Statystyki demograficzne w naszym kraju wyglądają coraz gorzej. Jak czytamy na łamach „Dziennika Gazety Prawnej”, w ubiegłym roku mieliśmy do czynienia z najniższą od 2004 roku liczbą urodzeń.

Na świat według danych z systemu PESEL przyszło w 2020 roku 357,4 tys. dzieci. Co więcej, był to także rok największej liczby zgonów po II wojnie światowej. Zmarło 486,2 tys. osób. Wysoka śmiertelność to oczywiście przede wszystkim efekt epidemii koronawiusa oraz jej konsekwencji dla systemu ochrony zdrowia.

Dane nie kłamią. W ubiegłym roku w Polsce urodziło się aż 129 tys. osób mniej niż zmarło. Różnica ta jest 3,5-krotnie większa niż w roku poprzednim.

Dziennik podkreśla, że dane te mogą być zaskoczeniem w związku z prognozowanym przez niektórych ekspertów baby boomem związanym z lockdownem. Tymczasem z niczym takim nie mamy do czynienia. Prof. Piotr Szukalski, demograf z Uniwersytetu Łódzkiego podkreśla, że:

Czarnowidztwo związane z COVID-19 zadomowiło się w domach, głowach i łóżkach Polaków”.

dam/PAP,"DGP"