, to dba się o piękno tego wydarzenia. Troska o to, by współżycie seksualne dawało wzajemną satysfakcję jest wyrazem miłości. Małżeńska Alkowa oferuje wiele produktów, które małżonkom mogą bardzo pomóc i ułatwić akt małżeński.

 

Dlaczego tak jest, że „katole” burzą się na tego typu oferty? Gadżety, które mają ułatwić współżycie wywołują albo pąsowy rumieniec na twarzy albo święte oburzenie. Ojca książki – nazywane chrześcijańską Kamasutrą – też wielu gorszą. Dlaczego?

 

Bo tacy ludzie nie kochają! Oni nie kochają swoich współmałżonków, kochają ideologię, udają, że są bardzo porządni, a nie przejdzie im przez głowę myśl, jak upiększyć nasze wspólne życie, także seksualne. Jak pomóc, by obojgu było lepiej, milej, przyjemniej, żeby mogli poprzez ładne prezenty pokazać, że są dla siebie cenni, drodzy, że się szanują. W tej sferze pojawia się naprawdę dużo problemów, które wyrastają z braku troski o siebie wzajemnie– nierozwiązywane – stają się zagrożeniem dla małżeństwa. Ważniejsza dla nich zdaje się krytyka rozwodów i w ogóle wszelkiego zła niż profilaktyczna pomoc. Łatwiej chodzić w aurze świętości przy ludziach, którym życie się nie udało niż udawać świętego przy małżeństwie mającym zdrową, pełną troski relację, dbającym o siebie także w sypialni, cieszącym się swoim życiem seksualnym.

 

Rozmawiała Marta Brzezińska

 

Fot. z Wydawnictwa Esprit.com.pl