Często słyszy się wezwania do laicyzacji naszego Państwa? Ale na czym by polegała ta laicyzacja? Według jakiego wzoru? I co byłoby wyznacznikiem państwa laickiego? Czy walka z każdym religijnym przekonaniem, czy też zezwolenie na uzewnętrznianie wszystkich przekonań religijnych w ramach obowiązujących sensownych ustaw?

Przecież każdy wierzący człowiek, jeśli nie jest jakimś ekstremistą, jest zawsze przykładnym obywatelem kraju, w którym przebywa, przykładem – mahometanie w Polsce. Gdy tak przyglądam się, jakie państwo może być wzorem przyjaznej neutralności światopoglądowej, najbardziej podoba mi się Szwajcaria. Tam wyznania i języki, aż cztery, są równouprawnione. A wszyscy są Szwajcarami. Jakże są ze swego państwa dumni, jak szanują i uwidoczniają flagę, przy każdej okazji.


Jeśli ten sielski obrazek nie odpowiada prawdzie, proszę PT Czytelników o sprostowanie czy uzupełnienie. Ostatecznie chodzi jednak o człowieka.

Ilu jest szlachetnych ateistów, szanujących poglądy innych, którzy najwyżej uśmiechają się z politowaniem wobec ludzi wierzących w gadające węże, czy wyprowadzenie z grobu cuchnącego już nieboszczyka, a ilu katolików ma nawet za przyjaciół tych, którzy wierzą, że nic nie ma poza tym, co jest doświadczalnie stwierdzone, a po cichu mają nadzieję, że i taki kiedyś pozna coś więcej.

W każdym bądź razie nie chcemy państwa, w którym cesarz wyznacza ilość świec na ołtarzu, a urzędnikom każe przedstawiać kartki od spowiedzi wielkanocnej, ani takiego w którym za słowo Jezus, kartkę Biblii czy nawet wspomnienie o religii, można iść do obozu albo stracić życie. Wymyślmy coś lepszego!

o. Leon Knabit OSB


Felieton pochodzi z Dziennika Polskiego. O autorze: Leon Knabit OSB – ur. 26 grudnia 1929 roku w Bielsku Podlaskim, benedyktyn, w latach 2001-2002 przeor opactwa w Tyńcu, publicysta i autor książek. Jego blog został nagrodzony statuetką Blog Roku 2011 w kategorii „Profesjonalne”. W 2009 r. został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.