Joanna Jaszczuk, Fronda.pl: Obrona Terytorialna Polski powoli staje się faktem. Już na przełomie 2016 i 2017 zaczną działać trzy pierwsze brygady tej formacji, na początek na wschodzie Polski. Docelowo w całym kraju powstanie 17 brygad, a służyć w OT ma ok. 50 tys. mundurowych. Minister Obrony Narodowej Antoni Macierewicz mówił w kwietniu tego roku, że każda nowoczesna armia wymaga komponentu terytorialnego. Wielu ekspertów od obronności czy publicystów, którym ta tematyka jest bliska, również mówi że Polsce potrzebna jest OT. Dlaczego utworzenie tej formacji jest dla nas ważne?

Andrzej Talaga, „Rzeczpospolita”: Obrona Terytorialna jest dla Polski rzeczą o znaczeniu wręcz fundamentalnym. Bardzo długo nie było w Polsce tego rodzaju formacji, a jeśli nawet, to na poziomie stanowczo zbyt skromnym. Obrona Terytorialna to włączenie obywateli do systemu obrony kraju. W Polsce mamy bowiem armię zawodową- żołnierze, np. wyjeżdżając na misję, czy- hipotetycznie- włączając się w walkę dla Polski, po prostu wykonują swoją pracę, za którą otrzymują wynagrodzenie. Obywatele, którzy nie są żołnierzami zawodowymi obecnie uczestniczą w obronności kraju wyłącznie poprzez płacenie podatku. Taka formacja włącza ich do tego dzieła. Żołnierze OT nie stacjonują przez cały w koszarach, a jedynie uczestniczą w ćwiczeniach. Dopiero na wypadek ewentualnego konfliktu zbrojnego czy sytuacji kryzysowej są powoływani do służby ciągłej. Na co dzień normalnie funkcjonują w swoim środowisku, pracują, to zwykli obywatele, którzy są żołnierzami w razie konieczności. To pewien przełom w stosunku do uzawodowienia armii, ponieważ wcześniej tego typu obywatelski udział w armii możliwy był jedynie z poboru, w armii komunistycznej i pokomunistycznej i wymagało to pewnej przebudowy. Wcześniej zostało to przebudowane w stronę silnych, zawodowych Wojsk Operacyjnych. A teraz, trochę późno- choć lepiej późno, niż wcale- czas na Obronę Terytorialną. Funkcjonuje ona w bardzo wielu krajach, chociażby w USA, Finlandii, Estonii czy Wielkiej Brytanii, ale właściwie we wszystkich poważnych krajach istnieje coś takiego jak „komponent terytorialny”, czyli ten, który jest na miejscu, nie uczestniczy np. w misjach zagranicznych, po prostu wchodzi do walki jako drugi, jako wspomaganie dla wojsk operacyjnych. Bardzo dobrze, że wreszcie zaczyna się coś dziać. Pytanie tylko, czy ta skala jest wystarczająca, czy też nie. Moim zdaniem Obrona Terytorialna powinna być znacznie bardziej rozbudowana, powinna dotyczyć setek tysięcy polskich mężczyzn i kobiet, a nie tych 50. tys., jednak zawsze lepszy jest taki pierwszy krok, niż żaden.

Każda osoba, która ma polskie obywatelstwo, odpowiednie warunki zdrowotne i chęć działania na rzecz swojej Ojczyzny, może ubiegać się o wcielenie do tej specjalnej formacji wojskowej- powiedział pełnomocnik MON ds. tworzenia Wojsk Obrony Terytorialnej, dr Grzegorz Kwaśnik. U niektórych to określenie „każda osoba” budzi czasem pewien sceptycyzm.

Sceptycyzm wiąże się z każdym aspektem, również np. z wyposażeniem armii. Warto jednak zauważyć, że każdy obywatel może wstąpić do OT, jeżeli spełnia takie same warunki, jak w sytuacji, gdyby chciał zostać żołnierzem zawodowym, czy może raczej jakie muszą spełniać żołnierze rezerwy zapisani na listy mobilizacyjne. Musi więc między innymi spełniać warunki zdrowotne, fizyczne i psychofizyczne bycia żołnierzem, aby być w OT. Ta formacja ma kilka dużych zalet i osobiście wolałbym podkreślić właśnie te zalety, niż wady. Po pierwsze: w ogóle jest. Po drugie: włącza do działań obronnych ludność lokalną, na początek np. z Białostocczyzny, potem także z innych części Polski. Po trzecie: kanalizuje działania samoczynnych grup proobronnych, które latami ćwiczyły gdzieś po strzelnicach, funkcjonując jednak poza systemem obronnym kraju. Teraz takie organizacje proobronne zostaną włączone do systemu obrony, poprzez wcielenie ich na ochotnika do Obrony Terytorialnej. Zanim więc cokolwiek złego powiemy o OT, warto podkreślić te co najmniej trzy plusy. Jedyne, co wydaje się tu niepokojące lub po prostu mogłoby być inaczej zorganizować, to że jest to po prostu wojsko „bis”. To po prostu kolejny rodzaj Sił Zbrojnych w obecnym modelu, zwyczajna armia, która jednak będzie gorzej wyszkolona, rzadziej ćwicząca, wyposażona gorzej niż jednostki zawodowe. To nie jest powszechna obrona obywateli, czyli obóz armii, jako drugi składnik obronności kraju, a po prostu kolejna formacja wojska, ćwicząca jedynie rotacyjnie, słabiej uzbrojona i gorzej przygotowana do ewentualnej wojny, niż wojska operacyjne.

Pełnomocnik MON ds. Obrony Terytorialnej podkreśla również, że ta formacja nie tylko poprawia bezpieczeństwo państwa. (...) jest jeszcze jeden bardzo ważny aspekt – do jej zadań będzie należało również krzewienie postaw patriotycznych. Każda brygada, każdy batalion za swoich patronów będą przyjmowali postaci Żołnierzy Wyklętych, którzy w sposób szczególny zapisali się na kartach historii na danym terenie. Dzięki temu te tradycje, wartości będą przekazywane i pielęgnowane. Natomiast kandydat na dowódcę, oprócz egzaminu z wychowania fizycznego i języka angielskiego będzie musiał zmierzyć się z „testem historyczno-obywatelskim” i mieć ukończone studia magisterskie z zakresu obronności kraju.

To pokazuje, że Obrona Terytorialna to wojsko obywatelskie, nie zawodowe. Wojsko zawodowe zaczynało mieć tendencję do „alienowania” się od społeczeństwa. Funkcjonowało jako pewien „twór” organizacyjno-prawny, czasami wręcz jeszcze biznesowy, nie jako wojsko obywatelskie. Obywatele szczególnie nie „poczuwali się” do tego wojska. Obrona Terytorialna stwarza szansę na zmianę tej tendencji. Oczywiście, wojska OT nie tylko będą krzewić patriotyzm i postawy obywatelskie. One będą po prostu kanalizować to, co już jest naturalnym odruchem obywatelsko-społecznym. Na przykład te organizacje proobronne, które zrzeszają kilkanaście tysięcy ludzi, zaczęły przecież same powstawać. Powstał nawet ruch biznesmenów, chętnych do finansowego wsparcia Obrony Terytorialnej. Formacja ta będzie więc po pierwsze kanalizuje postawy obywatelsko-patriotyczne, a po drugie będzie je krzewić i wspomagać.