Daniel Olbrychski gościł w programie „Tak Jest” na antenie stacji tvn24. Aktor skomentował tam aferę taśmową, twierdząc, że tak naprawdę nic się nie stało, a jedynym problemem jest to, kto nagrywał.

„Wie pan, ładnie to powiedział senator Cimoszewicz – tak się ma ten skandalik do Watergate jak pisemko „Wprost” do „Washington Post”. (…) Czy to jest naprawdę aż takie ważne? Haniebne jest to, co się zdarzyło – nie wiem, kto to nagrał i po co to upublicznił, ale ci ludzie są odpowiedzialni za kryzys państwa„ – mówił Olbrychski.

„Skandalem nie jest to, o czym mówili nasi politycy – mnie to w ogóle nie obchodzi – ale ważne jest to, co robią i mówią, gdy stają przed opinią publiczną z własnej woli!” – kontynuował.

Został następnie zapytany o swoją reakcję na ewentualny powrót PiSu do władzy. Dla Olbrychskiego byłaby to istna katastrofa. „Za czasów rządów Platformy nie widziałem codziennie w telewizji zakutych w kajdanki znanych przedsiębiorców, polityków. Co chwila przypominała mi się bolszewia, którą znam dość dobrze z historii, a i pamięci, bo jestem sędziwym człowiekiem!” – ostrzegał Olbrychski.

„Kaczyński chciał chwycić za gardło społeczeństwo i nim potrząsnąć – jak to opisał Hebert w „Trenie Fortynbrasa”! – zakończył swoją tyradę aktor.

bjad/wpolityce/tvn24