Aktor Daniel Olbrychski nie zawodzi wiernych czytelników „Gazety Wyborczej”. W wywiadzie, w którym histerycznie opowiada o zmianach w Polsce wieszczy o tym, że Polsce zagraża „bolszewia” i „wyznawcy Rydzyka”.

Olbrychski czuje się przerażony, bo jak twierdzi „wszystko jest burzone nie z tygodnia na tydzień, ale z godziny na godzinę. Na naszych oczach”. Z drugiej strony dodał, że gdy widzi tłumy protestujących to „serce rośnie”.

Aktor znany niegdyś z roli w filmowym „Potopie” dziś bardziej niż umiejętnościami aktorskimi bryluje jako „autorytet” m.in. „Gazety Wyborczej”. W wywiadzie stwierdził, iż jego zdaniem w Polsce „zagraża nam zło totalne, czyli bolszewia skrzyżowana z pseudokatolicyzmem wyznawców Rydzyka. Czegoś takiego historia Polski nie znała”.

Dalej brnie Olbrychski w refleksje, które trudno nawet komentować. Czytamy m.in: „Krzyżówka skrajnego bolszewizmu, który nam proponuje Jarosław Kaczyński ze spółką Macierewicz, Ziobro i Szydło, oraz pseudokatolicyzm to coś przerażającego po ćwierćwieczu najwspanialszego rozkwitu naszego kraju od czasów Kazimierza Wielkiego”.

Jak więc można wydedukować, według "historyka" Olbrychskiego trzeba było po Kazimierzu Wielkim czekać ponad 600 lat, żeby doczekać się w Polsce raju - III RP. 

krp/wyborcza.pl, Fronda.pl