- Przed chwilą ksiądz wywalił moją córkę z kursu do bierzmowania tylko za to, że miała czarną maseczkę z czerwonym piorunem. Oprócz tego potraktował ją jak człowieka gorszej kategorii, wyszydził i oszkalował — napisał na Facebooku oburzony tata dziewczynki.

Dodał też:

- Ja tego tak nie zostawię. Idę do proboszcza, a jak będzie trzeba, to do kurii!!! Mamy dość

Sytuację, o której mowa, opisuje „Gazeta Wyborcza” jako historię Zosi i jej ojca. Zosia ma być według relacji „GW” uczennicą klasy I liceum, która uczęszcza na kurs przygotowujący do przyjęcia sakramentu bierzmowania w parafii św. Szczepana w Krakowie. Sakramentu bierzmowania, to znak dojrzałości chrześcijańskiej, o czym najwidoczniej zapomniała Zosia i jej taka.

We wpisie ojca Zosi na Facebooku czytamy także o zachowaniu księdza:

- Na koniec poprosił, by poszła z nim do zakrystii. Tam popadł w amok. Powiedział jej, że promuje śmierć i żyje w ciężkim grzechu, że chodzi na marsze. To nie jest prawda. Popieramy protest, ale na marsze nie chodzimy. Potem ksiądz poinformował córkę, że wyrzuca ją z kursu. Powiedział, że nie uczestniczyła we wcześniejszych spotkaniach. W większości uczestniczyła, a nieobecności wynikające z choroby zawsze były przez nas usprawiedliwiane

Dociekliwy ojciec po napisaniu skargi do kurii otrzymał następującą odpowiedź:

- Emblemat ten nie licuje z wartościami, po których stronie opowiada się jako praktykujący katolik, gdyż symbol ten używany jest obecnie m.in. do promocji aborcji na życzenie. Kłóci się to z mającym nastąpić podczas sakramentu bierzmowania potwierdzeniem przyjęcia katolickiego stylu życia

 

mp/facebook/gazeta wyboracza