"Gazeta Wyborcza" opublikowała w poniedziałek artykuł atakujący Kamila Zaradkiewicza, sędziego pełniącego obowiązki I sędziego SN. Dziennik Adama Michnika postanowił przedstawić go w krytycznym świetle na podstawie opowieści o życiu prywatnym sędziego.

 

Dziennik napisał, że przed siedmiu laty Zaradkiewicz znalazł się w piżamie przed bramą Trybunału Konstytucyjnego. Miał jakoby zatruć się grzybami halucynogennymi. Opowiadał o tym prof. Andrzej Rzepliński. Zaradkiewicz został spod bramy zabrany do Szpitala Czerniakowskiego. Rzepliński mówił, że Zaradkiewicz mieszkał wówczas z jakimś prawnikiem. Wyborcza pisze, że sędzia miał partnera i w piżamie pod bramą Trybunału miał jakoby znaleźć się po kłótni z nim.

To opisanie homoseksualizmu Kamila Zaradkiewicza przez "Wyborczą" internauci uznali za cios poniżej pasa. Jak wskazywali, Zaradkiewicz nie afiszuje się ze swoją seksualnością i jest to jego prywatna sprawa. "GW przeszkadza seksualność, z którą dorosły człowiek nikomu się nie narzuca. Oświecony kołtun z Ciebie Adam, kłamca i wyrodek" - napisał na Twitterze publicysta Robert Tekieli.

Postępowanie Wyborczej skrytykowała także lewicowa polityk Anna Maria-Żukowska. "Uważam, że outowanie kogoś nie jest fajne. Nie przekonują mnie żadne argumenty, że „jak z prawicy (która jest na ogół homofobiczna), to można, bo to obnaża hipokryzję”. Nie. Nie można. Osoby publiczne mają prawo do prywatności tak jak wszyscy inni" - napisała.

"Wyborcza" w tekście stwierdziła też, że Zaradkiewicz rzekomo źle traktował jednego ze swoich podwładnych w Zespole Orzecznictwa i Studiów Trybunału Konstytucyjnego. Zaradkiewicz według „Wyborczej” miał rzekomo publicznie poniżać i krytykować tę osobę, zmuszać do pracy w weekendy bez dodatkowego wynagrodzenia oraz zmuszać do pozostania w Biurze Trybunału przez ponad 24 godziny bez przerwy i bez posiłków, a także zakazać opuszczania piętra budynku bez swojej zgody. „Publiczne zaaranżowane reprymendy o kwestie nieistotne (np. podwójna spacja w piśmie w nieistotnym miejscu) z publicznym podsuwaniem pisma do mojej twarzy na odległość kilku centymetrów i pytaniem „teraz widzi Pan spację?” i wytykaniem przy wszystkich palcem podwójnej spacji” - pisze na przykład „Wyborcza”.

gd/wyborcza.pl