Postępowe media i politycy nie kryją zachwytu. – Reakcje w Polsce świadczą o tym, że jesteśmy 70. lat za Europą – skarży się „Gazeta Wyborcza”. – Polskie społeczeństwo jest bardzo przywiązane do tradycji. Jedną z najbardziej żywych tradycji polskich jest użalanie się nad sobą. Dotąd znakomitych okazji do jej pielęgnowania dostarczały mecze reprezentacji w piłce nożnej. Teraz impulsem dla tradycjonalistów stały się konkursy piosenki – skomentował ironicznie na facebooku autonomista Jerzy Gorzelik.

Tegoroczny finał Eurowizji był jednak symptomatyczny. Wybór drag queen został narzucony przez jurorów. Pzy każdej okazji współczesne elity chcą narzucić masom rewolucję kulturową. Charakterystyczne jest także to, że głosujący w plebiscycie widzowie, opowiadali się raczej za tradycyjnym modelem seksualności, choć należy oczywiście przyznać, że prezentowanym w dość gorszącej formie. Konflikt elity – masy został naturalnie rozstrzygnięty na korzyść elit.

W konkursie Eurowizji wynik końcowy właściwie można było z góry przewidzieć. Oczywiście nie ma żadnego znaczenia, że przegrali Polacy, a wygrał ktoś inny. Bulwersujące jest, że tego typu osoby, które dotąd można było zobaczyć jedynie w klubach dla dorosłych, w dzielnicach gdzie mało kto się zapuszcza, stawiane są dziś na piedestale. Zaburzenia tożsamości powinny być raczej czymś wstydliwym. Dziś stanowią pretekst do wygłaszania banałów o pokoju i wolności.

Ewolucja elit Zachodu na przykładzie Austrii musi zastanawiać. Katolicki kraj, którego symbolem w dobie mediów został osobnik o pseudonimie artystycznym „Conchita Kiełbasa”, ongiś był kuźnią intelektualnych elit. Austria Habsburgów zrodziła kompozytorów tej klasy, co Johannes Brahms, Anton Bruckner, Franz Lehar, Gustav Mahler, Johan Strauss czy Arnold Schoenberg. Ale nie tylko kompozytorów. Austriacy dali światu wybitnych matematyków takich jak Karl Menger, Hans Hahn czy Kurt Goedel, filozofów: Rudolph Carnap, Edmund Husserl, Ludwig Wittgenstein, ekonomistów: Ludwig von Mises, Friedrich A. von Hayek, Joseph Schumpeter, Fritz Machlup, Fridrich von Wieser, a także światowej sławy historyków, socjologów, psychologów, pisarzy, architektów.

Dziś postępowi Austriacy piszczą z zachwytu, a konserwatywnym obywatelom tego kraju  – pewnie jest wstyd, gdy ich rodak w przebraniu kobiety przedstawiany jest jako symbol wolności. Owszem jest to wolność, ale źle rozumiana. Wolność wyboru zła, zastępowania Boga człowiekiem. Negowania pierwotnego planu, które Stwórca miał wobec każdej osoby ludzkiej: stwarzając go bądź kobietą, bądź mężczyzną.

Najwidoczniej, aby dziś zostać muzykiem i zdobyć uznanie, nie trzeba już komponować wybitnej symfonii.  Nie trzeba nawet znać nut. Wystarczy zapuścić zarost, przebrać się w sukienkę i pokazać w telewizji. To najlepszy przepis na sukces w nowoczesnym świecie. 

Tomasz Teluk