Media społecznościowe obiegło dziś poruszające nagranie, na którym starsza kobieta całuje stopy młodej aktywistce LGBT. Agresywna i wulgarna działaczka chcąca zakłócić modlitwę starszych ludzi w jednym momencie całkowicie zmieniła swoją postawę. Nagranie komentuje na łamach portalu wPolityce.pl red. Marzena Nykiel, która zwraca uwagę, że to ogromny znak nadziei na to, że jeszcze nie wszystko stracone.

O wydarzeniu z wczorajszej publicznej modlitwy przed warszawskim sądem już dziś informowaliśmy. Grupa seniorów zebrała się, aby wspólnie modlić się o zaprzestanie ataków na Radio Maryja i Telewizję Trwam, jakie przeprowadza Watchdog Polska. Modlitwę próbowała zakłócić młoda kobieta. Owinięta materiałem w kolorach LGBT przeszkadzała, paliła papierosy, podnosiła wulgarne hasła. Była bardzo wytrwała. Mimo, że kolejne prowokacje zdawały się nie wywierać na rozmodlonych seniorach żadnego wrażenia, nie przestawała. Przestała w momencie, w którym podeszła do niej 81. letnia kobieta.

Staruszka ucałowała dziewczynę w stopę. Ten wybitny gest w jednym momencie zmienił postawę młodej kobiety. Aktywistka zaczęła uspokajać 81. latkę, kobiety przytuliły się, aby na koniec wspólnie uczynić znak krzyża.

Wydarzenie to komentuje w swoim felietonie zatytułowanym „Od bluźnierstwa do znaku krzyża” red. nacz. portalu wPolityce.pl Marzena Nykiel. Publicystka zauważa, że podbijające media społecznościowe nagranie jest wielkim znakiem nadziei.

Jak podkreśla Marzena Nykiel, młoda aktywistka musiała być mocno zdeterminowana i pewna swoich poglądów, skoro zdecydowała się przyjść na protest sama. Ten gest starszej kobiety wywołał w niej jednak radykalną przemianę. Przed chwilą obrażająca starszych ludzi dziewczyna wykazała się empatią. Może pierwszy raz spróbowała zrozumieć tych ludzi. Pierwszy raz zadała sobie pytanie o sens ich modlitwy.

- „I chyba w tym leży sens całej wojny ideologicznej, której ofiarami padają kolejne pokolenia ludzi. Istotą jest brak zrozumienia i miłości. Propaganda i manipulacja ciosają masowo umysły i postawy według ściśle skalibrowanego schematu. Brak miłości, zrozumienia i systemu wartości w rodzinach sprawia, że pozbawieni wzorców ludzie idą w świat z poszarpanymi duszami. Zaspokajają głody emocjonalne i intelektualne byle czym. Niezdolni do rozpoznania prawdy, dobra i piękna, łapią się czegokolwiek, co ich pociąga”

- pisze Marzena Nykiel.

- „Ta scena, choć jednostkowa, staje się symbolem pewnej charakterystycznej całości. I powinna nas wszystkich natchnąć do poszukiwania nowych sposobów dotarcia do tych, którzy się gubią. Od nowa. Na wszystkich możliwych polach. Bo może nie wszystko jest jeszcze stracone…”

- konkluduje publicystka.

kak/wPolityce.pl